Blog na który właśnie trafiliście jest miejscem mojej wesołej twórczości. Możecie tu znaleźć fanfiction z moimi azjatyckimi ulubieńcami w roli głównej.

Raczej nie planuję tu zamieszczać historii z wątkiem yaoi z tej prostej przyczyny, że nie jestem fanką takich ff. Chociaż nie twierdzę, że kategorycznie nic takiego się nie pojawi, bo może kiedyś będę miała chwilowe zaćmienie umysłu, kto wie... :)
Aktualizacja - popełniłam właśnie jedno, więc moje zarzekanie się poszło na nic, ale to wszystko "wina" osób, które na pewno wiedzą, że to o nich właśnie piszę :P

Nie wiem jak regularnie będą zamieszczane posty, więc nie będę tu składać żadnych obietnic.

Jeśli coś się Wam spodobało (lub nie) to zapraszam do komentowania.

poniedziałek, 17 września 2012

~Incognito~ One shot


- Gdzie on jest?
- Widziałaś gdzie się podział?
- Nie...
- Ya, jesteś pewna, że to był Key?
- Ile razy mam wam powtarzać?! Tak! Jestem pewna, że to był on.
- W takim razie gdzie on do cholery jest?

To, gdzie w tym momencie znajdował się najbardziej stylowy członek SHINee nie miało większego znaczenia. Ważne za to było to, co teraz robił. A cóż takiego to było...? Otóż wspomniany wcześniej Key właśnie uciekał w popłochu przed grupą natrętnych fanek.
A jeszcze przed chwilą przechadzał się ulicą, oglądał wystawy i buszował w różnych sklepach wybierając dodatki do swojej nowej bluzy. Ale nie, musiało mu zacząć burzeć w brzuchu. Na samo wspomnienie uderzył się ze złością w zdradziecki organ. Logiczne, że nie da się jeść mając zasłonięte maseczką usta, więc musiał ją co rusz podnosić. I kiedy już miał nadzieję, że udało mu się do końca pozostać niezauważonym ta dziewucha musiała się odwrócić.
I tyle by było z jego wycieczki na miasto w charakterze incognito. Teraz to incognito to może sobie wsadzić...

Zaczął kluczyć pomiędzy domami cały czas słysząc za sobą podniecone głosy fanek.
- Cholera, czy one nigdy nie zrezygnują?!
Głosy były coraz bliżej. Zaczął się gorączkowo rozglądać za jakąś kryjówką, kiedy - Asa, mam!
W jednym z domów, ktoś zostawił lekko uchylone drzwi. Dosłownie w ostatniej chwili udało mu się niepostrzeżenie wślizgnąć do środka. Szybko ściągnął buty, wszedł do salonu i zaczął ostrożnie wyglądać przez okno.
- Widzicie go?
- Nie.
- No musi gdzieś tu być, przecież nie zapadł się pod ziemię!
- Zadzwoń do dziewczyn, niech przyjdą pomóc nam szukać, a my się rozdzielimy.
- Dzwońcie jak coś zobaczycie.
Key odsunął się od okna i z westchnieniem opadł na kanapę. Nagle usłyszał szum wody z łazienki. Zaabsorbowany sytuacją za oknem nie zwrócił uwagi na to, że wrócił właściciel mieszkania. Po chwili usłyszał ciche kroki kierujące się w jego stronę. 
Do pokoju weszła śliczna dziewczyna, która wyglądała jakby była w jego wieku, może troszkę młodsza. Miała proste, długie do ramion brązowe włosy, ogromne oczy, niewielkie różowe usta i przyjemną dla oka figurę.
Na ustach Kibuma pojawił się uwodzicielski uśmiech.
- Cześć.
- Cześć - opowiedziała z zaciekawionym spojrzeniem.

- No, już prawie koniec. Jeszcze tylko śmieci - Nana chwyciła za worek i wyszła na zewnątrz zostawiając lekko uchylone drzwi. Kosze na śmieci stały zaraz koło domu, schowane pod tarasem, ale niestety trzeba było się chwilę z nimi nagimnastykować i je stamtąd wyjąć nurkując pod taras, a potem z powrotem schować na miejsce. Kiedy już się z tym uporała, wbiegła do mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi i poszła do łazienki umyć ręce.
- W końcu mogę wziąć prysznic i trochę poleniuchować - uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze.
Skierowała się do sypialni po ubrania na zmianę, ale nie dane jej było tam dojść. Zatrzymała się w salonie, gdzie  na kanapie siedział wygodnie rozparty nie kto inny tylko Key z SHINee.
- Cześć - w jego głosie pobrzmiewała uwodzicielska nuta.
- Cześć - odpowiedziała zaciekawiona. - Co tutaj robisz?
- Siedzę, a ty?
- Stoję, ale w przeciwieństwie do ciebie mam do tego prawo, bo to mój dom.
- Naprawdę?
- Płacę za niego, więc jest mój - w jej głosie słychać było lekkie poirytowanie.
- Nie o to mi chodziło - kolejny raz się do niej uśmiechnął. - Miałem tylko na myśli to, że może należy do twoich rodziców.
- Nie, mieszkam sama - dlaczego właściwie mu to mówiła? W końcu był intruzem w jej domu. Chociaż... niecodziennie poznaje się idola... i do tego nie byle jakiego idola, tylko takiego z górnej półki. 
Wprawdzie Nana nigdy nie zaliczała się do grona tych wszystkich zwariowanych k-fanek, ale nie mogła zaprzeczyć, że podobała jej się muzyka SHINee i chociaż nie przyznałaby się do tego nawet jakby kładli jej pająki na gołe stopy, ale Key... tak jakby był jej ulubionym członkiem SHINee.
- Wiesz, w tym momencie istotniejsze jest raczej to, jakim cudem znalazłeś się w moim domu. Chyba, że to jakiś nowy chwyt promocyjny i członkowie SHINee zaczęli odwiedzać domy fanek? Bo jeśli tak, to chyba się pomyliłeś, bo ja nie zgłaszałam się do żadnego konkursu.
- Czyli wiesz kim jestem - stwierdził chłopak ogromnie usatysfakcjonowany.
- Chyba przez ostatnie kilka lat musiałabym być zamknięta w domu i odcięta od wszelkich środków przekazu, żeby nie wiedzieć kim jest SHINee - niech sobie nie myśli, że tak łatwo mu pójdzie. - I nie odpowiedziałeś mi jeszcze na pytanie.
Kibum wydął usta w niezadowoleniu.
- Nagły zmasowany atak fan-miłości, musiałem się szybko ulotnić - wzdrygnął się na samo wspomnienie. - Nie miałem się gdzie schować, na szczęście dojrzałem uchylone drzwi - jakby w końcu przypominając sobie o dobrych manierach, nagle podniósł się z kanapy i ukłonił dziewczynie.
- Przepraszam, że wszedłem bez twojego pozwolenia, ale to naprawdę był nagły wypadek
- Dobra wybaczam ci, więc... teraz chyba możesz zadzwonić do menadżera, żeby cię zabrał - powiedziała z wahaniem.
- NIE! - chłopak gwałtownie zamachał rękami.
W oczach dziewczyny pojawiło się nieme pytanie.
- Ekhm.. bo widzisz, jestem tu jakby nielegalnie...
- Nielegalnie?
- Wszyscy myślą, że pojechałem z Woohyun'em, ale on tylko mnie kryje. Widzisz chciałem sobie zrobić wycieczkę incognito...
- Incognito?
- Wiesz, maseczka na twarzy, czapka, ciemne okulary itd., ale zachciało mi się jeść i ta dziewczyna mnie rozpoznała i musiałem uciekać i nie miałem się gdzie schować i te uchylone drzwi...
- Czekaj - Nana przerwała potok słów wylewających się z ust chłopaka. - Czyli, jeśli dobrze zrozumiałam, byłeś... ekhm... incognito, ale przebranie zawiodło i zostałeś rozpoznany? - popatrzyła na niego z uniesioną brwią i pytaniem w oczach. Key energicznie skinął głową w odpowiedzi.
- I nie możesz po nikogo zadzwonić, bo się wyda, że byłeś tam, gdzie nie powinieneś? - kolejne skinienie.
- Dlatego muszę czekać, aż Woohyun wróci, bo widzisz, on mnie zawsze odwozi pod mieszkanie. Jak tym razem będzie inaczej, to nabiorą podejrzeń i będą kłopoty.
- I co zamierzasz z tym zrobić?
- Ekhm... tak sobie pomyślałem... może mógłbym tutaj poczekać?
- Tutaj?! - krzyknęła z zaskoczeniem.
Key niewiele się namyślając podszedł do niej chwycił za dłonie i popatrzył intensywnie w oczy. Nana poczuła jak ciepło z trzymających ją rąk zaczyna rozchodzić się na całe ciało.
- Mogę? Prawda, że mi pozwolisz? - zatem to jest to słynne aegyo w wykonaniu głównej divy SHINee, faktycznie człowiek nie ma z tym szans.
- Możesz - wyszeptała zachrypniętym głosem
- Świetnie! Rób to co miałaś robić, nie przejmuj się mną - powiedział, ponownie sadowiąc się na kanapie. Nagle uderzył się w czoło. - Ale ze mnie głupek. Ty znasz moje imię, ale ja twojego nie! Na pewno jest ładne. Ładne dziewczyny zawsze mają ładne imiona.
Nana zaczerwieniła się na niespodziewany komplement
- Nana. Mam na imię Nana.
- Widzisz, miałem rację - błysną kolejnym uśmiechem. - To co miałaś teraz zaplanowane?
- Prysznic. Miałam wziąć prysznic.
- Nie krępuj się mną. Naprawdę.
Dziewczyna lekko potrząsnęła głową, uwalniając się z tego dziwnego stanu w jaki wprowadziły ją jego  ciepłe palce obejmujące jej dłonie i flirciarski ton.
- Dobra. W takim razie idę - powiedziała już pewnym siebie głosem. - Jak chcesz, to możesz pooglądać sobie telewizję - pobiegła do sypialni po ubrania i po sekundzie była już w łazience.

Key wolno wypuścił powietrze, kiedy dziewczyna zatrzasnęła drzwi do łazienki. Właśnie padł ofiarą swojej własnej impulsywności. Nana z bliska była jeszcze ładniejsza niż mu się wydawało. Z trudem powstrzymał się przed pocałowaniem tych zdziwionych i zmieszanych ust. Czuł, że dzisiejszy wieczór będzie lepszy niż planował.
- Woohyun-a? Nastąpiła zmiana planów.
- Jaka zmiana?
- Były pewne nieoczekiwane okoliczności i jestem gdzie indziej niż planowałem.
- Co się stało?
- Fanki... zresztą nieważne, powiem ci jak się spotkamy. Później wyślę ci adres, skąd mnie odbierzesz.
- Dobra.
- OK.
W trakcie rozmowy z Woohyun'em, Key zaczął bezmyślnie przeglądać listę odtwarzacza otwartego na laptopie i jego oczom ukazały się znajome tytuły.
- A to kłamczucha jedna!

Nana chyba pobiła wszystkie możliwe rekordy w myciu i suszeniu i po 20 minutach już wychodziła z łazienki. Siadła na podłodze i oparła łokcie na stole, opierając głowę na złożonych dłoniach.
- Musisz podać mi adres, bo chcę napisać Woohyun'owi gdzie ma przyjechać.
- Jasne, pisz............. A tak w ogóle, to kiedy tu będzie.
- Gdzieś wieczorem, nie jestem dokładnie pewien... no gotowe - powiedział wysyłając wiadomość. 
Podniósł głowę i zmrużonymi oczami popatrzył na dziewczynę.
- Ty! - wskazał ją palcem. - Okłamałaś mnie.
- Co? W czym?
Key obrócił laptop w jej stronę i pokazał na zdradziecki odtwarzacz.
- Mówiłaś, że nie lubisz SHINee, a masz w odtwarzaczu nasze piosenki i to dość sporo!
- Nic takie nie powiedziałam. Rozmowa była o tym czy was znam, a nie czy lubię.
Key zsunął się z kanapy na podłogę i nachylił niebezpiecznie blisko w stronę dziewczyny.
- To lubisz nas? - jego spojrzenia wwiercało się w jej oczy.
- Arbuz - wyszeptała. Na twarzy Kibuma pojawiło się zaskoczenie. - Mam ochotę na arbuza, też chcesz? - nie czekając na jego odpowiedź, szybko uciekła do kuchni, gdzie odprowadził ją głośny śmiech chłopaka.

