- Już dawno powinna tu być.
- Przestań się denerwować. Przecież powiedziała, że się spóźni.
- A jak coś się jej stało?
- Myungsoo-ya, nic jej się nie stało – Sungyeol westchnął z
poirytowaniem i rozejrzał się po sali.
Byli właśnie na after party po rozdaniu nagród. Cały zespół był w
doskonałym humorze, bo udało im się zdobyć aż dwa wyróżnienia i z entuzjazmem
zabrali się za świętowanie. Przynajmniej tak było do jakiegoś czasu. Już od
prawie godziny Sungyeol wysłuchiwał swojego przyjaciela, który z niecierpliwością czekał na pojawienie
się swojej dziewczyny. L wymyślał najrozmaitsze krwawe scenariusze, mogące być
powodem jej spóźnienia , kiedy najprawdopodobniej po prostu przedłużyło się jej
spotkanie, o którym wcześniej go uprzedzała. Jednak w umyśle młodszego
chłopaka, Hana miała wypadek i właśnie leżała zakrwawiona w jakimś przydrożnym
rowie albo ktoś włamał się do jej mieszkania, albo zaatakowali ją jacyś sasseang
fani , albo…
- Co tam chłopaki? Jak nastroje? – z uśmiechem na ustach podeszli do
nich Woohyun i Key z SHINee.
- Spóźnia się! – L nieznacznie podniósł głos.
- Kto? – zapytał z zaciekawieniem Kim Kibum.
- Hana! Nie ma jej!
- Jak to jej nie ma? Przecież jest.
- Nie ma jej!
- No przecież ją widzę – Woohyun uśmiechnął się uprzejmie.
- Gdzie?
- No popatrz – Key wskazał kierunek za plecami Myungsoo. – Tam jest i
właśnie tu idzie.
Chłopak błyskawicznie się odwrócił i skupił wzrok na zbliżającej się
dziewczynie, która faktycznie okazała się być jego Haną. Na jego wargach
pojawił się dumny uśmiech, kiedy zobaczył jakie poruszenie wzbudza w mijanych
mężczyznach. Wprawdzie nie do końca mu się podobało to jak na nią patrzą, ale
wyniósł nauczkę z ich ostatniej kłótni. Wiedział, że zbytnia zazdrość nie
przyniesie mu nic dobrego, więc starał się blokować takie zachowania.
Zazdrość. Tak. W końcu sam się do tego przyznał. Pierwszy raz w życiu
był zazdrosny o dziewczynę. Bardzo zaskakujące uczucie. Jeszcze nie do końca
wiedział jakie to może mieć znaczenie, ale jednego był pewien: jak można nie
być o nią zazdrosnym? Przecież to niewykonalne. Szczególnie, kiedy była ubrana
tak jak teraz, w czerwoną przylegającą do ciała sukienkę, która podkreślała jej
urocze krągłości.
Jego spojrzenie lekko się zamgliło, gdy przypomniał sobie namiętna
pocałunki, która zostały tak brutalnie przerwane. Na szczęście od tamtego czasu
całkowity zakaz całowania został zniesiony, ale ku jego niezadowoleniu ich
intensywność była znacznie ograniczona. Głównie przez fakt, że ostatnio dziwnym
trafem spotykali się głównie w miejscach publicznych albo w gronie znajomych.
Podejrzewał, że to raczej nie był przypadek, ale jak na razie nic nie mógł na
to poradzić.
Poza tym, lubił jak jego dziewczyna była zadowolona. Kiedy była
zadowolona, to się uśmiechała. Jak się uśmiechała, to znaczy, że dobrze się z
nim czuła. Jeśli dobrze się z nim czuła, to coraz bardziej go lubiła. A on
bardzo chciał, żeby Hana coraz bardziej go lubiła…
- Przepraszam za spóźnienie – pokłoniła się ze skruchą. – Spotkanie skończyło się dopiero niecałe
dwie godziny temu.
- Widzisz! – wykrzyknął z pretensją Sungyeol. – Od początku to samo ci
to mówiłem.
- Dobra, dobra – Myungsoo machnął lekceważąco ręką i odwrócił się do
dziewczyny. – Wybaczam ci, bo smakowicie wyglądasz, jak dorodna truskaweczka.
- Jeszcze ci się nie znudziły te owocowe porównania? – psotnie
pokazała mu język.
- Owocowe porównania? – zapytał zaciekawiony Woohyun.
