Blog na który właśnie trafiliście jest miejscem mojej wesołej twórczości. Możecie tu znaleźć fanfiction z moimi azjatyckimi ulubieńcami w roli głównej.

Raczej nie planuję tu zamieszczać historii z wątkiem yaoi z tej prostej przyczyny, że nie jestem fanką takich ff. Chociaż nie twierdzę, że kategorycznie nic takiego się nie pojawi, bo może kiedyś będę miała chwilowe zaćmienie umysłu, kto wie... :)
Aktualizacja - popełniłam właśnie jedno, więc moje zarzekanie się poszło na nic, ale to wszystko "wina" osób, które na pewno wiedzą, że to o nich właśnie piszę :P

Nie wiem jak regularnie będą zamieszczane posty, więc nie będę tu składać żadnych obietnic.

Jeśli coś się Wam spodobało (lub nie) to zapraszam do komentowania.

czwartek, 28 kwietnia 2011

Rozdział VIII ~ Nie należy zwlekać z realizacją podjętej decyzji

Maja próbowała się przebrać najszybciej jak to możliwe. Herbata u dziadka Yamamoto strasznie się przedłużyła i przez to była już spóźniona na trening z kapitanem Kuchiki.

- Pewnie znowu będzie prawił mi kazanie - pomyślała zniesmaczona.


Parę dni po ataku, Byakuya oznajmił jej, że, ponieważ już dobrze się czuje, nic nie stoi na przeszkodzie, aby zacząć lekcje. Od tego czasu, spotykają się cztery dni w tygodniu na trzygodzinnych treningach. Bardzo spodobały się jej ćwiczenia i chętnie w nich uczestniczyła. Zaskoczeniem dla niej, podobnie jak dla jej przyjaciół, był poziom umiejętności, który udało jej się osiągnąć w tak krótkim czasie. Po niewiele ponad miesiącu nauki, potrafiła walczyć na równi z porucznikiem.

wtorek, 26 kwietnia 2011

Rozdział VII ~ Abhiraj

Dla P. Z., który jest pierwowzorem postaci AbhirajaMówisz i masz: cały rozdział dla Ciebie :D:*

- Jak się czujesz? Zrobili ci coś? Potrzebujesz czegoś? - Mugen-taichou wyrzucał z siebie pytania jedno po drugim, dotykając równocześnie twarzy i ramion Mai, jakby chcąc się upewnić, że wszystko z nią w porządku.
Po zdarzeniu w lesie, kapitan szóstego oddziału niezwłocznie zabrał Maję na badania do kapitan Unohany. Nie zwracał uwagi na zapewnienia dziewczyny, że nic jej nie jest i potrzebuje tylko kąpieli i gorącej herbaty. W końcu, bo dokładnych testach, na które uparcie nalegał i licznych zapewnieniach kapitan czwartego oddziału, że dziewczyna ma się dobrze i nie potrzebuje leczenia, zabrał ją do domu. Jednak nawet po powrocie do rezydencji, jego dyktatorskie zapędy nie przeminęły i wymusił na niej pobyt w łóżku. Kiedy Maja próbowała przemówić mu do rozsądku, do jej pokoju wpadł spanikowany Mugen Abhiraj.

- Uspokój się Abhiraj - dziewczyna chwyciła go delikatnie za policzki. - Wszystko gra. Byakuya-san mi pomógł. Mam tylko trochę spuchnięta wargę.

sobota, 23 kwietnia 2011

Rozdział VI ~ Alkohol to żadna wymówka

Dwa miesiące później

Był ciepły letni wieczór. Maja właśnie wracała od Zarakiego i Yachiru do domu. Dziewczynka bardzo polubiła europejskie bajki i Maja od czasu do czasu opowiadała jej jedną na dobranoc. Dzisiaj zajęło to dłużej niż zwykle, ponieważ rezolutna porucznik jedenastego oddziału zażyczyła sobie dwóch opowieści. Takim sposobem, zamiast jak zwykle o tej porze wylegiwać się w wannie, przemierzała kręte uliczki Seretei.

Yachiru i Zaraki nie byli jedynymi shinigami, z którymi się zaprzyjaźniła. Sama była zaskoczona, że udało jej się dopasować w tak krótkim czasie. Nawet w rezydencji, po początkowych protestach, zaakceptowali fakt, że chce pomagać w pracach domowych. Duży wpływ miał na to dziadek Kuchiki, który jednym zdaniem zakończył dyskusję na temat tego, co jej wypada, a co nie.

środa, 20 kwietnia 2011

Rozdział V ~ Fochy


Kuchiki Ginrei był w drodze do domu, kiedy postanowił odwiedzić Yamamoto-taichou. Uznał, że dobrze mu zrobi filiżanka herbaty, wypita w towarzystwie przyjaciela.

Odkąd pamiętają zawsze służyli sobie nawzajem radą i wsparciem. Nikt w Seretei nie zdawał sobie spray, że oficjalni i obowiązkowi na co dzień mężczyźni, w swoim towarzystwie pozwalają sobie na dużą swobodę, wynikającą z wieloletniej przyjaźni i znacznej ilości wspólnie wypitego sake.

czwartek, 14 kwietnia 2011

Rozdział IV ~ Zmiany

- Takata Emi-san jest główną pokojówką, pilnuje, aby reszta należycie spełniała swoje obowiązki - Byakuya zaprezentował dziewczynę, która weszła do pokoju.
- Cześć! Miło mi cię poznać. Mam na imię... - zaczęła wesoło Maja.
- To jest Maja-san - przerwał jej bezceremonialnie mężczyzna. - Od dzisiaj będzie mieszkać w rezydencji. Maja-san nie jest gościem czy pracownikiem, tylko nowym domownikiem i tak też macie ją traktować.
- Hai, Kuchiki-sama - odpowiedziała pokojówka z szacunkiem.
- Takata-san, przynieś nam proszę lekką kolację - zaordynował.
- Hai.
- Gdzie jest Gato-san?
- Pije wieczorną herbatę w otwartym pokoju.
- Możesz odejść - powiedział. Dziewczyna pokłoniła się i pospieszyła wykonać polecenie.

