- Kochanie uspokój się. To nic takiego.
- Jak to nic takiego? Czy oni nie wiedzą kim ja jestem?
Song Tae Pyung popatrzył się przepraszająco na swoich gości, a Hana lekko się skrzywiła, słysząc te bezceremonialne komentarze. Wszyscy jak na komendę popatrzyli w stronę korytarza, gdzie właśnie pojawił się syn pana domu z żoną.
- Jak mogli mnie tak... - dziewczyna nie przerywała swojej tyrady.
- Dosyć już! - stanowczo uciszył ją zakłopotany Song Dong Wook.
- Oppa! - jej głos był pełen pretensji.
- Nie widzisz, że mamy gości? - szybko pochylił przepraszająco głowę. - Dzień dobry.
- Już jesteście? - prezes popatrzył surowo na syna.
- Tak. Przepraszam, wiem, mówiłem, że zjemy na mieście, ale wynikła pewna sytuacja - rzucił poirytowane spojrzenie swojej żonie. - I musieliśmy wcześniej wrócić.
Rozejrzał się po pokoju z wyrazem zaskoczenia na twarzy.
- Ale co się... - przerwał, kiedy jego żona nagle zeszła niżej i błyskawicznie zbliżyła się do grupy zgromadzonej wokół niskiego stołu.
Wskazała palcem na stojącego koło Hany mężczyznę i podekscytowana zasłoniła usta.
- To... to.. omo.. omo.. ty jesteś L oppa?! Prawda? Mam rację?!
- Dzień dobry - Myungsoo lekko schylił głowę, posyłając dziewczynie obojętny uśmiech.
- Jestem twoją fanką. Obejrzałam wszystkie twoje dramy i mam płyty.
- Dziękuję - jeszcze raz się pochylił.
- Dostanę autograf? A zdję..
- Co się dzieje? - Dong Wook wszedł jej w słowo.
- A, tak. Hana przyprowadziła swojego chłopaka, żeby mi go przedstawić.
- Co?! Jakiego chłopaka? Chyba nie L oppa?