Blog na który właśnie trafiliście jest miejscem mojej wesołej twórczości. Możecie tu znaleźć fanfiction z moimi azjatyckimi ulubieńcami w roli głównej.

Raczej nie planuję tu zamieszczać historii z wątkiem yaoi z tej prostej przyczyny, że nie jestem fanką takich ff. Chociaż nie twierdzę, że kategorycznie nic takiego się nie pojawi, bo może kiedyś będę miała chwilowe zaćmienie umysłu, kto wie... :)
Aktualizacja - popełniłam właśnie jedno, więc moje zarzekanie się poszło na nic, ale to wszystko "wina" osób, które na pewno wiedzą, że to o nich właśnie piszę :P

Nie wiem jak regularnie będą zamieszczane posty, więc nie będę tu składać żadnych obietnic.

Jeśli coś się Wam spodobało (lub nie) to zapraszam do komentowania.

piątek, 6 maja 2011

Rozdział XI ~ Czasami, robi się bardzo gorąco

Na rewelacje, związane z pojawiającym się i znikającym mieczem, soutaichou zareagował jedynie lekkim zdziwieniem. Oznajmił, że wiedzieli, iż Maja ma niezwykłe zdolności i można się było czegoś takiego po niej spodziewać. Zupełnie inaczej miała się historia z tajemniczym napastnikiem. Po wysłuchaniu dokładnej relacji, stwierdził, że sprawa wymaga szczegółowego śledztwa. Wiedzieli, że jest to w jakiś sposób związane z kapitanem Kuchiki, dlatego, wyjaśnienie tej zagadki, zostało w całości zlecone szóstemu dywizjonowi.

- Kuchiki-taichou, po tym, co przekazała nam Maja-chan, mam powody przypuszczać, że będzie ponownie próbował ją porwać.
- W zupełności się z tym zgadzam.
- Obaj wiemy, jaka z niej energiczna osoba. Dlatego, obawiam się, że ciężko będzie narzucić jej czyjąś wolę i zmusić do zostania w rezydencji – ze zmartwieniem potarł swoją brodę.

- Już o tym pomyślałem soutaichou. Zdaje sobie sprawę, że jest to niemożliwe. Dodatkowo, nie chcę tego robić, bo wywoła to tylko gwałtowny protest z jej strony. Dlatego, postanowiłem, że będę jej wszędzie towarzyszył. Porozmawiam z kapitanem Mugenem i poproszę go o pomoc, jeśli obowiązki służbowe będą mi uniemożliwiały jakieś wyjście.
- Doskonały pomysł. Wiedziałem, że mogę na tobie polegać kapitanie Kuchiki.
- Nigdy nie było, co do tego wątpliwości. Maja-chan jest moją żoną, to mój obowiązek ją chronić.
- Świetnie. To wszystko.
Byakuya pokłonił się z szacunkiem i opuścił biuro Głównodowodzącego.

Kuchiki już piąty dzień z kolei towarzyszył swojej żonie. Maja zdawała sobie sprawę z niebezpieczeństwa, dlatego, po rozważeniu całej sytuacji, bez żadnych protestów, przystała na jego plan. Ostrzegła go tylko, żeby jej nie przeszkadzał.
- Proszę cię jedynie, żebyś nie wchodził mi za bardzo w drogę. Najlepiej to skorzystaj z okazji, rozluźnij się i ciesz się niespodziewanym urlopem – poradziła z uroczym uśmiechem. – W ogóle to jestem mile zaskoczona. Spodziewałam się raczej, że będziesz próbował zamknąć mnie w rezydencji – zakończyła zadowolona.

