Blog na który właśnie trafiliście jest miejscem mojej wesołej twórczości. Możecie tu znaleźć fanfiction z moimi azjatyckimi ulubieńcami w roli głównej.

Raczej nie planuję tu zamieszczać historii z wątkiem yaoi z tej prostej przyczyny, że nie jestem fanką takich ff. Chociaż nie twierdzę, że kategorycznie nic takiego się nie pojawi, bo może kiedyś będę miała chwilowe zaćmienie umysłu, kto wie... :)
Aktualizacja - popełniłam właśnie jedno, więc moje zarzekanie się poszło na nic, ale to wszystko "wina" osób, które na pewno wiedzą, że to o nich właśnie piszę :P

Nie wiem jak regularnie będą zamieszczane posty, więc nie będę tu składać żadnych obietnic.

Jeśli coś się Wam spodobało (lub nie) to zapraszam do komentowania.

niedziela, 30 grudnia 2012

~A nalegałem na Portugalię...~ Part 2.



Part 2. gdzie okazuje się, że nieskrępowana spontaniczność może okazać się bolesna

- Ależ nie krępuj się.
Kiedy tylko skończyła mówić, jego usta opadły na jej wargi. Przywarły do niej, głęboko ją całując. Smakował jej ciepłe, słodkie wnętrze.
Key przesuwał głową, pogłębiając pocałunek. Ich nosy lekko się trącały, a brody ocierały o siebie. Co chwilę nieznacznie otwierali usta, przekazując sobie urywane oddechy.
Zuza chwyciła go za włosy na karku i odrobinę odciągnęła jego głowę. Chłopak zaskoczony otworzył oczy i ujrzał jak dziewczyna zalotnie się uśmiecha. Uniosła jedną rękę i przejechała kciukiem po jego wilgotnych od pocałunku wargach.
- Masz bardzo ładne usta. Wyjątkowo smaczne – wyszeptała ciągle uśmiechnięta.
- To chyba ja to powinienem powiedzieć? – Key nieznacznie uniósł brew.
Zuza roześmiała się radośnie i oparła się o kanapę. Chłopak przez dłuższą chwilę uważnie się jej przyglądał. Obejmował wzrokiem całą jej sylwetkę, a jego twarz miała coraz bardziej sugestywny wyraz. Jego oczy się zwęziły i powoli oblizał usta. Dziewczyna powoli przejechała stopą po jego udzie. Kibum położył na niej dłoń i zaczął ugniatać delikatną skórę na podbiciu.

piątek, 28 grudnia 2012

~A nalegałem na Portugalię...~ Part 1.

Jeśli zabierając się do czytania poniższego tekstu, oczekujecie jakiejś głębi emocjonalnej, to nie róbcie tego. Założeniem, planem i zamysłem na to opowiadanie jest tylko i wyłącznie niczym nieskrępowana fizyczność. Jeśli jakimś przypadkiem uda Wam się dorobić do tego jakieś drugie dno, to, na Boga, od razu się z niego podnieście(!), bo absolutnie czegoś takiego nie miałam na myśli.

A teraz - jeśli jednak nie przeszkadza Wam wskoczenie do jeziorka nazywającego się Orgia Zmysłów to zapraszam na wprowadzenie do historii.



Part 1. gdzie Key odkrywa zalety polskiej gościnności.


- Gdzie to do cholery jest? – Minho nerwowo szeleścił mapą.
- Mówiłeś, że jesteśmy niedaleko – Key wydął w poirytowaniu usta.
- Bo jesteśmy! Wiem to! To wszystko przez tą mapę, nie mogę się w niej połapać.
- Mówiłem ci! Mówiłem, żeby pojechać do Portugali, ale nie, ty się uparłeś!
- Cicho! Zaraz się zorientuję, gdzie dokładnie jesteśmy.
- Mogliśmy teraz leżeć na plaży i się wygrzewać, ale nie! Zachciało ci się zwiedzania. Plaże są nudne, jęczałeś. Lećmy do Polski, tam wszyscy lubią piłkę nożną i niedawno było Euro. Będziemy się świetnie bawić – wyrzucił ręcę do góry.  –  Minho! Obiecałeś, że będę się świetnie bawił!
- Przestań jęczeć i lepiej się spytaj kogoś o drogę!
- Dlaczego ja?
- Bo jesteś lepszy w angielskim.
- Cholera!
- Kim Kibum!
- Dobra, dobra! Już idę!

środa, 26 grudnia 2012

~L like player?~ Epilog



- Poszli już.
- Udało się?
- Sądząc po tym, że  uciekli jakby się paliło, to podejrzewam, że tak.
- To dobrze, bo już zaczynałem się martwić, że wszystko się posypało.
- Nie ma szans. Te dzieciaki są dla siebie stworzone. Trzeba im było tylko trochę pomóc w dojściu do tego. Chociaż, przyznam się, że w pewnej chwili bałem się, że mój syn wszystko popsuje.
- A nie szkoda ci? W końcu mogłaby jednak zostać twoją synową.
- I tak wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Dong Wook do niej nie pasuje. Nie martw się, znajdę mu jakąś porządną narzeczoną, jak już rozwiedzie się z tą dziewuchą.
- Czyli jednak rozwód?
- Tak, to już przesądzone, ale nie mówmy o tym. Teraz jest coś ważniejszego.
- Ważniejszego? Przecież dzieciaki się pogodziły. Wszystko jest w porządku.
- Jung Yeop, ty nic nie myślisz.
- O co chodzi?
- Przecież teraz musimy zająć się planowaniem ślubu!

wtorek, 25 grudnia 2012

~Ona też tu jest~ One shot


Seungho spokojnie szedł hotelowym korytarzem. Nigdzie mu się nie spieszyło, więc mógł sobie pozwolić na zatopienie się w myślach i powolną wędrówkę. Reszta chłopaków dalej piła z członkami BEAST, ale on zostawił ich po wypiciu symbolicznego kieliszka. Wprawdzie próbowali go zatrzymać, ale kompletnie nie miał dzisiaj ochoty na taki rodzaj imprezowania. Na szczęście siła przekonywania lidera MBLAQ była powszechnie znana i dzięki temu dość sprawnie udało mu się ewakuować z imprezy.
Takim sposobem był właśnie w drodze do swojego pokoju, a sądząc po sytuacji miał dobre kilka godzin spokoju, zanim ktoś więcej pójdzie za jego przykładem.
Nagle wyrwała go z zamyślenia rozmowa, która stawała się coraz głośniejsza im bardziej zbliżał się do zakrętu. Kiedy wyszedł zza rogu, jego oczom ukazała się para, stojąc przed jednymi z drzwi.
- Dziękuję za kolację. Naprawdę nie musiałeś mnie zabierać – w głosie dziewczyny było słychać lekkie poirytowanie.
Ku zdumieniu Seungho ten głos miał dziwnie znajome brzmienie. Niestety jego słuch był ciągle przytłumiony po niedawnym koncercie, więc nie był w stanie go rozpoznać. Odwrócił głowę w ich kierunku, próbując dostrzec twarz dziewczyny, ale widok zasłaniały mu męskie plecy.

niedziela, 23 grudnia 2012

~L like player?~ Rozdział 12.



- Dlaczego powiedziałaś mu, że go lubisz?
- Co? – Hana cofnęła się zaskoczona. – Ale ja go nie lubię.
- Słyszałem na własne uszy, jak to mówiłaś – w jego głosie pobrzmiewał ból.
- Boże, myślałam, że jesteś aktorem.
- Aktorem? A co to do cholery ma do rzeczy?!
- Granie w dramach powinno cię nauczyć, że jak już podsłuchujesz, to rób to przynajmniej porządnie.
- Co?
- Trzeba było wysłuchać do końca, a nie wychodzić na samym początku.
- Do końca?
- Tak się składa, że ominęło cię najlepsze.
- Dziewczyno, usłyszałem jak wyznajesz uczucia temu bubkowi.
- Nic mu nie wyznawałam.
- To co to w takim razie było?

sobota, 22 grudnia 2012

~L like player?~ Rozdział 11.



Dobra.  Przyznaję się. Stchórzyłam. Jestem okropnym, beznadziejnym tchórzem. W końcu to powiedziałam. Przyznanie się do swojej słabości to podobno połowa sukcesu, prawda? Potem wszystko powinno pójść z górki. Tak wszyscy mówią.
Tylko dlaczego do cholery, jest tak samo trudno, a może nawet bardziej? Co? Może mi ktoś powiedzieć?!
Zamiast spokojnie porozmawiać z Myungsoo, to co ja zrobiłam? No co? Uciekłam! Dokładanie. Zwiałam jak okropny, beznadziejny tchórz. Mało tego. Od wczorajszego popołudnia jestem z powrotem w Korei i jeszcze do niego nie zadzwoniłam.
Min Byul miała rację. Zachowałam się jak idiotka. Nie powinnam była kłamać. Przecież co takiego mogło się stać? Najwyżej usłyszałabym, że nic z tego. Już zdarzyło mi się rozstawać z chłopakiem. Przeżyłam wtedy to i teraz by się udało…
Czy na pewno?
Cholera, gdzie jest mój rozsądek? To nie najlepsza pora na robienie sobie wakacji! Ten głupi rozsądek bezczelnie ewakuował się w chwili, kiedy pozwoliłam Myungsoo się dotknąć.
Głupia. Głupia. Głupia.
Trzeba było się powstrzymać. Przynajmniej dalej mogłabym się oszukiwać, udając, że coś takiego jak miłość najzwyczajniej w świecie nie istnieje.
Dobra. Stało się. Trudno. Teraz kombinuj jak to wszystko rozegrać. Te moje głupie zostawmy wszystko tak jak było to mogę sobie teraz… Już w chwili kiedy to mówiłam, wiedziałam, że to brednie. Hana, po prostu bądź ze sobą szczera. Zrobiłaś się chciwa. Teraz liczy się tylko wszystko albo nic.
Wszystko.
Lepiej, żeby to było wszystko.

czwartek, 20 grudnia 2012

~L Like player?~ Rozdział 10.

Mężczyzna wkracza do akcji ;)



- A jemu co się stało? – Key kiwnął głową w kierunku L, człapiącego powoli do kuchni.
- Dowiedział się czegoś, co go totalnie załamało, chociaż uparcie twierdzi, że to nieprawda i wcale się nie przejmuje – Woohyun rzucił kątem oka na swojego dongsaeng'a.
- Ta jasne… wygląda okropnie.
- Też tak myślę, ale ten głupek jest uparty jak osioł i nic do niego nie dociera.
- A co takiego się dowiedział?
- Okazało się, że Hana lubi tego swojego oppę, Song Dong Wook’a.
Kiedy Kibum usłyszał słowa przyjaciela, na jego twarzy pojawił się wyraz całkowitego zaskoczenia.
- A skąd jemu przyszła do głowy taka brednia?! – wykrzyknął.
- Bo…
- Słyszałem to na własne uszy – nagle rozległ się głos Myungsoo.

niedziela, 16 grudnia 2012

~L like player~ Rozdział 9.

Hmmm... może ociupinkę melodramatycznie... przepraszam, ale jakoś tak nie mogłam się powstrzymać ;)



- Hyung? - Myungsoo wszedł do salonu, gdzie Sungkyu i Sungyeol oglądali telewizję.
- Tak? - równocześnie rozległy się dwa głosy.
- Jak ktoś ci powie, żeby nie przywiązywać do czegoś dużej wagi i żeby zostawić wszystko tak jak było wcześniej, to co to znaczy?
Chłopcy wyprostowali się i skupili zaniepokojone spojrzenia na L.
- Myungsoo-ya, ja z tobą po prostu nie mogę! - lider nieznacznie podniósł głos.
- Jak mogłeś to zrobić? - dołączył się Sungyeol.
- Naprawdę! - lider Kyu z poirytowaniem uderzył dłonią w udo. - Nie mogłeś się powstrzymać? Przecież mówiłeś, że ci się podoba.
- Racja, racja. Dokładnie tak mówiłeś.
- Zresztą... sami mogliśmy to zauważyć.
Sungyeol kolejny raz przytaknął słowom lidera, ale po chwili odwrócił się i chwycił go za ramię.
- Hyung.
- Co?
- Ale coś się nie zgadza.
- Jak to się nie zgadza? Wszystko przecież jest jasne. Narozrabiał...

sobota, 8 grudnia 2012

~L like player?~ Rozdział 8


- Myungsoo-ya, co o tym myślisz?
Może teraz do niej zadzwonię? Po co czekać do wieczora...?
- Myungsoo, halo!
Może lepiej nie. Jak za szybko się odezwę, to pomyśli, że ma mnie w garści.
- Hej! Gdzie jesteś?!
Tak, tutaj trzeba być stanowczym. Zadzwonię dopiero wieczorem.
-Ya! Kim Myungsoo!
- Co? - L ocknął się z zamyślenia. - Mówiłeś coś hyung?
- Mówiłem coś? - Sungkyu lekko pacnął chłopaka w tył głowy. - Już od 10 minut próbuję przyciągnąć twoją uwagę.
- Przepraszam - z zakłopotaniem pochylił głowę.
- Gdzie znowu odpłynąłeś? - uważnie na niego popatrzył. - Od samego rana taki jesteś.
- Cześć - do mieszkania wszedł Sungyeol.
-O, hej, jak nagranie? - lider skupił na nim swoją uwagę, chwilowo odpuszczając Myungsoo.
- W porządku. Całkiem szybko poszło - chłopak otworzył drzwi do pokoju i rzucił torbę na podłogę. - A właśnie, Ty! - oskarżycielsko wyciągnął palec w stronę L.
- Ja? Co?
- Gdzie byłeś całą noc?
- Jak to gdzie był? - oczy lidera zwęziły się podejrzliwie.
- W pokoju - Myungsoo zaczął ostrożnie.
- Nie było cię. I nie wciskaj mi, że wyszedłeś przed moim powrotem, bo nie wierzę, że miałeś coś do załatwienia o piątej rano.
L kilkakrotnie zamrugał oczami i otworzył usta.
- Byłeś u Hany - lider nie dał mu dojść do słowa. - Teraz wszystko jest jasne! - wykrzyknął ze zrozumieniem.
- Nie! - Myungsoo gwałtownie zaprzeczył, wymachując rękami
- Nie wyprzesz się już - Sungyeol z satysfakcją obserwował jak na twarzy jego przyjaciela powoli rozkwita krwistoczerwony rumieniec. - Mamy cię! Rumienisz się jak dziewica w noc poślubną, więc twoje prywatne after party pewnie było nawet lepsze niż sobie właśnie wyobrażamy.

środa, 5 grudnia 2012

~L like player?~ Rozdział 7.



- Już dawno powinna tu być.
- Przestań się denerwować. Przecież powiedziała, że się spóźni.
- A jak coś się jej stało?
- Myungsoo-ya, nic jej się nie stało – Sungyeol westchnął z poirytowaniem i rozejrzał się po sali.
Byli właśnie na after party po rozdaniu nagród. Cały zespół był w doskonałym humorze, bo udało im się zdobyć aż dwa wyróżnienia i z entuzjazmem zabrali się za świętowanie. Przynajmniej tak było do jakiegoś czasu. Już od prawie godziny Sungyeol wysłuchiwał swojego przyjaciela,  który z niecierpliwością czekał na pojawienie się swojej dziewczyny. L wymyślał najrozmaitsze krwawe scenariusze, mogące być powodem jej spóźnienia , kiedy najprawdopodobniej po prostu przedłużyło się jej spotkanie, o którym wcześniej go uprzedzała. Jednak w umyśle młodszego chłopaka, Hana miała wypadek i właśnie leżała zakrwawiona w jakimś przydrożnym rowie albo ktoś włamał się do jej mieszkania, albo zaatakowali ją jacyś sasseang fani , albo…

niedziela, 2 grudnia 2012

~L like player?~ Rozdział 6.


- Jest za krótka!
- Nie.
- Jak to nie?! Przecież widzę!
- To najwyraźniej masz problemy ze wzrokiem!
- Mam doskonały wzrok i dobrze o tym wiesz. Jest za krótka!
- Jest dłuższa niż średnia długość w Korei!
- Masz to zmienić!
- Nie mam zamiaru!
- Nie masz nic do gadania!
- Nie będziesz mi rozkazywał!

Dzisiaj mijało sto dni, odkąd L i Hana byli ze sobą. Zgodnie z tym co postanowili na początku, traktowali to jak coś poważnego i starali się jak najlepiej poznać siebie nawzajem. Wychodzili na randki tak często, jak tylko pozwalał im czas i przedstawili się nawzajem swoim przyjaciołom. Okazało się, że mają ze sobą sporo wspólnego, dlatego coraz lepiej czuli się w swoim towarzystwie. 
W tym momencie z zupełną swobodą przedstawiali się jako para i co najważniejsze, naprawdę się nią czuli. Co prawda, Myungsoo co jakiś czas narzekał, że Hana nie pozwala mu się jeszcze całować, ale dziewczyna zawsze zbywa go odpowiedzą w stylu: "Czekanie wzmacnia apetyt, poza tym przymusowa abstynencja wcale ci nie zaszkodzi" i szybko rozładowuje tym atmosferę.
Dzięki temu wszystkiemu udało im się te pierwsze sto dni przeżyć w sielsko-anielskiej atmosferze. Jednak jak wiadomo, takie pasma słonecznego szczęścia nie trwają wiecznie i w końcu nadszedł dzień PK.