Przepraszam tych, którzy czekali na dalszy rozwój wypadków, ale byłam zajęta pisaniem pracy dyplomowej i późniejszą obroną, dlatego nie miałam czasu, żeby tutaj zaglądać. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.Tak jak obiecałam, przerobiłam rozdział szesnasty. Pierwsza część jest bez zmian, ale zakończenie jest inne. Nie wiem, czy Wam się spodoba, ale pozwala na dalsze kontynuowanie historii. Postaram się szybko znowu coś wrzucić, dlatego sprawdzajcie mojego bloga na bieżąco. :)Enjoy :D
Byakuya poczuł ciężar, spoczywający mu na nodze. Powoli otworzył oczy i zauważył Maję, leżącą w poprzek łóżka, z głową ułożoną na jego udzie. Jej drobne dłonie obejmowały mocno jego rękę. Na twarzy Kuchiki-taichou pojawił się wyraz zdezorientowania. Zamknął z powrotem oczy i próbował przypomnieć sobie, co się stało. Pamiętał, co zaszło na polanie i to, że Maja zaniosła go do pensjonatu. Jednak, wciąż pozostawało dla niego zagadką, jakim cudem, tak szybko udało się go przenieść do rezydencji.
Jego rozmyślania przerwał dźwięk odsuwanych drzwi.
- Maja-chan znowu zasnęła przy łóżku Byakuyi – usłyszał cichy głos dziadka.
- Jak to znowu? – pomyślał.