Nigdy wcześniej nie zastanawiał się, czym Maja zajmuje się po całych dniach, ale z pewnością, nie tego się spodziewał. Po pierwsze, pomagała służbie. We wszystkim. Od wycierania kurzy, przez robienie prania, do codziennych zakupów. Początkowo pomyślał, że próbuje sobie z niego zakpić, wymyślając zajęcia, których, według niego, nigdy by się nie podjęła. Jednak, po dłuższej obserwacji, zorientował się, że dziewczyna była zbyt dobrze zorientowana, w tym, co robiła. Służący, którzy na początku, pod wpływem jego taksującego spojrzenia, próbowali ją we wszystkim wyręczać, zrezygnowali po paru minutach. Co chwilę, ktoś podchodził z jakimś pytaniem i wyraźnie było widać, że Maja już od dawna sprawowała nad nimi władzę. Nawet pani Gato, która nikomu nie pozwala wtrącać się do swojej kuchni, poprosiła ją, o przejrzenie menu na cały tydzień. Podczas zakupów sklepikarze witali ją radosnymi okrzykami i pytaniami o samopoczucie, pokazując swój najlepszy towar. Znała każdego z imienia i dla każdego miała miłe słowo. Kilka razy spotkała się z dziadkiem Kuchiki i Yamamoto-san na herbacie. Nie mówiąc już o licznych wizytach u Matsumoto-taichou i kapitana Mugena. W obu przypadkach zostawiał ją z nimi samą i odbierał, kiedy dała znać przez komunikator. Ku jego zdumieniu, trzy wieczory, spędziła u Zarakiego, opowiadając Yachiru-fukutaichou bajkę na dobranoc.

Jednak, największy szok przeżył, kiedy z koszem wypełnionym po brzegi ciastkami, wmaszerowała do baraków szóstego oddziału. Jego podwładni głośno ją powitali, żartując z nią i pytając, co im dzisiaj przyniosła. Jedyną osobą, która zwróciła uwagę na fakt, że ich kapitan wszedł do pomieszczenia, był Abarai.
- Dzień dobry kapitanie. Przepraszam za ten hałas, ale oni tak zawsze – uśmiechnął się z zakłopotaniem.
- Jak często moja żona tu przychodzi? – zapytał z zaciekawieniem.
- Ciężko powiedzieć. Nie ma jakiegoś stałego dnia, ale wydaje mi się, że przynajmniej raz na dwa tygodnie. Zawsze przynosi ze sobą jakieś smakołyki i rozmawia z każdym, kto ma na to ochotę. Z tego, co wiem, to wszyscy są z tego zadowoleni, a teraz, kiedy Maja-chan jest twoją żoną, czują się jeszcze bardziej wyróżnieni.
- Rozumiem – stwierdził, w zamyśleniu obserwując swoją żonę.
Okazało się, że Maja od samego początku, pozytywnie wpływała na opinię, jaką ludzie mają na temat rodu Kuchiki. Byakuya był, jeszcze bardziej niż dotychczas, zadowolony z decyzji o poślubieniu jej.

Maja kręciła się nerwowo na posłaniu. Już od godziny próbowała zasnąć, ale nic jej nie pomagało. Była niespokojna i doskonale wiedziała dlaczego. To ciągła obecność jej męża tak na nią wpływała. Za każdym razem, gdy ich oczy się spotykały, przypominała sobie scenę w przebieralni. Nie mogła już wytrzymać tego napięcia, dlatego postanowiła przejść się po ogrodzie i trochę ochłonąć. Narzuciła jedwabny szlafrok na bieliznę i wyszła na zewnątrz.

Tak jak czuła, przechadzka nad staw dobrze jej zrobiła. Lubiła kłaść się koło niego i zanurzać palce w chłodnej wodzie. Kiedy zrobiło jej się zimno, wstała i zaczęła powoli wracać do pokoju. Na jej nieszczęście, zapomniała o ławce, którą na jej prośbę dzisiaj ustawili w ogrodzie. Potknęła się o nią i zaczęła spadać na trawę.
Byakuya usłyszał jakiś dźwięk dochodzący z ogrodu. Szybko zarzucił na siebie szlafrok i wyszedł na zewnątrz. Zamiast spodziewanego włamywacza, ujrzał jak jego żona potyka się o ławkę. Podbiegł do niej i złapał, zanim zdążyła upaść.

- Dziękuję – powiedział zakłopotana.
- Nie ma za co, powinnaś… - jego uwagę odwrócił rozchylający się szlafrok. Zagapił się na czerwoną koronkę, ledwie zakrywającą piersi. Poczuł, że jego ciało zaczyna reagować na ten apetyczny widok. Po chwili, przeniósł wzrok na twarz i pochwycił jej spojrzenie.
- Maju… - wyszeptał.
Dziewczyna uniosła dłoń i skierowała ją do twarzy męża. Jednak, zanim zdążyła go dotknąć, jego usta z impetem zaatakowały jej wargi. Stała przez chwilę nieruchoma, zaskoczona tą nagłą napaścią. Przejechał delikatnie językiem po jej ustach, domagając się odpowiedzi. Nie musiał długo czekać na reakcję. Już po sekundzie, z westchnieniem zachwytu, wczepiła dłonie w jego włosy i zachęcająco rozchyliła wargi. Język Byakuyi natychmiast wślizgnął się do środka, a jego dłonie zsunęły się na pośladki dziewczyny. Mocno chwycił jej pupę i podniósł ją do góry. Maja instynktownie oplotła talię męża nogami, przywierając mocno do klatki piersiowej.
- Jesteś taka piękna – wyszeptał, całując wygiętą szyję. – Tym razem, nic nam nie przeszkodzi – powiedział, po czym skierował się do jej pokoju.

Maja czuła, jak twarda męskość ociera się o nią przy każdym jego kroku. Wtuliła nos w zagłębienie szyi i wciągnęła świeży zapach męskiej skóry. Czuła się jak narkomanka, a Byakuya był narkotykiem, którego potrzebowała. Wiedziała, że nie jest już wstanie się cofnąć. Gdyby ktoś im teraz przeszkodził, chyba by go pobiła z frustracji.

Położył ją na futonie i szybko rozwiązał pasek szlafroka. W zachwycie przyglądał się miękkiej skórze, okrytej jedynie skąpą bielizną. Uniósł ją lekko, całkiem pozbywając się zbędnego kawałka jedwabiu. Zaczął pieścić płaski brzuch dziewczyny, zataczając kółka wygłodniałymi palcami. Jego dłoń nieubłaganie przesuwała się w kierunku piersi. Dotknął i lekko ścisnął najpierw jedną, a później obie półkule. Po chwili, jego język podążył w ślad za rękami. Zaczął ssać wyprężone sutki przez materiał stanika. Ciało Mai gwałtownie wygięło się w łuk, prosząc o więcej. Ułożył się miedzy jej nogami, wpijając się ponownie w jej wargi. Jego ręka zaczęła wędrować po wewnętrznej stronie białego uda. Gdy oderwał się od niej, aby zaczerpnąć tchu, z jej ust wydobył się głęboki jęk. Byakuya uśmiechnął się z triumfem, wpatrując się w jej rozszerzone źrenice.

Dziewczyna, widząc zadowolenie męża, rozciągnęła usta w szelmowskim uśmiechu i po chwili, jednym szybkim ruchem przewróciła go na plecy. Usiadła mu na udach, chwyciła za ramiona i poniosła do pozycji siedzącej. Chciała poczuć dotyk nagiej skóry, ale przeszkadzał jej szlafrok, który wciąż miał na sobie. Zaczęła go zsuwać niecierpliwymi palcami, gładząc każdy, nowo odsłonięty skrawek ciała. Mężczyzna zadrżał z podniecenia. Chwyciła go jedną ręką za szyję i pochyliła się, znacząc wilgotny szlak na szyi. Jej usta na przemian gryzły i całowały, powoli przesuwając się na klatkę piersiową. Drugą dłonią odnalazła płaski męski sutek, który natychmiast zareagował na niespodziewaną pieszczotę. Byakuya zaczął głośno dyszeć. Jej drobne palce wznowiły wędrówkę w dół piersi.

Kiedy zawędrowały niebezpiecznie nisko, mężczyzna chwycił ciekawską dłoń i gwałtownie przytulił dziewczynę. Wpatrywał się przez chwilę w jej rozpłomienioną twarz, po czym obdarował ją głębokim pocałunkiem, rozpinając jednocześnie haftki stanika.

Maja ucieszyła się, że potrafi wywołać tak gorącą reakcję u swojego, zwykle beznamiętnego, męża. Odkryła, że pomimo unieruchomionych rąk, może podrażnić kochanka w inny sposób. Zaczęła delikatnie się kołysać, drażniąc twardą wypukłość, którą czuła pod sobą. Poczuła, jak jego palce wbijają jej się w pośladki. Jednak, nie dane jej było, nacieszyć się tą chwilą tryumfu, ponieważ, już po sekundzie, leżała z powrotem na plecach.

