Teoretycznie jest to koniec historii, ale sama nie jestem do tego mocno przekonana. Wydaje mi się, że powinnam jeszcze coś dopisać, ale ostatnio miałam spory zastój z tym opowiadaniem, więc na razie raczej nic z tego nie będzie, więc wstępnie uznam to jednak za finał.
Tym, którzy z chęcią tu zaglądają, mogę zdradzić, że jestem w trakcie innego opowiadania, ale jeszcze nie wiem, kiedy zacznę zamieszczać :)
Oliwia zaskoczona rozdziawiła usta, a but wysunął
jej się z palców. W pokoju zaległa grobowa cisza, kiedy dziewczyna uważnie się
w niego wpatrywała. Wyglądała jakby starała się go przejrzeć na wylot, odczytując
wszystkie jego najskrytsze myśli. Key zaczął się niespokojnie kręcić pod tym
czujnym spojrzeniem. Po chwili nie wytrzymał i wybuchnął z pretensją.
- Może coś byś powiedziała!
- Nie uda ci się to. – Naburmuszona opadła na
kanapę.
- Co mi się nie uda? – Ostrożnie usiadł tuż obok.
- Nie wierzę ci.
- Dlaczego? – Na jego twarzy było szczere
zdumienie.
- Bo… – Machnęła ręką.
- Bo? – Uniósł pytająco brew.
- Bo tak. – Zacisnęła gniewnie usta.
- No wiesz co?! Tak słabej wymówki, to już dawno
nie słyszałem.