Blog na który właśnie trafiliście jest miejscem mojej wesołej twórczości. Możecie tu znaleźć fanfiction z moimi azjatyckimi ulubieńcami w roli głównej.

Raczej nie planuję tu zamieszczać historii z wątkiem yaoi z tej prostej przyczyny, że nie jestem fanką takich ff. Chociaż nie twierdzę, że kategorycznie nic takiego się nie pojawi, bo może kiedyś będę miała chwilowe zaćmienie umysłu, kto wie... :)
Aktualizacja - popełniłam właśnie jedno, więc moje zarzekanie się poszło na nic, ale to wszystko "wina" osób, które na pewno wiedzą, że to o nich właśnie piszę :P

Nie wiem jak regularnie będą zamieszczane posty, więc nie będę tu składać żadnych obietnic.

Jeśli coś się Wam spodobało (lub nie) to zapraszam do komentowania.

piątek, 21 października 2011

Rozdział 18 - Uwodzenie męża - instrukcja dla początkujących

Jesteś jesienią! - wykrzyknął poirytowany Yumichika. - Nie mogę ci dać seledynowego kimono!
- Ale...
- Cicho! Nie obchodzi mnie, że kapitan Kuchiki ma szalik w tym kolorze. Przyszłaś do mnie, bo nie znasz się na kimonach i potrzebujesz kogoś, żeby ci pomógł, zgadza się?
- Tak - przytaknęła zrezygnowana Maja.
- To się teraz mnie słuchaj. Dostaniesz coś w czerwieni i złocie - oznajmił przykładając do niej już dziesiątego z kolei kimono.
- Maja-chan, gwarantuje ci, że kapitan oszaleje na twój widok - zmarszczył brwi w zamyśleniu, bezskutecznie próbując sobie wyobrazić szał z zachwytu w wykonaniu głowy rodu Kuchiki. - W każdym bądź razie na pewno mu się spodoba.
Dziewczyna po raz kolejny zaczęła się zastanawiać czy poproszenie oficera jedenastego oddziału o pomoc to była słuszna decyzja. Najchętniej wróciłaby z powrotem do domu, ale wiedziała, że to niemożliwe. Rozmowa z Abhirajem jeszcze bardziej utwierdziła ją w przekonaniu, że powinna jak najszybciej wprowadzić swój plan w życie, a do tego była jej niestety potrzebna pomoc Yumichiki.
Jednak Maja wiedziała, że problemem w tej sytuacji nie jest nadmiernie rozwinięty zmysł estetyczny Yumichiki, ale wymyślenie jak namówić Byakuyę do współpracy. Od dłuższego czasu jej małżonek traktuje ją jakby była chorym dzieckiem. Pilnuje, żeby nie opuszczała posiłków i kładła się wcześnie spać. Pozostaje niewzruszony na jej wszelkie prośby twierdząc, że dziewczyna musi wypocząć i nabrać sił. Maja wiedziała, że w tej sytuacji nie pomogą żadne delikatne sugestie, dlatego uznała, że przyszedł czas na wytoczenie ciężkich dział. Z tego powodu światło dzienne ujrzał plan „Uwodzenie męża – instrukcja dla początkujących”, a zbliżający się Festiwal Tańca został wytypowany na dzień zero.
Takim sposobem skończyła w mieszkaniu oficera Ayasegawy, który ciągle cmokał wybierając materiał pasujący do jej "jesiennej" urody oraz ignorując jej wszelkie sugestie.
- Dobra. Nie będę się już wtrącać - wystawiła ostrzegawczo wskazujący palec. – Ale to ma być tego warte.

