Blog na który właśnie trafiliście jest miejscem mojej wesołej twórczości. Możecie tu znaleźć fanfiction z moimi azjatyckimi ulubieńcami w roli głównej.

Raczej nie planuję tu zamieszczać historii z wątkiem yaoi z tej prostej przyczyny, że nie jestem fanką takich ff. Chociaż nie twierdzę, że kategorycznie nic takiego się nie pojawi, bo może kiedyś będę miała chwilowe zaćmienie umysłu, kto wie... :)
Aktualizacja - popełniłam właśnie jedno, więc moje zarzekanie się poszło na nic, ale to wszystko "wina" osób, które na pewno wiedzą, że to o nich właśnie piszę :P

Nie wiem jak regularnie będą zamieszczane posty, więc nie będę tu składać żadnych obietnic.

Jeśli coś się Wam spodobało (lub nie) to zapraszam do komentowania.

piątek, 20 maja 2011

Rozdział XIII ~ Dwie żony

Kuchiki wchodził do swojego pokoju, kiedy usłyszał gniewne głosy, rozlegające się w ogrodzie.
- Porozmawiaj z nim, do cholery!
- Po co?
- To twój mąż. Zasługuje na wyjaśnienie.

- Ja też na coś zasługuję.

- Cholera, Maja!

- No, co mi znowu powiesz?! Że nie zachowuje się jak ja? Że mam być rozsądna? – Na chwilę zaległa cisza. – Abhiraj, nawet nie wiesz, jak bardzo męczy mnie ta sytuacja.
- To zrób z tym coś, przecież, pragniecie się nawzajem.
- On mnie nie pragnie. Doskonale wiem, kim dla niego jestem. Obowiązkiem. Niczym więcej. Czasami mam wrażenie, że się mylę i to nie jest tak, jak myślę. Taki przebłysk nadziei. Tylko widzisz, po chwili, przypominają mi się jego słowa, dlatego niczego już nie jestem pewna – powiedziała z desperacja w głosie.
- Słonko, uspokój się – po tych słowach, jedynym dźwiękiem, jaki go dobiegł, był szelest materiału.
Był pewien, że Mugen właśnie przytula jego żonę. Poczuł, jak żyłka na jego czole zaczyna pulsować ze złości. Przesunął drzwi i wszedł na podest. Maja gwałtownie oderwała się od przyjaciela, ocierając szybko policzki.

- Witam kapitanie Kuchiki – przywitał go mężczyzna.
- Mugen-taichou.
- Ja… - odezwała się niepewnie dziewczyna. – Ja… muszę pójść pomóc pani Gato. Obiecałam jej – odwróciła się pospiesznie i pobiegła w stronę kuchni.
Obaj shinigami odprowadzili ją wzrokiem. Pierwszy odezwał się Byakuya.
- Mugen-san, zechcesz mi wytłumaczyć, co się tutaj dzieje?
- Zakładam, że słyszałeś naszą rozmowę – Kuchiki skinął głową na potwierdzenie. – Oboje z Mają, macie niepokojący zwyczaj słuchania tego, czego nie powinniście.
- Możesz mówić jaśniej?
- Uwierz mi, bardzo bym chciał, ale obiecałem dziewczynie, że nie będę się wtrącał. I tak powiedziałem już za dużo – westchnął z rezygnacją. – Spróbuj się nad tym spokojnie zastanowić i połączyć ze sobą pewne fakty.
Zaległa cisza. Każdy z mężczyzn pogrążył się w myślach. Na twarzy Abhiraja pojawił się zirytowany wyraz.
- Niech to szlag – wymamrotał, po czym głośno powiedział: - Pozwól, że udzielę ci dobrej rady.
- Słucham?
- Wiem z doświadczenia, że kobiety, w pewnych sprawach, niewiele różnią się od mężczyzn i często łatwiej jest je pokonać przyjemnością niż siłą – po wygłoszeniu tej wieloznacznej uwagi, podniósł się i wyszedł, zostawiając Byakuyę samego.

Wiele rzeczy wróciło do starego rytmu i Maja bardzo dobrze się z tym czuła. Wszyscy ucieszyli się z jej powrotu, a szczególnie dziadek Kuchiki, który, nawet słowem, nie skomentował jej postępowania. Kiedy tylko ją zobaczył, zaproponował, żeby napili się filiżanki herbaty i spytał się, co nowego u kapitana Mugena. Wszyscy zachowywali się, jakby jej kilkudniowa nieobecność w ogóle nie miała miejsca, za co była im niezmiernie wdzięczna.
Jedyne, co uległo zmianie to jej pokój. Jej mąż zlecił służącym, aby całkowicie usunęli ścianę, dzielącą ich sypialnie. Kiedy tylko to zobaczyła, zabrała swoje, jeszcze nie rozpakowane, rzeczy i przeniosła się do innej części rezydencji. Jak się można było spodziewać, kazał jej się natychmiast przenieść z powrotem. Zaakceptowała to z milczącą rezygnacją i postanowiła się wyżyć, zmieniając wystrój pomieszczenia. Dzięki temu, mieszkali teraz w luksusowym apartamencie z wygodnymi poduszkami do wypoczynku, rozrzuconymi po jednej stronie i ogromnym materacem położonym w drugiej.

Maja wbiegła gwałtownie do pokoju. Straciła rachubę czasu i przez to była już spóźniona.
- Cholera, niedobrze – mamrotała, mocując się z nieposłuszną koszulką, która w żaden sposób nie dawała się założyć.
Po pierwszej nocy, pilnowała, aby kłaść się, zanim Byakuya wejdzie do pokoju. Zazwyczaj, była już w półśnie, kiedy przytulał ją do swojej dziwnie chłodnej skóry, ale dzisiaj zasiedziała się u Rangiku i przyszła znacznie później niż zwykle. Powinna zdążyć, jeśli się pospieszy, ale i tak będzie musiała udawać, że śpi. Kiedy w końcu udało jej się uwolnić ze splątanego jedwabiu, usłyszała dźwięk otwieranych drzwi.
- Za późno – pomyślała, pospiesznie zakrywając pupę.

Byakuya wyszedł z łazienki, rozcierając ramiona pokryte gęsią skórką, wywołaną przez lodowatą wodę. Usłyszał hałas, dochodzący z pokoju i przyspieszył kroku. W końcu udało mu się zdążyć. Irytowało go, że żona bawiła się z nim w ciuciubabkę, robiąc wszystko, aby zasnąć, nim on przyjdzie do sypialni.
Otworzył drzwi i wszedł do środka. Przed oczami mignął mu fioletowy jedwab i koronka. Jego serce gwałtownie zabiło. Zaczął w myślach przeklinać zamiłowanie Mai do fikuśnej bielizny. Stał chwilę skamieniały, myśląc o jak najnudniejszych zajęciach, aby uspokoić wzburzony puls.

Dziewczyna patrzyła, jak Byakuya wciągnął ze świstem powietrze. Nieruchomo czekała, na jego kolejny krok. Szare oczy lekko się zwęziły, wpatrując się w jej sylwetkę. Ruszył powoli w jej kierunku. Spodziewała się, że zatrzyma się przed nią, ale nic takiego nie nastąpiło. Spokojnie ją wyminął i, po paru sekundach, usłyszała, jak kładzie się do łóżka. Zgasiła światło, ostrożnie podeszła do posłania i położyła się na samym brzegu. Kuchiki wyciągnął rękę, przysuwając ją do siebie. Jednak, zamiast zwyczajowego przytulenia, Maja poczuła, jak jego ręka powoli sunie po jej plecach. Głaskał ją, zataczając niewielkie kółka od pośladków po szyję. Zaczęła mimowolnie reagować. Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka, a mięśnie napięły się delikatnie. Bezwiednie pogładziła go dłonią po brzuchu. Kiedy zorientowała się co robi, natychmiast zacisnęła ją w pięść.
Nie wiedziała, co się dzieje. Tak było, odkąd sprowadził ją do domu. Gdyby zaczął krzyczeć, wiedziałaby, jak się zachować, odpyskowałaby lub zupełnie go zignorowała. Jednak, on uparcie milczał, zupełnie ignorując jej wyprowadzkę, a teraz jeszcze to.

Wiedziała, że długo już nie wytrzyma. Było jej coraz bardziej gorąco, a oddech gwałtownie przyspieszył.
- Dlaczego wystarczy, że mnie dotknie, a mięknę jak masło? – pomyślała z desperacją.

Dłonie Byakuyi skupiły się na pupie, przesuwając się z jednej na drogą półkulę. Zawsze lubił jej krągłości, a teraz, kiedy wiedział, jakie są miękkie w dotyku, nie mógł się powstrzymać. Czuł, jak jej całe ciało się napręża. Mimo że ręka, którą go dotykała, leżała cały czas mocno zaciśnięta, to przylgnęła do niego, najbliżej jak się dało. Jej niespokojne ruchy sprawiły, że ogarnęło go jeszcze większe pożądanie. Zacisnął szczęki i zmusił się, żeby kontynuować leniwe okrążenia dłonią.

Maja nagle wyskoczyła z łóżka i stanęła na środku pokoju. Jakże pięknie teraz wyglądała. Zarumienione z podniecenia policzki, błyszczące oczy, przyspieszony oddech i wojowniczy wyraz twarz. Ogarnęło go silne uczucie posiadania. Ta wspaniała istota należała tylko do niego i prędzej go szlag trafi, niż pozwoli komuś ją zabrać.
- Wracaj do łóżka – zażądał.
Potrząsnęła odmownie głową
- Powiedziałem coś. Nie będę się powtarzał – oznajmił z groźną minął.
Harde spojrzenie i kolejne potrząśnięcie. Byakuya zerwał się z łóżka i stanął tuż koło niej. Maja zrobiła krok w tył, ale zanim zdążyła bardziej się cofnąć, chwycił ją za tył głowy. Jej gniewny okrzyk, został zduszony przez jego natarczywe usta. Próbowała go odepchnąć, ale on stał nieporuszony, ciągle ją całując. Odsunął się na chwilę, pozwalając jej zaczerpnąć oddech. Gdy otworzyła usta, aby wyrazić kolejny protest, Kuchiki wykorzystał okazję i ponownie do niej przywarł. Jego zwinny język wślizgnął się pomiędzy jej rozchylone wargi.
Ręce, które jeszcze przed chwilą go odpychały, teraz zaczęły błądzić po jego barkach. Gwałtownie zdarł z niej koszulkę, odsłaniając nagie piersi. Jedna dłoń natychmiast powędrowała do góry i zaczęła ugniatać kremową wypukłość. Maja oplotła go w pasie ramionami i z całej siły przycisnęła do siebie. Chciwie ocierała się o niego całym ciałem, drażniąc pobudzoną męskość.

Mężczyzna chwycił ją pod pośladkami, podniósł i podszedł do materaca. Rzucił ją na posłanie i błyskawicznie się na niej położył, przywierając wargami do piersi. Gdy żona przejechała mu paznokciami po plecach, z jego gardła wydobył się głęboki jęk. Złapał ją za udo i zaczął się poruszać. Dziewczyna, jakby udowadniając, że to gra dla dwojga, objęła go nogami i przewróciła na plecy. Zaczęła się zsuwać po jego ciele, kierując się nieubłaganie w stronę podbrzusza. Byakuya próbował ją zatrzymać, ale ona tylko lekko się podniosła, chwyciła, blokującą ją dłoń i zaczęła ssać palec, mierząc się z jego spojrzeniem. Gdy wilgotne usta, obejmujące kciuk, skutecznie odwróciły jego uwagę, Maja włożyła wolną rękę w bokserki. Jej palce delikatnie objęły penisa. Kuchiki, w odpowiedzi na tą pieszczotę, gwałtownie wciągnął powietrze. Próbował się podnieść, ale żona mu na to nie pozwoliła. Pochyliła głowę, zsuwając niecierpliwie jego bieliznę. Popatrzyła mu zuchwale w oczy i zamknęła usta na jego członku. Mężczyzna miał wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mu z piersi. Zanurzył palce w długich puklach, starając się kontrolować jej ruchy. Kiedy myślał, że już nie wytrzyma, podniosła się i otarła usta. Pozostała nieruchomo, czekając, aż uspokoi się na tyle, aby coś powiedzieć.
- Myślisz, że możesz sobie ze mną tak igrać? – zapytał z uniesioną brwią.

Na jej twarzy pojawił się bezczelny uśmiech. Nie wiedziała, że w ten sposób, tylko bardziej go sprowokowała. Błyskawicznie zrzucił ją ze swoich kolan i z cichym okrzykiem wylądowała na brzuchu. Próbowała się podnieść, ale nie pozwolił jej na to. Uniósł jej pupę i zdjął materiał, który ją zasłaniał. Wygięła szyję, posyłając mu oburzone spojrzenie. Kiedy drugi raz próbowała się podnieść, lekko klepnął ją po pośladkach. Głośno krzyknęła. Przez chwilę przyglądał się jej badawczo, poszukując śladów bólu, widocznych na twarzy. Jednak, z satysfakcją zauważył, że uczuciem, które jej towarzyszyło nie było cierpienie a podniecenie. Ustawił się pomiędzy jej rozłożonymi nogami i pochylił się nad nią, dotykając piersi. Kiedy jego męskość otarła się o nią, usłyszał gwałtowny jęk i poczuł, że zrobiła się jeszcze bardziej wilgotna.

Maja nie mogła zrozumieć, jak znalazła się w tej pozycji. Jeszcze przed chwilą górowała nad mężem, ciesząc się nowo zdobytą władzą, a teraz klęczała bezsilnie, podczas gdy to on kontrował wszystkie ruchy. Mimo to, musiała przyznać, że nie było to takie złe. Szczególnie, gdy ocierał się o nią w ten sposób. Jednak, nie dane jej było dłużej zastanawiać się nad zaletami swojego położenia. Byakuya wszedł w nią, sprawiając, że wszystkie myśli, w jednej chwili, uleciały jej z głowy. Zaczął się energicznie poruszać, doprowadzając ją na skraj rozkoszy. Miała wrażenie, że bicie jej serca słychać nawet w ogrodzie.
- Proszę… - wydyszała.
- O co prosisz? – palce mężczyzny na powrót zaczęły ją pieścić.
- Ja… ja… nie… - nie mogła oddychać, desperacko łapała każdy oddech.
- Głośniej żono, nie słyszę cię – wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Ja… mocniej! Błagam! – krzyknęła.

Ruchy mężczyzny stały się szybsze, brutalniejsze. Kiedy był już na granicy wytrzymałości, poczuł, że jego żoną wstrząsają gwałtowne dreszcze. Dołączył do niej po kilku ostatnich pchnięciach.

Wyczerpani opadli na materac. Maja przez chwilę obserwowała twarz Byakuyi. Uwielbiała, kiedy był taki rozluźniony. Ostatnio, zbyt często się denerwował. Może inni tego nie widzieli, ale ona potrafiła zauważyć, jak prawie niewidoczne zaciskał szczęki, gdy był zmartwiony. Teraz, cała jego sylwetka mówiła jej, że odczuwał tylko i wyłącznie odprężenie.

Resztką sił, podźwignęła się za kolana i ciągnąc za sobą kołdrę, podpełzła do niego. Złożyła delikatny pocałunek na jego policzku i ułożyła się obok, okrywając ich przykryciem. Kuchiki przysunął się do jej pleców i przerzucił rękę przez jej talię. Tak przytuleni, natychmiast zasnęli.

Kapitan szóstego oddziału studiował ostatnie raporty. Czuł, że napastnik coraz bardziej się niecierpliwi. Podejrzewał, że nieudane porwanie, popsuło mu szyki i teraz chce jak najszybciej przystąpić do działania. Sprawozdania z dziwnych ataków były coraz częstsze. Wyglądało na to, że próbował zrobić rozpoznanie, ale przestał się przejmować, czy ktoś się o tym dowie. Byakuya wiedział, że wkrótce znów zaatakuje Maję.

Jego piękną, namiętną żonę. Myśli Kuchiki-taichou momentalnie powędrowały w stronę dziewczyny. Od paru dni, kochali się prawie codziennie. Na samo wspomnienie, jej pomysłowości w tej dziedzinie, robiło mu się gorąco. Poruszył się niespokojnie na krześle, przypominając sobie ostatnią kąpiel, kiedy „przypadkowo” weszła do łazienki, gdy on akurat już tam był. Jeśli chodzi o seks, to nie powinien na nic narzekać. No właśnie. Nie powinien. Ciągle jednak miał wrażenie, że czegoś mu brakuje. Czegoś, co doświadczył, kiedy doszło do ich pierwszego zbliżenia. Takie nieuchwytne uczucie, które trudno było opisać.

Jednak, nie to było teraz najważniejsze. Miał większe zmartwienia. Skrzywił się z niezadowoleniem na samą myśl o ich pozostałych relacjach. Wciąż pamiętał czuły pocałunek, którym go obdarowała, kiedy skończyli się kochać, pierwszy raz po tej bezsensownej ucieczce. Zauważył też dodatkowe znaki na tatuażu. Myślał wtedy, że wszystko wróci do normy, ale jakże srodze się pomylił w tych przewidywaniach. Nigdy więcej tego nie powtórzyła, a poza sypialnią zachowywała się, jakby byli sobie obcy. Nawet przestała wszczynać kłótnie i zgadzała się na wszystko, chociaż wiedział, że wcale nie miała na to ochoty. Musi coś zrobić, aby zaczęła traktować go jak dawniej. Strasznie irytowało go, jej beznamiętne zachowanie. Gorąca w nocy i zimna w dzień. Jakby miał dwie, zupełnie różne żony.

- Cholera – uderzył ręką w biurko.
- Kapitanie, coś nie tak? – usłyszał zaniepokojony głos porucznika Abaraia.
- Abarai-fukutaichou, skończyłeś już wypełniać wszystkie dokumenty? – zapytał oficjalnym głosem.
- Jeszcze nie – powiedział Renji, przełykając nerwowo ślinę.
- Więc radzę ci, się na nich skupić – oznajmił lodowato, po czym opuścił biuro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz