Powoli wracała mu świadomość. Lekko uniósł
ociężałe powieki i natychmiast z powrotem je zamknął. Miał wrażenie jakby głowa miała zaraz mu
pęknąć. Tak jakby wściekłe stado troli, urządziło sobie w jego czaszce walkę na
kije baseballowe i nie było szans na to, że wkrótce przestaną. Właściwie bolało
go praktycznie całe ciało, a szczególnie prawy bok. Do tego zdawało mu się,
jakby miał w ustach znoszonego kapcia. Już dawno nie czuł się taki
sponiewierany.
Zaryzykował ponowne otwarcie oczu i zaczął
wściekle mrugać, próbując zniwelować zgubne działanie świecącego mu prosto w
twarz słońca. Mruknął zrezygnowany i ostrożnie uniósł się na łokciach. Kiedy oczy
w końcu przestały mu łzawić, rozejrzał się szybko po pokoju. W chwili gdy jego
mózg przetworzył zarejestrowane obrazy, jękną zrozpaczony, a na jego skórze
pojawił się zimny pot.
Kompletnie nie miał pojęcia, gdzie się znajduje.
Ostrożnie opuścił nogi na podłogę i położył głowę
na ręce opartej o kolano. Próbował sobie z całej siły przypomnieć, co się
wczoraj działo. Niestety w głowie miał totalną pustkę. Nie wiedział, gdzie jest,
jak się tu znalazł i przede wszystkim dlaczego do cholery jest w samych
bokserkach.
- Skup się człowieku – wymamrotał do siebie.
Bezsilnie potarł skronie i jeszcze raz rozejrzał
się dookoła. Był w dość przytulnie urządzonej sypialni. Wszędzie dominowały
ciepłe barwy, było sporo poduszek i klika bibelotów. Krótko mówiąc gustownie i
kobieco. Tak, zdecydowanie kobieco. I nigdzie ani śladu jego ciuchów.
- Boże, w co ja się władowałem – wyjęczał.
Powoli zwlekł się z łóżka. chwycił koc z fotela i
szczelnie się nim owinął w pasie. Ostrożnie podszedł do drzwi i zaczął
nasłuchiwać. Niestety jedyne, co był w stanie usłyszeć, to przytłumiona muzyka.
- Raz kozie śmierć. – Lekko nacisnął klamkę i
otworzył drzwi.
Bezszelestnie przeszedł przez próg i rozejrzał
się po pomieszczeniu. Znalazł się w salonie połączonym z otwartą kuchnią, które
były urządzone z takim samym wyczuciem smaku jak sypialnia.
- Chyba nie jest ze mną tak źle, skoro wciąż
jestem w stanie dostrzec takie rzeczy – pomyślał w przypływie autoironii.
Powoli przeczesywał wszystko wzrokiem, aż trafił
na skuloną postać, siedzącą przy laptopie ustawionym na niskim stoliku.
Początkowo jej nie zauważył, bo częściowo zasłaniał ją spory pomarańczowy
fotel.
Nerwowym ruchem naciągnął koc i cicho
odchrząknął, starając się zwrócić na siebie uwagę. Niestety nie doczekał się
żadnej reakcji, dlatego spróbował jeszcze raz tylko głośniej.
Dziewczyna podskoczyła zaskoczona i szybko się odwróciła.
- Cześć. Wyspałeś się? – uprzejmie się do niego
uśmiechnęła.
- Hmmm.. cześć – zaczął niezręcznie. – Właściwie
to boli mnie głowa.
- Nic dziwnego – dziewczyna pokiwała głową. – Po
tej ilości alkoholu, którą na pewno wypiłeś, ja pewnie bym umierała.
- Hmmm – chrząknął cicho.
- Boże, człowieku siadaj. Nie mam zamiaru znowu
cię zbierać z podłogi, a wyglądasz zupełnie jakbyś się miał zaraz przewrócić. –
Machnęła zapraszająco ręką w kierunku fotela.
