Zastanów się
co do niej czujesz. Pomyśl czy to wszystko na poważnie. Nie zachowuj się jak
dupek. Nie łam serca dziewczynie. Nie kombinuj, tylko poważnie się nas tym
zastanów. Jakby to do cholery było takie łatwe! Mogli powiedzieć mi coś
konkretniejszego a nie takie bzdety! Jakbym to wszystko wiedział, to nie prosiłbym
ich o radę. Wtedy doskonale sam bym sobie poradził!
- Cholera!!! Co to ma być! – Key z wściekłością
potargał włosy.
Siedział chwilę bezmyślnie patrząc się w
przestrzeń, po czym wyprostował się i skupił spojrzenie na swoich zaciśniętych
pięściach. Jego oczy zatrzymały się na kilku włosach uwięzionych pomiędzy
palcami. Poderwał się spanikowany i pobiegł do najbliższego lustra.
- Pięknie, skończy się na tym, że stracę przez nią
wszystkie włosy! – uważnie przeczesywał palcami gęstą czuprynę. – A jak tak się
stanie, to normalnie pożałuje! Będzie musiała mi to wynagrodzić! Cholera!
Poszedł do kuchni i otworzył drzwi lodówki, żeby
wyjąć karton z sokiem pomarańczowym, kiedy jego wzrok zatrzymał się na butelce
wypełnionej jasno żółtym płynem.
- Bananowy? A co to robi bananowy? Przecież go nie
lubię.
Ale Oliwia go
lubi. Dlatego go kupiłeś. Key oparł się o drzwi lodówki i osunął się na
podłogę. Odchylił głowę i zasłonił oczy ramieniem.
- Key, stary, chyba nadszedł czas, żebyś się w
końcu sam przed sobą do tego przyznał…