Maja szła szybkim krokiem przez baraki 6 oddziału kierując się do biura swojego męża. Pilnowanie jej sprawiało, że wychodził z domu później niż zwykle, dlatego wiedziała, iż jego obowiązkowa natura nie pozwoli mu wyjść zanim nie skończy uzupełniać wszystkich raportów.
W końcu znalazła się przed interesującymi ją drzwiami. Delikatnie pogładziła czarną jedwabną maseczkę, która zasłaniała górną połowę jej twarzy. Cieszyła się, że chociaż w tej kwestii udało jej się przeforsować swoje zdanie i nie pozwoliła Yumichice zmusić się do założenia tradycyjnej japońskiej maski. Nieznacznie się uśmiechnęła i bez pukania otworzyła drzwi.

Byakuya odchylił się zrezygnowany na krześle. Chciał zabrać Maję na Festiwal Tańca, ale jak na złość miał dzisiaj więcej do zrobienia niż zwykle. Westchnął i kiedy miał zabierać się do dalszej pracy, usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Zaskoczony spojrzał na postać, która właśnie przekręcała klucz w zamku.
Jeszcze nie widział swojej żony w takim wydaniu. Miała na sobie piękne czerwone kimono ze złotym haftem, które idealnie podkreślało jej krągłości. Twarz była przesłonięta maseczką, której kolor jeszcze bardziej uwydatniał pomalowane karminową szminką usta, a wysoko upięte włosy odsłaniały smukłą szyję.
Patrzył na leniwy uśmiech igrający na jej wargach i zastanawiał się co nowego wymyśliła ta nieprzewidywalna istota.
Kiedy dziewczyna powoli ruszyła w jego stronę, wzrok kapitana Kuchiki bezwiednie skierował się w stronę zalotnie kręcących się bioder. Maja stanęła za jego krzesłem i zaczęła delikatnie masować jego skronie. Zaskoczony mężczyzna szybko ją chwycił, ale jego dłonie natychmiast zostały delikatnie acz stanowczo odsunięte. Ciekawskie palce ponownie podjęły swoją wędrówkę niestrudzenie kierując się w stronę piersi mężczyzny. Seledynowy szalik upadł z cichym szelestem na podłogę, kiedy ręce dziewczyny zaczęły gładzić jego klatkę piersiową, a język drażnić skórę w zagłębieniu szyi.
Byakuya siedział zdezorientowany na krześle. Nie wiedział jak ma się zachować w takiej sytuacji. Przecież jego żony nie powinno tu teraz być. Powinna być w domu, wypoczywać i czekać na jego powrót. Zaskoczyła go swoją niespodziewaną wizytą, ale jeszcze bardziej swoim strojem i przede wszystkim zachowaniem. Poczuł jak jego ciało zaczyna mimowolnie reagować w odpowiedzi na jej dotyk. Nie był tym wcale zdziwiony. Maja zawsze silnie go pobudzała i tylko dzięki ogromnej sile woli był w stanie ostatnio powstrzymywać się od dotykania jej. Po raz drugi chwycił jej dłonie i odwrócił krzesło w jej stronę.
- Maju, coś się stało?
- Nie, postanowiłam cię odwiedzić.
- Przecież spotkalibyśmy się w domu.
- Poczułam ochotę, żeby spotkać się tobą teraz, a nie za dwie godziny.
Przysunęła się w stronę Byakuyi i delikatnie otarła się nogą o jego kolano. Uśmiechnęła się z zadowoleniem, kiedy zobaczyła gęsią skórkę pojawiającą się na jego odsłoniętej piersi.
- Dlaczego jesteś tak ubrana?
- Dzisiaj jest Festiwal Tańca, więc pomyślałam, że będziesz zadowolony jeśli ubiorę tradycyjny strój japoński, ale skoro ci się to nie podoba… - Maja kilkoma energicznymi ruchami rozwiązała opasające ją obi i upuściła je na podłogę. Ten sam los spotkał jedwabne kimono, które na sobie miała. Wolnym ruchem uniosła do góry rękę i wyjęła szpilkę spinającą jej włosy, które teraz swobodnie opadły jej do pasa.
