Blog na który właśnie trafiliście jest miejscem mojej wesołej twórczości. Możecie tu znaleźć fanfiction z moimi azjatyckimi ulubieńcami w roli głównej.

Raczej nie planuję tu zamieszczać historii z wątkiem yaoi z tej prostej przyczyny, że nie jestem fanką takich ff. Chociaż nie twierdzę, że kategorycznie nic takiego się nie pojawi, bo może kiedyś będę miała chwilowe zaćmienie umysłu, kto wie... :)
Aktualizacja - popełniłam właśnie jedno, więc moje zarzekanie się poszło na nic, ale to wszystko "wina" osób, które na pewno wiedzą, że to o nich właśnie piszę :P

Nie wiem jak regularnie będą zamieszczane posty, więc nie będę tu składać żadnych obietnic.

Jeśli coś się Wam spodobało (lub nie) to zapraszam do komentowania.

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

~Arogant~ Part 7.


     Oliwia dała się przez chwilę posłusznie prowadzić za rękę. Zatrzymała się dopiero, kiedy zbliżali się do tych samych co ostatnio drzwi. Wyrwała swoją dłoń z jego uścisku i rzuciła mu wściekła spojrzenie. Key obejrzał się na nią. Dziewczyna podeszła do niego na dwa kroki i wyszarpnęła mu swoją torbę.
- Nie. Jesteś. Moim. Chłopakiem. – każde słowo wypowiedziała oddzielnie i każde podkreśliła dźgając go palcem w klatkę piersiową.

    Spojrzała mu ostatni raz w oczy i zostawiła go samego.

- Kurwa! Kurwa! Kurwa! – Key wściekły zsunął się na kanapie.
- Ile już minęło? – Taemin zaciekawiony spojrzał na chłopaka.
- Chyba będzie z trzy tygodnie – Jonghyn odpowiedział, zasłaniając dyskretnie usta.
- Aaaaaaa! - Kibum ze złością potargał swoje włosy.
- Stary – Jong odezwał się lekko podniesionym głosem. – Nie przesadzaj. Zaczęła się sesja. Dziewczyna na pewno nie ma czasu.
- Czasu?! Nie ma czasu, żeby odebrać telefon?! Mogła chociaż napisać głupiego sms’a!
- Nie panikuj. Jong ma rację. Przecież sam siedziałeś w tamtym tygodniu, ucząc się na wczoraj.
- Nie próbuj mnie pocieszać – chłopak zaczął nerwowo przechadzać się po pokoju.
Jonghyun klapnął zrezygnowany na kanapę. – Key, dlaczego w ogóle się tak denerwujesz? – zaczął pozornie niewinnym tonem. – Przecież w końcu nic was nie łączy…
- Jak to nie łączy? Przecież to moja… - zamarł w miejscu.
- Twoja kto, Kibum-ah? – na twarzy Jong’a pojawił się szeroki uśmiech.
- Korepetytorka! – wykrzyknął. – Tak! To moja korepetytorka. Nasze lekcje się jeszcze nie skończyły i to oczywiste, że się denerwuje, kiedy nie odbiera.
Taemin zasłonił usta, próbując ukryć śmiech, ale Jonghyun nie zawracał sobie tym głowy. Kiedy patrzył jak Key miota się przy odpowiedzi, z jego gardła wydobył się chichot. – Tak, oczywiście. Niech ci będzie – odchrząknął. – W takim razie ucieszy cię, że ten oto twój przyjaciel – wskazał na siebie palcem. – Dowiedział się, że Oliwia ma jutro wpisy u Zamachowicza.
- U Zamachowicza? U profesora Zamachowicza? – popatrzył na niego szeroko otwartymi oczami.
- U tego samego.
- Stary! Kocham cię! – Key uradowany pobiegł do sypialni, ale po chwili wystawił lekko głowę. – Tylko nigdzie się nie ruszajcie, zagramy sobie, jak tylko wybiorę sobie ciuchy na jutro.
Jonghyun rzucił rozbawione spojrzenie Taemin’owi, ale ten wyglądał na zdezorientowanego.
- Nie bardzo rozumiem. O co chodzi z tym Zamachowiczem?
- Widzisz, profesor Zamachowicz jest bardzo specyficzny. Jak chcesz dostać wpis, to musisz przyjść na jego godzinny wykład.
- Co? Ale to przecież tylko wpis…
- Dokładnie, ale takie są jego zasady. Przychodzisz, kładziesz indeks na jego biurko, słuchasz i dopiero dostajesz wpis.
- Dziwny ten wasz instytut. Nikt się nie krzywi na coś takiego?
- Pewnie ktoś tak, ale niewiele osób. Profesor jest fajny i wszyscy go lubią.
- No dobra, ale co to ma wspólnego z jego radością? – Tae machnął ręką w stronę sypialni.
- Do tej pory nie udało mu się trafić na nią na uczelni i nie odbiera jego telefonów.
A po ten wpis musisz przyjść sam i to na konkretną godzinę, więc nie ma szans, że poda komuś indeks, czyli…
- Będzie mógł ją w końcu złapać – Taemin uśmiechnął się ze zrozumieniem.