Ta dziewczyna jest niesamowita, pomyślał opierając się o kanapę, którą miał za plecami. Całe uwagę skupił na Nanie, która właśnie wychodziła z kuchni z połówką arbuza i dwoma łyżkami. Szybko podała mu jedną, a drugą energicznie zaatakowała owoc. Chwilę dziobała by po minucie wpakować do buzi kawałek, który ewidentnie nie mieścił się jej w ustach. 
Key uważnie obserwował jak starała się jak najszybciej uporać z nieposłusznym owocem. Nie mógł się powstrzymać od myśli, że wygląda niezwykle uroczo z tym sokiem spływającym po brodzie i pełnymi policzkami. Te myśli zmieniły się jednak w chwili, kiedy wystawiła język aby oblizać wilgotne usta. Teraz już nie wyglądała uroczo, tylko... ponętnie i... zachęcająco.
Uniosła dłoń, żeby wytrzeć ubrudzoną brodę, ale Key szybko się pochylił i zablokował jej ruch łapiąc ją za rękę. Przysunął się blisko i zlizał lepką ciecz z twarzy dziewczyny. Jej oczy rozszerzyły się w zaskoczeniu, a usta lekko rozchyliły w odpowiedzi na nieoczekiwaną pieszczotę.
- Miałaś rację. Arbuz to świetny pomysł - powiedział oblizując własne wargi. - I na pewno jest wyjątkowo pyszny.
Wrócił do poprzedniej pozycji lekko ciągnąc dziewczynę za rękę, którą cały czas trzymał. Posadził ją sobie na kolanach, obejmując jej pupę. Nana odsunęła się najbardziej jak mogła, opierając dłonie na jego klatce piersiowej. Wprawdzie nie na wiele się to zdało, ponieważ w plecy wbijał jej się kant stołu, uniemożliwiając dalsze ruchy. Key czuł jak ciepło promieniujące z jej dłoni pełznie w dół jego brzucha. 
- Zostanie ci siniak na plecach. Lepiej przysuń się bliżej - gwałtownie przysunął ją do siebie tak, że ich twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
Przez chwilę patrzył na jej powiększające się z podniecenia źrenice, po czym jego usta zaatakowały jej wargi. Z początku całował ją delikatnie, testując jej smak i sprawdzając reakcję. Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Już po chwili Nana ochoczo odpowiadała na jego pocałunki. Wargi gładko ocierały się o siebie by po minucie mocniej przywrzeć do siebie. Kibum zaczął lekko drażnić je czubkiem języka, na co dziewczyna lekko rozchyliła usta. Chłopak tylko na to czekał. Mocniej się do niej przytulił, przesunął jej dłonie na swoją szyję i zaczął ochoczo badać słodkie wnętrze jej ust.
W tym samym czasie dłonie Nany błądziły pod marynarką gładzą jego plecy. Key pochylił się lekko do przodu zdzierając z siebie krepujący go fragment garderoby. Kiedy już mu się to udało pochylił ją bardziej do tyłu atakując pocałunkami odsłoniętą pachnąca szyję. Dziewczyna zacisnęła mu dłonie na barkach wbijając paznokcie we wciąż osłonięte koszulką plecy. 
Z ust Kibuma wyrwał się mimowolny jęk. Boże, jak on uwielbiał tą szorstką pieszczotę. W odpowiedzi przesunął rękę w kierunku okrągłej piersi dziewczyny i lekko ją ścisnął. Tym razem jęk wydobył się z innych ust.
Key czuł, że jego spodnie robią się coraz ciaśniejsze, a pozycja jest z lekka mówiąc niewygodna. Szybko wstał przytrzymując dziewczynę. Chwycił ją pod pośladki i podciągnął do góry. Nana mocno oplotła udami jego talię, składając jednocześnie pocałunki na lekko odsłoniętym barku. Chłopak poczuł mimowolny skurcz mięśni i pot powoli zbierający mu się u podstawy kręgosłupa.
- Skarbie, sypialnia - wychrypiał.
Drobna dłoń momentalnie wskazała odpowiedni kierunek.
Może ta wycieczka incognito nie była wcale takim złym pomysłem, pomyślał kierując się we wskazaną stronę.

5 komentarzy:

  1. Człowiek tyle lat żyje i nawet nie ma pojęcia co arbuz w sobie ukrywa??!!! ahhahahaha
    Ale jestem strasznie zawiedziona....przerwać w takim momencie!!! Skśd mam teraz wiedzieć czy arbuz przeżył???
    Czekam na dalsze kwieciste fanfiki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pestki Anulak, pestki w sobie ukrywa :)

      Usuń
    2. Coś co ma wygląd pestki wcale pestką być nie musi :) wszystko ma dwie strony :P

      Usuń
    3. tylko zwróć uwagę, że tutaj grzeszną rolę pełni raczej sok niż pestki :P

      Usuń
  2. Ja nie mogę w końcu trafiłam na ŚWIETNY FF! Czytam dalej.

    OdpowiedzUsuń