Blog na który właśnie trafiliście jest miejscem mojej wesołej twórczości. Możecie tu znaleźć fanfiction z moimi azjatyckimi ulubieńcami w roli głównej.

Raczej nie planuję tu zamieszczać historii z wątkiem yaoi z tej prostej przyczyny, że nie jestem fanką takich ff. Chociaż nie twierdzę, że kategorycznie nic takiego się nie pojawi, bo może kiedyś będę miała chwilowe zaćmienie umysłu, kto wie... :)
Aktualizacja - popełniłam właśnie jedno, więc moje zarzekanie się poszło na nic, ale to wszystko "wina" osób, które na pewno wiedzą, że to o nich właśnie piszę :P

Nie wiem jak regularnie będą zamieszczane posty, więc nie będę tu składać żadnych obietnic.

Jeśli coś się Wam spodobało (lub nie) to zapraszam do komentowania.

niedziela, 17 lutego 2013

~Arogant~ Part 3.


Key zawisł długopisem nad kartką z ćwiczeniem, które właśnie rozwiązywał. Już trzy tygodnie spotykali się na lekcjach, a z tego co się orientował, dziewczyna dalej spławiała jego matkę. Przez to sam musiał znosić jej uporczywe telefony, ale wiedział, że i to z czasem ustanie. Nawet już teraz były o wiele rzadsze niż na samym początku.
Skupił spojrzenie na pochylonej głowie dziewczyny. Czytała książkę. Zawsze tak robiła, czekając aż rozwiąże tonę ćwiczeń, którymi go zamęczała. Nie to, żeby mu przeszkadzało, że zajmuje się czymś innym. Nie cierpiał jak ktoś się na niego gapił, kiedy coś robił. Poza tym kiedy tak siedziała, miał doskonały widok na jej długie rzęsy. Nie chciał się do tego głośno przyznać, ale Oliwia coraz bardziej go intrygowała. Irytowało go, że tak mało o niej wiedział. Jedyne co do tej pory udało mu się ustalić, to fakt, że była studentką drugiego roku w jego instytucie, dobrze się uczyła i raczej nie przyjaźniła się z nikim w grupie. Tyle. A on chciał wiedzieć coś więcej. Nie mógł zrozumieć tej potrzeby, ale też nie mógł zaprzeczyć, że ona istnieje. Kilka razy próbował coś z niej wyciągnąć, ale zawsze go zbywała i jak do tej pory nic nie osiągnął.
- Dziękuję – powiedział cicho.
Oliwia podniosła zaskoczone spojrzenie. – Już skończyłeś? – zapytała swoim dźwięcznym głosem. – Jakoś szybko… to było sporo przykładów…
- Nie – pokręcił głową.
- W takim razie, nie rozumiesz czegoś?
- Nie.
- Zatem…?
- Chciałem ci podziękować.
- Podziękować? Za co?
- Za moją matkę.
- Co? – zapytała nic nie rozumiejąc.
- Za to, że ją spławiłaś.
- Spławiłam?
- Na pewno dzwoniła do ciebie, żeby się o mnie wypytywać. Wiesz, ja mi idzie, jak się zachowuję i taj dalej. Strasznie nie lubię, jak się tak nade mną trzęsie.
- Powinieneś się cieszyć, że się tobą interesuje. Nie każdy ma taki luksus.
- Nie zrozum mnie źle – oparł się na złożonych rękach i popatrzył jej w oczy. – Kocham ją. Naprawdę ją kocham, ale ona nie chce pozwolić mi dorosnąć. Na szczęście ojciec ją trochę temperuje. Gdyby nie on, to pewnie bym zwariował.
- Martwi się o ciebie – wyszeptała Oliwia.
- Wiem i kocham ją za to, ale potrzebuję trochę oddechu – szeroko się do niej uśmiechnął. – Ale mam wrażenie, że zaczyna to powoli do niej dochodzić. I to dzięki tobie.
- Dzięki mnie?
- No tak. Uprzejmie ją spławiłaś. I z tego co się orientuje, to dalej konsekwentnie tak robisz. Cieszę się, że nie dałaś z siebie zrobić szpiega.
- Jak to szpiega? To ktoś jeszcze coś takiego robi?
- Zdziwiłabyś się. Przez to na przykład straciłem panią K., która kiedyś przychodziła, żeby posprzątać.
- Dlaczego straciłeś?
- Widzisz, pani K. przeszła na stronę wroga. Zaczęła donosić mojej mamie.
- Nie musisz się mną martwić. Nie robię takich rzeczy. Wychodzę z założenia, że osoby trzecie nie powinny się wtrącać w czyjeś relacje. Poza tym, trzeba sobie ufać. Nadmierna kontrola jest zrozumiała tylko w sytuacji, kiedy ktoś poważnie nadużył czyjegoś zaufania. Zrobiłeś coś takiego? Zdradziłeś zaufanie swoich rodziców? – popatrzyła na niego szeroko otwartymi oczami
- Nie – lekko pokręcił głową.
- No to powinni dać ci swobodę. W końcu nie jesteś już dzieckiem. A jeśli popełnisz błąd… no cóż – wzruszyła ramionami. – Zdarza się. Jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy błędy. Najważniejsze jest, żeby umieć potem wyciągać z nich wnioski.
- Dokładnie to samo staram się jej wytłumaczyć – Key spojrzał zaskoczony na dziewczynę.
Pierwszy raz udało mu się usłyszeć od niej tyle słów niezwiązanych z nauką. Jeszcze bardziej zdumiewające było to, że dziewczyna doskonale wyraziła jego myśli. Szeroko się do niej uśmiechnął, ale nie tym wyuczonym, uwodzicielskim uśmiechem. Wyraz jego twarzy był szczery i autentyczny. Z zaskoczeniem odnotował, że na jej policzkach pojawiły się nieznaczne rumieńce. Reakcja, której nie dało mu się uzyskać, nawet kiedy rzucał jej powłóczyste spojrzenia.
Bo gwoli ścisłości, Key wcale nie zrezygnował ze swojej misji. Totalne ignorowanie przez dziewczynę wszystkich jego prób, szalenie ubodło jego ego. Chłopak postawił to sobie za punkt honoru. Nie mógł uwierzyć, że jego czar na nią nie działa.
- W każdym razie, jeszcze raz ci dziękuję – nieznacznie zmrużył oczy.
- Nie ma za co – machnęła ręką. – W takim razie wracaj do ćwiczeń – Oliwa wróciła do swojego zwyczajowego zachowania, znowu ignorując jego zalotne spojrzenia.
Key zgrzytnął zębami, przyglądając się jak dziewczyna znowu zabiera się za czytanie. Jeszcze chwilę bezmyślnie się na nią gapił, po czym zrezygnowany chwycił długopis i wrócił do walki z okresami warunkowymi.

- Liv!!
- No co?
- No nie daj się prosić! – Minho wydął w poirytowaniu wargi.
- Ale to bez sensu – dziewczyna uniosła na niego poirytowane spojrzenie.
- No proszę cię – chłopak opadł koło niej na łóżko.
- Zabierz którąś ze swoich dziewczyn.
- Wiesz, że dopiero co się z jedną rozstałem.
- I chwała ci za to panie! – Oliwa wyrzuciła ręce w górę. – Ta laska była totalnie pusta. Miałam wrażenia, że jak uderzę ją w głowę, to odezwie się echo.
- No dobra. Wiem. Mówiłaś mi. Nie musisz mi już przypominać.
- Spoko. Skończyłam z tym. Już ci powiedziałam swoje a nie mówiłam – pokazała mu język.
- Sokoro to rozumiesz, to weź odpowiedzialność za swojego przyjaciela.
- Odpowiedzialność? Chyba cię…
- Liv! Ja tu cierpię! – chwycił się za serce.
- Jakoś nie widzę, żebyś umierał.
Minho poderwał się poirytowany na nogi i podszedł do szafy, zajmującej całą jedną ścianę w pokoju.
- Daj spokój – rzucił jej spojrzenie znad ramienia. – Też tego chcesz. Widzę to w twoich oczach. Nie myśl, że nie zauważyłem jak ostatnio głaskałaś swoje stare ubrania.
Odwrócił się i podszedł do dziewczyny, siedzącej nieruchomo na łóżku. Lekko ją do siebie przytulił, wtulając jej twarz w swoją pierś. – Misiu, nie daj się prosić. Zrób to dla siebie. Minęło już tyle czasu.
- Ale… - Oliwia odsunęła się od niego i rzuciła mu niezdecydowane spojrzenie.
- Nie! Cofam to, zrób to dla mnie – zrobił zeza, rozganiając zaczątki łez, formujące się w jej oczach. – Mam dzisiaj ochotę poszpanować. Jak pójdę tam sam, to chłopaki będę mnie poklepywać po ramionach z tekstem nie martw się stary, jest wiele rybek w jeziorze – zabawnie zniżył głos. – Wiesz jak ja tego nie cierpię? Moja biedna psychika tego nie zniesie. Załamię się, myśląc, że już do końca życia zostanę sam – teatralnym gestem zamknął oczy i przyłożył rękę do czoła.
Głośno westchnął i rozchylił jedno oko, sprawdzając reakcję dziewczyny. Oliwia mocno walnęła go w ramię i zaczęła rozbawionym głosem. – Takie głupoty, to ty możesz wciskać tym wszystkim naiwnym panienkom, panie jestem taki biedny, przytulcie mnie do piersi.
- To jak? – siadł prosto i rzucił jej spojrzenie szczeniaczka. – Pójdziesz ze mną?
Oliwia ciężko westchnęła. - Co to za kolega?
Minho uradowany przytulił ją do siebie. – Liv, jesteś boska! Kocham cię.
- Przypomnę ci to, jak będę miała ochotę skoczyć do teatru – powiedziała złośliwie.
- Co?!

4 komentarze:

  1. Oh <3 Zapowiada się cudownie *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. To było świetne. Mam nadzieję, że spotka Key *.* Chłopak mógłby w końcu wziąć się do roboty i zacząć c o ś robić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominowałam Cię do he Versatile Blogger ;)
    http://paolauam.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta scenka Minho-Liv powaliła mnie na łopatki! hahahaha :P

    OdpowiedzUsuń