     Wszyscy się na nią gapili. Miała wrażenie jakby siedziała na środku ołtarza ofiarnego z wpatrzonymi w nią zafascynowanymi spojrzeniami. Ich wzrok był tak intensywny, że momentami praktycznie czuła go na skórze. Mimo to, Oliwia nie była zaskoczona takim obrotem sytuacji. W końcu nie wyglądała jak na co dzień.
     Może byłoby inaczej, gdyby profesor się nie odezwał. Niestety popsuł jej misterny plan niezdradzania kim jest, ale za bardzo go lubiła, żeby się gniewać. Mało kto wiedział, że starszy pan był dobrym znajomym jej dziadka i znał Oliwię praktycznie od dnia jej narodzin. Kiedy tylko podeszła do katedry ze swoim indeksem, obrzucił ją uważnym spojrzeniem znad okularów i z szerokim uśmiechem powiedział. – Dobrze cię znowu widzieć Oliwo.
     Niektórzy mogliby się zdziwić takim przywitaniem, w końcu nie dalej jak półtora tygodnia wcześniej widzieli się na zajęciach, ale dziewczyna wiedziała o co mu chodziło. Bo tak naprawdę Oliwia wróciła. Wróciła do siebie sprzed dwóch lat. Do dziewczyny, za którą tak bardzo tęskniła. Ponownie była tą Oliwią z liceum, może trochę starszą, mądrzejszą i bardziej dojrzałą, ale znowu bił od niej taki specyficzny urok, który skutecznie tłumiła przez ostatnie lata. Cała ponurość zniknęła wraz z nieciekawymi ubraniami i ukrytymi pod czapką włosami.
     Z tego też powodu te same dziewczyny, które wcześniej zupełnie ją ignorowały, teraz cicho o niej plotowały. Z tego powodu chłopcy, którzy wcześniej nie zaszczycili jej nawet jednym spojrzeniem, przesuwali wzrokiem od jej długich nóg wyłaniających się z szortów i podkreślonych krótkimi kozakami na obcasie, przez pełne piersi ukryte pod jedwabną kolorową bluzką, kończąc na ślicznej twarzy okolonej długimi splotami włosów.
     Na szczęście wykład już się skończył i pierwsze osoby wychodziły z sali z upragnionym wpisem. Oliwia do samego końca starała się nie spuszczać wzroku z profesora. Nie dlatego, że się bała. Po prostu nie miała ochoty na walkę na spojrzenia. Wiedziała, że mogła się tego spodziewać w najbliższej przyszłości, więc teraz to była tylko bezsensowna strata energii. Bardzo chciała, żeby dzisiaj było jej to oszczędzone, ale niestety zauważyła kątem oka jak jeden z chłopaków wymija wszystkich po kolei, prąc zdeterminowany do jej miejsca na samym brzegu auli.
     Daj mi spokój. Idź gdzieś indziej. Powtarzała w głowie jak mantrę, która chyba podziałała, bo w pewnej chwili się zatrzymał. Oliwia uśmiechnęła się pod nosem i wróciła wzrokiem do profesora, ale po zaraz drgnęła zaskoczona, kiedy poczuła całusa na policzku.
- Hej Liv – powiedział Minho z uśmiechem.
- Jak ty…?
- Drzwi były już otwarte – wskazał głową na wejście. – Profesor chyba nie będzie miał nic przeciwko – z szacunkiem skinął głową mężczyźnie, który uśmiechnął się w odpowiedzi i przywołał ich, machając indeksem Oliwi. – Ty zbierz swoje rzeczy, a ja wezmę twój indeks od profesora – energicznym krokiem ruszył w stronę katedry.
     Oliwia zaryzykowała i rozejrzała się po sali. Ups, chyba niektórzy zaraz zatrują się własnym jadem. Wzruszyła ramionami, odwracając wzrok od plotkujących dziewczyn i zabrała się za pakowanie.
     Minho wrzucił indeks do jej torebki i chwycił jej kurtkę. – Gotowa? Masz wszystko?
- Pytasz się jakbym była jakąś bałaganiarą, zostawiającą za sobą rzeczy – pokazała mu język.
- A nie jest tak? – zachichotał. – Auuuu! – poskarżył się, kiedy Oliwia uderzyła go w odpowiedzi. – Bądź grzeczna, bo jak nie…! – szybko poszedł za dziewczyną, która właśnie wychodziła na korytarz.
- To co?
- Liv?
     Oliwia zamarła, słysząc swoje imię. Stała nie wiedząc, jak powinna się zachować. Wcale nie pomagał fakt, że reszta studentów z zaciekawieniem czekała na rozwój wypadków.
- Będziesz sama tachać te obrazy do Mat’a – koło niej pojawił się uśmiechnięty Minho. – O! Key, cześć – wyciągnął rękę do drugiego mężczyzny.
- Cześć Minho – Kibum odwzajemnił uśmiech. – Przyjechałeś po Liv?
- Tak. Jedziemy do galerii. Jak chcesz to możesz z nami…
- Minho, Key na pewno jest zajęty – Oliwia lekko popchnęła go w stronę wyjścia z budynku. – Musi się uczyć albo coś..
- Ale… - Mnho rzucił mu ostatnie bezradne spojrzenie, kiedy dziewczyna wyciągała go przez drzwi, narzucając na siebie w pośpiechu płaszcz.

2 komentarze:

  1. Zachochany Key jest uroczy ^^ Dobrze, że Liv wróciła do siebie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. No i dlaczego Key się nie odezwał i nie pojechał z nimi? Oj, coraz bardziej mnie to wciąga :D
    Weny!

    OdpowiedzUsuń