Byakuya powoli odwrócił się w stronę Mai, która z zaciekawieniem rozglądała się po pomieszczeniu.
- Czy wszystkie pokoje są urządzone w stylu japońskim? - spytała.
- Tak, to tradycyjna rezydencja, w nowoczesnym stylu są jedynie łazienki.

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Rozdział III ~ Zamieszkasz u mnie a nie ze mną

24 lata wcześniej

- Yamamoto-san, prosiłbym cię, abyś zaopiekował się duszą, która właśnie się narodziła.
- Dlaczego?
- Dziewczyna jest wyjątkowa.
- Rozumiem, ale to nie pierwsza taka sytuacja, przecież jest sporo osób z silnym reiatsu i mocami w świecie żywych...
- Pamiętasz pytanie, które mi ostatnio zadałeś? To dotyczące twojego przyjaciela? - zmienił niespodziewanie temat.
- Oczywiście - odpowiedział, zaskoczony soutaichou. - W tej kwestii nic się nie zmieniło. Wiele mu zawdzięczam. Pomimo, że od dawna jest na emeryturze, zawsze mogę na niego liczyć. Uważam, że nadszedł czas, aby się jakoś odwdzięczyć.
- To jest moja odpowiedź: Zajmijcie się dziewczyną.
- Nie rozumiem, co ma wspólnego jedno z drugim - stwierdził zdezorientowany shinigami.
- Może to pomoże ci zrozumieć: Oto przynosząca szczęście. Zamieszka pośród dusz walecznych, równając z nimi swój krok. Poskłada to, co rozbite. Zaleczy to, co cierpiące. Będzie nowym sensem - wyrecytował. - Przyszła na świat wraz z tą przepowiednią.
Kapitan w ciszy spojrzał na swojego gościa. - On ma rację, teraz wszystko nabiera sensu - pomyślał.
- Dobrze, wyświadczę ci tą przysługę, Malachu i zaopiekuje się tą duszą - dumnie stwierdził Yamamoto. - Kiedy możemy się jej spodziewać?

sobota, 9 kwietnia 2011

Rozdział II ~ Tatuażysta amator

- Znalazłeś ją? - brwi kapitan Unohany nieznacznie się podniosły. - To nie jest bezpański kot, poruczniku Abarai. - Jedynym dźwiękiem, zakłócającym ciszę, która zapadła po tych słowach był odgłos cukierków, upuszczonych przez Yachiru-fukutaichou.
Renji stał skamieniały. Nikt nie chce być obiektem gniewu kapitan czwartego oddziału, która zwykle jest pomocna i delikatna, ale przerażająca w chwilach złości.
- No pięknie, gwarantowana kara za spóźnienie i widmo tragicznej śmierci z rąk kapitan Unohany. No, teraz to już nie mogę narzekać na brak nudy - rozmyślał Czerwonowłosy.
- Proszę podejść, Poruczniku - rozkazał Yamamoto-taichou.
- Hai - z wyraźną ulgą w głosie krzyknął Renji. Wdzięczny, że polecenie głównodowodzącego przerwało niebezpieczną rozmowę z Czarnowłosą.

czwartek, 7 kwietnia 2011

Rozdział I ~ Znalezisko porucznika Abaraia

Dzisiaj był ostatni dzień jego misji w świecie żywych. Miejscowy shinigami miał problem z wyjątkowo złośliwym pustym, więc centrala postanowiła wysłać kogoś wyższego rangą na pomoc. Abarai był już zmęczony ziejącą zewsząd nudą, więc postanowił się rozerwać i zamiast zlecić misję komuś ze swojego oddziału, postanowił sam się na nią udać. Jednak hollow wykazał się wyjątkową przebiegłością i minął tydzień zanim udało mu się go dopaść.
- To już siedem dni - powtarzał zaniepokojony porucznik. Czuł w kościach, że nieźle mu się oberwie od kapitana Kuchiki za tak długą nieobecność.
Biegnący obok Shinigami, pokiwał ze współczuciem głową.
- Poruczniku Abarai, jestem niezmiernie wdzięczny za twoją pomoc. Sam bym sobie nie poradził. Mam nadzieję, że kapitan szóstego oddziału nie będzie dla ciebie zbyt surowy.
- Cholera pewnie znowu oddeleguje mnie do Akademii - wymamrotał Czerwonowłosy.

Prolog

To znowu się działo.

Nie miała już siły uciekać. Gdzie by się nie schowała, ile drzwi by nie zamknęła, oni i tak zawsze się pojawiają.

Tym razem… tym razem powinno być inaczej. Przecież jej obiecał. Pojawił się wczoraj i przyniósł ze sobą nadzieję. - Posłuchaj Maju. Pomogę ci. Nie będziesz dłużej musiała narażać rodziców na niebezpieczeństwo. Nie będziesz więcej musiała uciekać, ani szukać kryjówek. Obiecuję.

Powiedział, że nazywa się Malach i jest posłańcem, wysłanym specjalnie do niej. Uwierzyła mu. Dlaczego miałaby tego nie zrobić? To nie była pierwsza dziwna rzecz, która ją spotkała.Maja, odkąd pamięta, potrafiła widzieć duchy. To było dla niej coś normalnego. Kiedy była mała dziwiła się i współczuła tym, którzy ich nie widzą.