- Byłam już śliweczką, poziomeczką, persymonką, pomarańczką – kolejno
odliczała na palcach. – I jeszcze kilka innych owoców. Zależy od koloru w jaki
jestem ubrana. Dzisiaj padło na truskawkę.
- Chyba taką w czekoladzie – zauważył z uśmiechem Kibum.
- W czekoladzie? – zapytał zdezorientowany L.
Key delikatnie chwycił dziewczynę za ramiona i odwrócił ją do nich
plecami, pokazując czarną koronkę zastępującą tył sukienki. Woohyun i Sungyeol
zgodnie cicho gwizdnęli, a L ukradkiem przełknął ślinę.
- Zanim zaczniesz się wydzierać, pragnę zauważyć, że sukienka jest do
kolan, a plecy nie są nagie tylko zakryte koronką.
- Bielizna… gdzie jest bielizna? – zaczął powoli.
- Pabo, do tej sukienki jej się nie nosi – zbyła go i odwróciła się do
pozostałych chłopaków. – Doszły mnie słuchy, że nieźle się dzisiaj obłowiliście
– obdarzyła ich promiennym uśmiechem. – Gratulacje!
- Proszę – Hana postawiła przed nim szklankę soku. – Dalej tego nie
rozumiem. Przecież dopiero co wróciłeś z imprezy. Mogłeś tam pić do woli i to
nie tylko soki, ale też coś z procentami.
- Nie chciało mi się. Poza tym, ty też nic nie piłaś.
- Bo jutro muszę iść do pracy i z samego rana mam ważne spotkanie –
usiadła koło niego.
- Wiem, dlatego wcześniej musiałaś wyjść – oznajmił przytomnie.
- Ale to nie znaczyło, że ty też musiałeś wcześniej wyjść. Mogłam
wrócić sama.
- Wolałem wyjść z tobą – wygodnie rozparł się na siedzeniu.
- Jesteś zmęczony? Pewnie tak – objęła spojrzeniem jego twarz,
szukając oznak wyczerpania. – Przecież zaczęły się zdjęcia do dramy, musisz być
wykończony.
- Nie jest tak źle. To dopiero początek.
- Ale i tak musisz być zmęczony - nagle przerwał jej dzwonek telefonu i rozejrzała się w jego poszukiwaniu - Gdzie on jest?
- Wyniosłaś go do sypialni.
- A tak - podniosła się. - Zaraz wrócę.
- Słucham?
- Spotkaj się teraz ze mną.
- Oppa? Co się dzieje? Nie rozumiem?
- Spotkaj się ze mną.
- Dlaczego?
- Muszę coś ci powiedzieć.
- Oppa, czy ty coś piłeś?
- Tylko troszkę.
- Dlaczego piłeś?
- Spotkaj się ze mną, to ci powiem.
- Oppa, lepiej wróć do domu.
- W takim razie przyjadę do ciebie.
- Masz jechać do domu.
- Natychmiast tu przyjedź!
- Song Dong Wook-ssi, nie życzę sobie, żebyś się na mnie wydzierał.
- Nie wydzieram się na ciebie!
- Kliencie, proszę się uspokoić.
- Daj mi barmana do słuchawki.
- Nie! Masz tu przyjechać!
- Kliencie..
- Oppa, zrób to, kiedy mam jeszcze cierpliwość.
- Halo?
- Dobry wieczór, czy może pan zamówić mu taksówkę i wysłać na adres _______?
- Jasne.
- Dziękuję bardzo.
- Oppa?
- Ykhm?
- Masz wsiąść do tej taksówki.
Hana wolnym krokiem weszła do salonu, starając się opanować swoją złość.
- Przepraszam, że to tak długo trwało, ale... - przerwała, kiedy zobaczyła Myungsoo.
Chłopak wygodnie rozsiadł się na kanapie. Jego głowa opadła na oparcie i miał zamknięte oczy.
Tak spokojnie wyglądał, kiedy spał. Dziewczyna poczuła, że znika cała wściekłość, którą jeszcze przed chwilą czuła.
Ostrożnie podeszła do niego i wyciągnęła rękę. Miała szczery zamiar delikatnie potrząsnąć jego ramieniem, żeby go zbudzić. Naprawdę miała tak zrobić. Nawet lekko się pochyliła, ale ta nieposłuszna dłoń, całkowicie wbrew jej woli, zamiast do ramienia, skierowała się w stronę jego twarzy. I palce, zdradzieccy wspólnicy ręki, lekko dotknęły jego nieznacznie rozchylonych ust. Trzy z nich bezwstydnie przesunęły się po dolnej wardze, jakby sprawdzając jej miękkość.