Opadł z wdzięcznością na miejsce i ostrożnie
przechylił się na lewą stronę, próbując nie urażać prawego uda. Kiedy w końcu
uniósł na nią spojrzenie, zauważył, że dziewczyna z powrotem wpatruje się w
ekran komputera. Przez chwilę na nią patrzył, zbierając siły potrzebne do
rozpoczęcia tej niezręcznej rozmowy. Kolejny raz zaczął poprawiać koc, jakby to
miało mu pomóc w rozwiązaniu problemu, a z jego ust wydobyło się ciężkie
westchnienie.
- Przepraszam. – Nieznacznie się uśmiechnęła. –
Już skończyłam. – Szybkim ruchem zamknęła laptopa i skupiła na nim spojrzenie.
Chłopak poruszył się niespokojnie i nerwowo
przeczesał włosy. W końcu spojrzał jej w oczy i zaczął niezręcznie. – Czy my…?
- Co my? – Lekko przechyliła głowę.
- No wiesz. – Nieznacznie wskazał głową w stronę
sypialni.
- Boże, nie! – szybko zaprzeczyła. – Absolutnie
nie – zapewniła. – Zresztą, byłeś zbyt pijany, żeby mogło do czegokolwiek
dojść.
- Jezu! – wyjęczał i opadł na fotel, zakrywając
oczy ramieniem.
- Przestań, nie masz się czym zadręczać – zaczęła
pocieszającym tonem. – Zdarza się najlepszym.
Od strony fotela doszły do niej kolejne jęki.
Rozsądnie postanowiła dać mu chwilę, żeby doszedł do siebie. I rzeczywiście już
po kilku minutach uniósł rękę, i rzucił jej pytające spojrzenie.
- W takim razie, jeśli to nie problem, czy
mogłabyś mi przypomnieć jak się tutaj znalazłem i w ogóle… – Zamaszystym ruchem
wskazał na swój opłakany stan.
- Nic nie pamiętasz? – zapytała zdziwiona.
- Poszedłem do klubu z przyjaciółmi. Wynajęliśmy
sobie prywatny pokój i dobrze się bawiliśmy. Piliśmy, trochę tańczyliśmy. – Ostrożnie
potarł czoło. – I nic więcej. Wybacz, ale ciebie też nie pamiętam – oznajmił
skruszonym głosem.
- Wiesz co. – Podniosła się energicznie. – W
takim razie, może najpierw zajmiemy się tym, co najważniejsze. Weźmiesz
prysznic, zjesz coś i dam ci proszki na ból głowy, a potem wszystko ci opowiem.
Przez chwilę patrzył na nią, zastanawiając się
nad propozycją. – Może faktycznie masz rację. Prysznic i jedzenie dobrze mi
zrobią. – Zaczął się ostrożnie podnosić.
- Tam jest łazienka. – Wskazała na drzwi. – W szufladzie
po lewej znajdziesz dodatkową szczoteczkę do zębów, a ręczniki są w szafce
obok.
- Dzięki. – Powolnym krokiem ruszył do drzwi.
- W porządku. Idź się umyj, a ja w tym czasie
zrobię ci coś do jedzenia.
- Tak, śniadanie to dobry pomysł.
- Chyba chciałeś powiedzieć obiad – rzuciła ze
śmiechem. Jedyne co usłyszała w odpowiedzi to kolejnym jęk.
Ooo, nowe opowiadanie? ^^ Zaczyna się ciekawie. :D Hmmm... któż to może być tą sierotką Marysią, którą to w jakimś sensie zaopiekowała się ta dziewczyna? :D Noe wiem w sumie kto to może być, aczkolwiek wyczuwam Jednak mogę się mylić i jakże może być to ktoś z Exo, Infinite lub innego zespołu. SHIee i znowu Kibuma. ^^ Ach, zaciekawiłaś mnie i zastanawiam się co ciekawego wydarzyło się na tej imprezie i jak się tu w ogóle znalazł? :D Będę czekała na ciąg dalszy. ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :*