- Ale...
- Cicho! Nie obchodzi
mnie, że kapitan Kuchiki ma szalik w tym kolorze. Przyszłaś do mnie, bo nie
znasz się na kimonach i potrzebujesz kogoś, żeby ci pomógł, zgadza się?
- Tak - przytaknęła zrezygnowana Maja.
- To się teraz mnie słuchaj. Dostaniesz coś w
czerwieni i złocie - oznajmił przykładając do niej już dziesiątego z kolei
kimono.
- Maja-chan, gwarantuje ci, że kapitan oszaleje na
twój widok - zmarszczył brwi w zamyśleniu, bezskutecznie próbując sobie
wyobrazić szał z zachwytu w wykonaniu głowy rodu Kuchiki. - W każdym bądź razie
na pewno mu się spodoba.
Dziewczyna po raz kolejny zaczęła się zastanawiać czy
poproszenie oficera jedenastego oddziału o pomoc to była słuszna decyzja.
Najchętniej wróciłaby z powrotem do domu, ale wiedziała, że to niemożliwe. Rozmowa
z Abhirajem jeszcze bardziej utwierdziła ją w przekonaniu, że powinna jak najszybciej
wprowadzić swój plan w życie, a do tego była jej niestety potrzebna pomoc
Yumichiki.
Jednak Maja wiedziała, że problemem w tej sytuacji nie
jest nadmiernie rozwinięty zmysł estetyczny Yumichiki, ale wymyślenie jak
namówić Byakuyę do współpracy. Od dłuższego czasu jej małżonek traktuje ją
jakby była chorym dzieckiem. Pilnuje, żeby nie opuszczała posiłków i kładła się
wcześnie spać. Pozostaje niewzruszony na jej wszelkie prośby twierdząc, że dziewczyna
musi wypocząć i nabrać sił. Maja wiedziała, że w tej sytuacji nie pomogą żadne
delikatne sugestie, dlatego uznała, że przyszedł czas na wytoczenie ciężkich
dział. Z tego powodu światło dzienne ujrzał plan „Uwodzenie męża – instrukcja
dla początkujących”, a zbliżający się Festiwal Tańca został wytypowany na dzień
zero.
Takim sposobem skończyła w mieszkaniu oficera
Ayasegawy, który ciągle cmokał wybierając materiał pasujący do jej
"jesiennej" urody oraz ignorując jej wszelkie sugestie.
- Dobra. Nie będę się już wtrącać - wystawiła
ostrzegawczo wskazujący palec. – Ale to ma być tego warte.
Maja szła szybkim krokiem przez baraki 6 oddziału
kierując się do biura swojego męża. Pilnowanie jej sprawiało, że wychodził z domu później niż zwykle, dlatego wiedziała, iż jego obowiązkowa natura nie
pozwoli mu wyjść zanim nie skończy uzupełniać wszystkich raportów.
W końcu znalazła się przed interesującymi ją drzwiami.
Delikatnie pogładziła czarną jedwabną maseczkę, która zasłaniała górną połowę
jej twarzy. Cieszyła się, że chociaż w tej kwestii udało jej się przeforsować
swoje zdanie i nie pozwoliła Yumichice zmusić się do założenia tradycyjnej
japońskiej maski. Nieznacznie się uśmiechnęła i bez pukania otworzyła drzwi.
Byakuya odchylił się zrezygnowany na krześle. Chciał
zabrać Maję na Festiwal Tańca, ale jak na złość miał dzisiaj więcej do
zrobienia niż zwykle. Westchnął i kiedy miał zabierać się do dalszej pracy,
usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Zaskoczony spojrzał na postać, która właśnie
przekręcała klucz w zamku.
Jeszcze nie widział swojej żony w takim wydaniu. Miała
na sobie piękne czerwone kimono ze złotym haftem, które idealnie podkreślało
jej krągłości. Twarz była przesłonięta maseczką, której kolor jeszcze bardziej uwydatniał
pomalowane karminową szminką usta, a wysoko upięte włosy odsłaniały smukłą
szyję.
Patrzył na leniwy uśmiech igrający na jej wargach i
zastanawiał się co nowego wymyśliła ta nieprzewidywalna istota.
Kiedy dziewczyna powoli ruszyła w jego stronę, wzrok
kapitana Kuchiki bezwiednie skierował się w stronę zalotnie kręcących się
bioder. Maja stanęła za jego krzesłem i zaczęła delikatnie masować jego
skronie. Zaskoczony mężczyzna szybko ją chwycił, ale jego dłonie natychmiast
zostały delikatnie acz stanowczo odsunięte. Ciekawskie palce ponownie podjęły
swoją wędrówkę niestrudzenie kierując się w stronę piersi mężczyzny. Seledynowy
szalik upadł z cichym szelestem na podłogę, kiedy ręce dziewczyny zaczęły gładzić jego klatkę piersiową, a język drażnić skórę w zagłębieniu szyi.
Byakuya siedział zdezorientowany na krześle. Nie
wiedział jak ma się zachować w takiej sytuacji. Przecież jego żony nie powinno
tu teraz być. Powinna być w domu, wypoczywać i czekać na jego powrót.
Zaskoczyła go swoją niespodziewaną wizytą, ale jeszcze bardziej swoim strojem i
przede wszystkim zachowaniem. Poczuł jak jego ciało zaczyna mimowolnie reagować
w odpowiedzi na jej dotyk. Nie był tym wcale zdziwiony. Maja zawsze silnie go
pobudzała i tylko dzięki ogromnej sile woli był w stanie ostatnio powstrzymywać
się od dotykania jej. Po raz drugi chwycił jej dłonie i odwrócił krzesło w jej stronę.
- Maju, coś się stało?
- Nie, postanowiłam cię odwiedzić.
- Przecież spotkalibyśmy się w domu.
- Poczułam ochotę, żeby spotkać się tobą teraz, a nie
za dwie godziny.
Przysunęła się w stronę Byakuyi i delikatnie otarła
się nogą o jego kolano. Uśmiechnęła się z zadowoleniem, kiedy zobaczyła gęsią
skórkę pojawiającą się na jego odsłoniętej piersi.
- Dlaczego jesteś tak ubrana?
- Dzisiaj jest Festiwal Tańca, więc pomyślałam, że
będziesz zadowolony jeśli ubiorę tradycyjny strój japoński, ale skoro ci się to
nie podoba… - Maja kilkoma energicznymi ruchami rozwiązała opasające ją obi i
upuściła je na podłogę. Ten sam los spotkał jedwabne kimono, które na sobie
miała. Wolnym ruchem uniosła do góry rękę i wyjęła szpilkę spinającą jej włosy,
które teraz swobodnie opadły jej do pasa.
Byakuya poczuł jak gwałtownie przyspieszył mu puls,
kiedy nie licząc maski i srebrnego medalionu jego żona stanęła przed nim
kompletnie naga. Odchrząknął próbując się skupić na czymś innym niż jej
delikatnie zaróżowiona, kusząca skóra.
- Żono chyba powinnaś się ubrać. Ktoś może wejść, a
nie życzę sobie żeby ktokolwiek oprócz mnie widział cię w niekompletnym odzieniu.
- Zamknęłam drzwi na klucz. Poza tym wszyscy poszli na
festiwal – usiadła mu na kolanach, ocierając się o niego biustem. – Nagle
poczułam się słabo, możesz mnie przytulić? – uniosła ku niemu pytające
spojrzenie.
Byakuya czuł jej łono ocierające się o jego męskość i
piersi przyciśnięte do klatki piersiowej. Zacisnął zęby, próbując utrzymać
swoje pragnienie na wodzy.
- Nie powinnaś w ogóle wychodzić z domu skoro źle się
czujesz. Przecież zabroniłem ci się przemęczać.
Dziewczyna na chwilę znieruchomiała, po czym zaczęła
się podnosić.
- Skoro nie podoba ci się, że cię odwiedziłam to
wychodzę – powiedziała poirytowana.
Byakuya błyskawicznie chwycił Maję w pasie i z
powrotem do siebie przytulił.
- Przecież źle się czujesz. Nie powinnaś wychodzić w
takim stanie.
- Już mi przeszło. Czuję się fantastycznie – jej słowa
wręcz ociekały ironią.
Wstała i podniosła upuszczone na podłogę ubranie. Odwróciła
się do męża plecami i zaczęła się ubierać. Zdążyła tylko włożyć ręce w rękawy,
kiedy Byakuya ponownie posadził ją sobie na kolanach. Po chwili jego usta mocno
przylgnęły do jej rozchylonych w wyrazie oburzenia warg. Zła zaczęła się od
niego odpychać, ale unieruchomił jej dłonie i jeszcze bardziej ją do siebie
przytulił.
Kapitan Kuchiki uznał, że to jedyne, co mógł i
powinien zrobić w tej sytuacji. Nie życzył sobie, żeby żona się na niego
złościła, a rozproszenie jej uwagi pocałunkiem było w tym wypadku najlepszym
rozwiązaniem. Dodatkowo już bardzo długo odmawiał sobie tej przyjemności i
czuł, że już dłużej nie wytrzyma nie dotykając jej. Miał wrażenie jakby minęły
wieki odkąd ostatnio całował Maję, dlatego postanowił, że dzisiaj to sobie
odbije.
Po chwili poczuł jak jej opór powoli zaczyna słabnąć.
Dłonie, które jeszcze przed sekundą go odpychały, teraz przesunęły się na szyję
i zaczęły go głaskać. Wsunął ręce pod kimono i zdecydowanym ruchem chwycił ją
za pośladki, przysuwając do siebie najbliżej jak to możliwe.
Pomimo początkowej irytacji Maja uznała, że mimo iż
nie wszystko poszło zgodnie z jej planem, to jednak sprawy zaczynają zmierzać
we właściwym kierunku. Poza tym stwierdziła, że podniecenie jej męża, które
wyraźnie czuła poprzez dzielącą ich cienką warstwę materiału wystarczająco
rekompensuje jej jego denerwujące zachowanie. Miała ochotę sama poklepać się po
ramieniu z radości, dlatego kiedy Byakuya zaczął całować jej szyję na jej wargi
wypłyną triumfujący uśmiech.
Dziewczyna zaczęła się delikatnie poruszać, ciągnąc
kapitana nieznacznie za włosy. Popchnęła go na oparcie fotela i zaczęła całować
skórę na jego piersi. Jej dłonie gorączkowo błądziły po jego ramionach i
brzuchu odnajdując znajome krzywizny.
Cloe, planujesz kontynuować historię? Zaczęłam się trochę martwić, bo dużo czasu minęło od twojego ostatniego wpisu. Nawet nie umieściłaś tego rozdziału na fanfiction.net.
OdpowiedzUsuń