- Boże, Hana weź się w garść. Co ty wyprawiasz?- wyszeptała do siebie i z ociąganiem cofnęła rękę.
Nie zdążyła się jeszcze wyprostować, kiedy L nagle chwycił jej wyciągniętą dłoń i pociągnął na swoje kolana. Zaskoczona oparła dłonie na jego piersi i odsunęła się, próbując się podnieść, ale nie pozwolił jej na to. Położył złożone dłonie na dole jej pleców i z powrotem pchnął na swoją klatkę piersiową, tak, że teraz ich ciała ciasno do siebie przylegały.
- No właśnie. Co robisz? - zapytał, nie otwierając oczu.
- Ja... - Hana poczuła jak cała jej twarz zalewa się czerwienią. Jeszcze chyba nigdy nie była tak zawstydzona.
L otworzył oczy i spojrzał na dziewczynę. Siedziała cała w pąsach i zakłopotana spuściła oczy.
- Jak mogłaś tak od razu przestać, kiedy ja nawet nie zacząłem się rozkręcać?
Dziewczyna szybko podniosła głowę i spojrzała mu w oczy, ale chłopak nie dał jej czasu na analizowanie sytuacji. Przeniósł jedną rękę na jej kark i lekko się podniósł, przyciskając do niej swoje usta. O dziwo nie musiał czekać na jej odpowiedź, bo zareagowała jak tylko poczuła dotyk jego warg.
Wpili się w siebie najmocniej jak potrafili. Tak jakby cała frustracja, z którą ostatnio się mierzyli nagle znalazła ujście i zalała ich ogromnym strumieniem. Usta się ze sobą zderzały, ocierały, walczyły o dominację. Jakby każde z nich chciało wyssać z tego drugiego jego duszę. Do zmagań dołączyły zęby i języki, które gorączkowo się ze sobą mocowały. Po chwili poczuli metaliczny posmak krwi.
Myungsoo chwycił ją za włosy i pociągnął odsuwając jej głowę. Jego wzrok skupił się na dolnej wardze, z której właśnie ściekała szkarłatna kropla. Wyciągnął rękę i otarł ją kciukiem. Cały czas patrząc się jej w oczy, powoli oblizał swój palec. Oczy Hany zwęziły się, a jej oddech przyspieszył.
Bez namysłu ponownie pochyliła się, dopadając jego ust i zaczęła rozpinać jego koszulę. Jednak jej niecierpliwość sprawiła, że guziki nie chciały posłusznie wychodzić z dziurek. Poirytowana chwyciła za jedną połę i mocno szarpnęła. W mieszkaniu rozległ się trzask rozsypujących się po podłodze guzików. Podciągnęła go bliżej do siebie, zdzierając ubranie z gładkich pleców.
Kiedy Myungsoo udało się wyplątać ręce z rękawów, przywarł do szyi dziewczyny na przemian ją całując i przygryzając. Zaczął błądzić dłońmi po plecach, próbując znaleźć zamek.
- Cholera! Gdzie?!
- Na boku - przekręciła się, próbując mu ułatwić dostęp.
Niestety zamek był chyba w zmowie z guzikami, bo nie dawał się rozpiąć. L podniósł Hanę i przerzucił ją, kładąc na swoich kolanach pupą do góry. Chwycił ekler i tym razem wystarczył jeden płynny ruch, po którym jego oczom ukazała się kremowa skóra. Chłopak objął wzrokiem jej całą sylwetkę i lekko klepnął ją w pośladki. Natychmiast uniosła głowę, a jej spojrzenie wyraźnie mówiło, że zaraz się na nim odegra. Podciągnęła się na nogi, niby przypadkiem ocierając rękę o wybrzuszenie w jego spodniach. Kiedy chłopak był skupiony na złapaniu oddechu, szybko zrzuciła z siebie sukienkę i stanęła przed nim ubrana tylko w czerwone figi.
Popchnęła go na oparcie i z powrotem usadziła się na jego kolanach. Przez chwilę mościła się, drażniąc przy okazji jego męskość, ale kiedy próbował dotknąć jej ciała, chwyciła jego dłonie i przydusiła do kanapy. Pochyliła się i zaczęła językiem toczyć kręgi na skórze jego klatki piersiowej. Dotarła do męskiej sutki i i ścisnęła ją zębami.
Mięśnie Myungsoo zaczęły drżeć i nieznacznie wygiął całe swoje ciało. Na wargach dziewczyny pojawił się triumfujący uśmiech. Zaczęła metodycznie schodzić coraz niżej. Chwilę zatrzymała się przy pępku, po czym jej głowa znalazła się tuż nad wybrzuszeniem wieczorowych spodni. Już miała zabrać się za ich rozpinanie, ale chłopak mocno chwycił ją w pasie i podciągnął do góry. Pogroził jej palcem i kolejny raz zaczął całować jej wargi, a jego ręka ugniatała kremową pierś dziewczyny.
Korzystając z faktu, że Hana była rozproszona, o czym świadczyły nieprzytomne westchnienia wydobywające się z jej ust, Myungsoo szybko się podniósł. Przerzucił ją sobie przez ramię i znowu klepnął po pupie.
- Ej! Co to ma być?
L w odpowiedzi tylko się roześmiał i jeszcze raz ją klepną. Wszedł do sypialni i rzucił swoje brzemię na łóżko. Zanim dziewczyna zdążyła znowu zaprotestować, jednym ruchem ściągnął z niej bieliznę.
- Poczekaj, niech no ja cię dorwę! - zaczęła się podnosić do pozycji siedzącej.
- Dorwać możesz mnie później. Tyle razy ile ci się podoba i jak ci się podoba - szybko pozbył się reszty swojego ubrania. - Ale tym razem, to ja cię dorwę - chwycił jej nogę i uniósł do góry, z powrotem popychając ja na plecy.
Podszedł bliżej i pochylił się, kładąc sobie jej łydkę na ramię.
- Nie doczekanie tw...- ostatnie słowa zamarły jej na ustach, kiedy Myungsoo wszedł w nią jednym płynnym ruchem.
- Otwórz oczy - zażądał i lekko się poruszył, dopasowując się do niej - Powiedziałem: otwórz oczy! Chcę je widzieć, kiedy będziesz w końcu moja.
Dziewczyna z trudem rozchyliła powieki i spojrzała na niego zamglonym wzrokiem.
- Doskonale - uśmiechnął się z trudem, a po jego kręgosłupie spłynęła kropla potu. - Masz ich nie zamykać. Rozumiesz?
Nieznacznie skinęła głową w odpowiedzi. Po chwili Myungsoo powoli wypuścił powietrze i zaczął się poruszać. Z początku jego ruchy były powolne, niezwykle precyzyjne, dokładnie wymierzone. Nie spuszczał z niej wzroku, rozkoszując się wyrazem jej oczu, w których mógł wyczytać, że jest dla niej najwspanialszym mężczyzną na świecie. Podniecało go to równie mocno jak każde kolejne pchnięcie.
Z każdą minutą coraz bardziej wzrastała w nich gorączka, wszystko było gwałtowniejsze, mocniejsze. Hana wbiła paznokcie jednej ręki w jego plecy, a drugą objęła pośladki, próbując jeszcze bliżej go do siebie przysunąć.
W powietrzu mieszały się ich oddechy i głębokie jęki. Ich całe ciała były wilgotne od potu, a twarze wykrzywiał grymas przyjemności. Byli jednością, która nie miała ani końca, ani początku.
Byli zawieszeni, dotarli do granicy, gdzie rozkosz jest tak ogromna, że graniczy z bólem.Wtedy to zobaczył, jej nieprzytomne spojrzenie, kiedy ta fala pierwszą ją pochłonęła. Poczuł jak targają nią dreszcze, a palce mocniej wpijają się w jego skórę. Intensywny bodziec, którego tak bardzo teraz potrzebował. Jeszcze jedno pchnięcie, jedna chwila, która miał wrażenie, że trwa wiecznie i dołączył do niej.
Dzięki za niespodziankę po powrocie do domu ;)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo obrazowo~ Niektóre fragmenty (przykładowo ten z łydką) wyobraźnia zafundowała mi bardzo wyraziście~ Poza tym to takie... typowo eLowe ;p
Cieszę się, że Ci się podobało i jeśli chodzi o łydkę, to wierz mi, w mojej wyobraźni też wyglądało to wyjątkowo wyraziście ^^
Usuń