Kuchiki sprawnym ruchem pozbył się szlafroka. Światło księżyca padło przez okno zalewając jego ciało srebrnym światłem. Wiedział, że podoba się kobietom, ale nie był w stanie przewidzieć, co może pomyśleć sobie jego żona. Z niezrozumiałych powodów, bardzo mu zależało, aby uznała go za atrakcyjnego. Trwał w niepewnym oczekiwaniu, w skupieniu obserwując wyraz jej twarzy. Rozluźnił się dopiero po ujrzeniu zachwytu, pojawiającego się w jej oczach.

Dziewczyna dotknęła umięśnionego brzucha, badając gładkość skóry. Gdy przesunęła dłoń w kierunku wyprężonego penisa, Byakuya chwycił jej rękę.
- Nie – wydyszał.
- Dlaczego? – zapytała zawiedziona.
- Jeśli teraz to zrobisz, to nie wytrzymam. Zbyt długo na to czekałem, aby teraz zachować się jak niedoświadczony uczniak – powiedział, wprawiając kochankę w zaskoczenie.
Pochylił się chwytając zębami jej skórę i rozchylając kolanem smukłe uda. Próbowała dotknąć jego pleców, ale mężczyzna unieruchomił jej ręce nad głową.
- Bądź grzeczna, albo cię zwiąże – zagroził.
- Ale ja też chcę cię dotknąć – powiedziała niezadowolona.
- Później. Zapewniam cię, że będziesz miała ku temu wiele okazji.
- Ale… - protest gwałtownie się urwał, gdy poczuła muśnięcie między nogami. Jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia i podniecenia.
Zanim zdążyła jęknąć z rozkoszy, przykrył jej rozchylone usta swoimi wargami, nie przerywając intymnej pieszczoty. Sprawnie zdjął ostatni skrawek materiału, który na sobie miała. Kiedy wsunął w nią palce, nagrodziła go gorącą reakcją.

Maja z trudem łapała oddech, jej ciało było jak w gorączce. Byakuya ułożył się na niej, ciągle masując wewnętrzną stronę jej uda. Kiedy miała wrażenie, że dłużej już nie wytrzyma, poczuła jak atakuje ją agresywną męskością. Wszedł w nią jednym szybkim pchnięciem. Doznanie było tak silne, że nawet nie zwróciła uwagi, na krótki ból, który ją przeszył.

Zmusił się do pozostania nieruchomym. Wpatrywał się w skupieniu w jej twarz. Zobaczył, jak przygryzła wargę prawie do krwi i obawiał się, że mógł ją zranić. Na szczęście już po chwili poczuł, jak zakołysała z niecierpliwością biodrami, domagając się, aby nie przerywał.
- Otwórz oczy. Chcę na ciebie patrzeć – zażądał.
Kiedy tylko rozchyliła powieki, zaczął się poruszać. Na początku powoli, badając jej reakcję na to nowe doznanie. Przyspieszył, gdy dojrzał jak oczy dziewczyny zachodzą mgłą. Założył jej nogę sobie na plecy, jeszcze bardziej ją otwierając. Po kręgosłupie spłynęła mu kropla potu. Po chwili poczuł, jak jej ciało obejmują gwałtowne dreszcze. Pchnął mocno i dołączył w rozkoszy do żony.

Maja czuła, przygniatający ją ciężar ciała męża. Doszła do wniosku, że bardzo jej to odpowiada i zaczęła przebierać palcami w jego włosach. Miała wrażenie, jakby powoli powracała z jakiegoś innego świata. Była odprężona i rozleniwiona, a z każdą chwilą coraz bardziej ogarniała ją senność. Ziewnęła przeciągle, a powieki same jej opadły. Byakuya przesunął się zmieniając pozycję i ułożył ją sobie na piersi. Otulił ich kołdrą i przytulił ją do siebie. Będąc już na granicy snu, usłyszała jeszcze szept.
- Teraz już nie jesteś żoną tylko na papierze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz