Maja szła w
stronę jadalni. Czuła się wypoczęta, dlatego nawet poranne nudności i to, że
Byakuya pewnie wziął sobie dzisiaj wolne w żaden sposób nie zaszkodziły jej
humorowi.
- Ohaiou!
- Dzień
dobry – uśmiechnęła się w odpowiedzi stara kucharka. – Widzę, że masz dzisiaj dobry humor,
Maja-chan.
- Hai!
Wyspałam się i do tego zaraz po śniadaniu idę z Rukią do gorącego źródła, żeby
się trochę pomoczyć, więc zapowiada się bardzo miły dzień.
- Bardzo się
cieszę. W takim razie, co masz ochotę zjeść?
- Tradycyjne
japońskie śniadanie – odpowiedziała z uśmiechem dziewczyna. – Czy moja
szwagierka i Ichigo już wstali?
- Chyba
jeszcze nie, ale zaraz powinni. Panienka Rukia wstaje zazwyczaj o tej porze i
pewnie od razu pójdzie zbudzić Ichigo-san, a ja w tym czasie zdążę przygotować
śniadanie.
- Policz też
Byakuyę.
- Nie
powinien być już w barakach?
- Normalnie
tak, ale chyba dzisiaj nie idzie, bo jeszcze śpi. Pomyślałam, że pewnie jest
zmęczony, dlatego go nie budziłam. Zresztą, zna drogę, jak zgłodnieje to sam
przyjdzie – uroczo uśmiechnęła się do pani Gato. – Większość dziewczyn pracuje
w ogrodzie, więc pójdę pomóc Emi z futonami i pościelą do wietrzenia – dała
starej kobiecie całusa w policzek i wybiegła z kuchni.
Kucharka
przez chwilę obserwowała oddalająca się postać. Bardzo polubiła tą dziewczynę.
Zresztą jak wszyscy w domu. Miała tylko nadzieję, że ten uparciuch Byakuya w
końcu powie jej co do niej czuje. Maja to taka ciepła osoba, która nie umiała
go źle traktować nawet mimo rozczarowania jego zachowaniem i przekonania, że
jest z nią tylko z obowiązku.
- Pewnie
dlatego nie powiedziała mu jeszcze o dziecku – powiedziała w zadumie. Po chwili
wyrwała się z zamyślenia i zabrała się za śniadanie mrucząc coś jeszcze o
męskiej głupocie.
- Dzień
dobry.
- Dzień
dobry ni-sama.
- Joł
Byakuya.
- Już prawie
kończymy śniadanie, ale zaraz poproszę pokojówkę, żeby też ci przyniosła.
- Nie musisz
wstawać. Już byłem w kuchni i o to prosiłem.
W momencie,
kiedy skończył mówić rozsunęły się drzwi i pojawiła się dziewczyna ze
śniadaniem dla Byakuyi. Kiedy do Mai doleciał zapach jedzenia jej twarz stała
się kredowobiała.
- Poprosiłeś
może o jajka?
- Tak. Czy
coś nie tak?
- Nie, nic
takiego – dziewczyna próbowała oddychać przez usta, aby nie czuć zapachu. Na
jej nieszczęście jajka były jedyną rzeczą, od której zapachu robiło jej się
niedobrze. Na samą myśl o nich czuła jak coś jej rośnie w gardle.
-
Byakuya-sama, podać coś jeszcze?
- Nie,
dziękuję to wszystko, możesz już wrócić do swoich obowiązków.
- Maja,
dobrze się czujesz? – zabrzmiał zaniepokojony głos Ichigo. – Jesteś taka jakaś
zielona na twarzy.
Kuchiki
szybko odwrócił się w stronę żony, ale nie dane mu było się jej przyjrzeć, bo
jak tylko Kurosaki skończył mówić Maja wybiegła z jadalni. Kapitan szybko się
podniósł i już miał wychodzić, kiedy dobiegł go głoś Rudowłosego.
- Gratulacje
Byakuya.
- Słucham?
- No
gratulacje.
- Mógłbyś
wyrażać się jaśniej Kurosaki – poirytowany popatrzył na chłopaka.
- Nie
denerwuj się tak. Tylko gratuluję ci, że niedługo zostaniesz ojcem.
- Kim?! –
rozległ się zaskoczony głos Ruki.
- Wygląda na
to, że Maja jest w ciąży.
- A ty to
niby skąd wiesz? – dopytywała się dziewczyna.
-Rukia,
chyba zapominasz, że mój staruszek jest lekarzem. Do tego pamiętam jak mama
była w ciąży i wydaje mi się, że potrafię rozpoznać nudności.
Byakuya wpadł
do łazienki i zobaczył Maję wiszącą nad sedesem. Pochylił się nad nią i zaczął
masować jej plecy, chcąc jej trochę ulżyć.
- Już ci
lepiej? – odgarnął jej włosy z twarzy i zaczął wycierać buzię ręcznikiem.
-Tak, już w
porządku. Nie musisz się martwić. Pewnie zjadłam…
- Maju… -
powiedział ostrzegawczym tonem.
Dziewczyna
odwróciła się w jego stronę i popatrzyła mu w oczy. Wiedziała, że wpadła i nie
miała szans, żeby ukryć prawdę. Zrobiła skruszoną minę i uśmiechnęła się
niepewnie.
- Niespodzianka…?
Mam nadzieje, że to nie koniec. Zaczynam się martwić, bo długo nie ma następnego rozdziału :(
OdpowiedzUsuń