Byakuya poczuł jak gwałtownie przyspieszył mu puls, kiedy nie licząc maski i srebrnego medalionu jego żona stanęła przed nim kompletnie naga. Odchrząknął próbując się skupić na czymś innym niż jej delikatnie zaróżowiona, kusząca skóra.
- Żono chyba powinnaś się ubrać. Ktoś może wejść, a nie życzę sobie żeby ktokolwiek oprócz mnie widział cię w niekompletnym odzieniu.
- Zamknęłam drzwi na klucz. Poza tym wszyscy poszli na festiwal – usiadła mu na kolanach, ocierając się o niego biustem. – Nagle poczułam się słabo, możesz mnie przytulić? – uniosła ku niemu pytające spojrzenie.
Byakuya czuł jej łono ocierające się o jego męskość i piersi przyciśnięte do klatki piersiowej. Zacisnął zęby, próbując utrzymać swoje pragnienie na wodzy.
- Nie powinnaś w ogóle wychodzić z domu skoro źle się czujesz. Przecież zabroniłem ci się przemęczać.
Dziewczyna na chwilę znieruchomiała, po czym zaczęła się podnosić.
- Skoro nie podoba ci się, że cię odwiedziłam to wychodzę – powiedziała poirytowana.
Byakuya błyskawicznie chwycił Maję w pasie i z powrotem do siebie przytulił.
- Przecież źle się czujesz. Nie powinnaś wychodzić w takim stanie.
- Już mi przeszło. Czuję się fantastycznie – jej słowa wręcz ociekały ironią.
Wstała i podniosła upuszczone na podłogę ubranie. Odwróciła się do męża plecami i zaczęła się ubierać. Zdążyła tylko włożyć ręce w rękawy, kiedy Byakuya ponownie posadził ją sobie na kolanach. Po chwili jego usta mocno przylgnęły do jej rozchylonych w wyrazie oburzenia warg. Zła zaczęła się od niego odpychać, ale unieruchomił jej dłonie i jeszcze bardziej ją do siebie przytulił.
Kapitan Kuchiki uznał, że to jedyne, co mógł i powinien zrobić w tej sytuacji. Nie życzył sobie, żeby żona się na niego złościła, a rozproszenie jej uwagi pocałunkiem było w tym wypadku najlepszym rozwiązaniem. Dodatkowo już bardzo długo odmawiał sobie tej przyjemności i czuł, że już dłużej nie wytrzyma nie dotykając jej. Miał wrażenie jakby minęły wieki odkąd ostatnio całował Maję, dlatego postanowił, że dzisiaj to sobie odbije.
Po chwili poczuł jak jej opór powoli zaczyna słabnąć. Dłonie, które jeszcze przed sekundą go odpychały, teraz przesunęły się na szyję i zaczęły go głaskać. Wsunął ręce pod kimono i zdecydowanym ruchem chwycił ją za pośladki, przysuwając do siebie najbliżej jak to możliwe.
Pomimo początkowej irytacji Maja uznała, że mimo iż nie wszystko poszło zgodnie z jej planem, to jednak sprawy zaczynają zmierzać we właściwym kierunku. Poza tym stwierdziła, że podniecenie jej męża, które wyraźnie czuła poprzez dzielącą ich cienką warstwę materiału wystarczająco rekompensuje jej jego denerwujące zachowanie. Miała ochotę sama poklepać się po ramieniu z radości, dlatego kiedy Byakuya zaczął całować jej szyję na jej wargi wypłyną triumfujący uśmiech.
Dziewczyna zaczęła się delikatnie poruszać, ciągnąc kapitana nieznacznie za włosy. Popchnęła go na oparcie fotela i zaczęła całować skórę na jego piersi. Jej dłonie gorączkowo błądziły po jego ramionach i brzuchu odnajdując znajome krzywizny.

1 komentarz:

  1. Cloe, planujesz kontynuować historię? Zaczęłam się trochę martwić, bo dużo czasu minęło od twojego ostatniego wpisu. Nawet nie umieściłaś tego rozdziału na fanfiction.net.

    OdpowiedzUsuń