Blog na który właśnie trafiliście jest miejscem mojej wesołej twórczości. Możecie tu znaleźć fanfiction z moimi azjatyckimi ulubieńcami w roli głównej.

Raczej nie planuję tu zamieszczać historii z wątkiem yaoi z tej prostej przyczyny, że nie jestem fanką takich ff. Chociaż nie twierdzę, że kategorycznie nic takiego się nie pojawi, bo może kiedyś będę miała chwilowe zaćmienie umysłu, kto wie... :)
Aktualizacja - popełniłam właśnie jedno, więc moje zarzekanie się poszło na nic, ale to wszystko "wina" osób, które na pewno wiedzą, że to o nich właśnie piszę :P

Nie wiem jak regularnie będą zamieszczane posty, więc nie będę tu składać żadnych obietnic.

Jeśli coś się Wam spodobało (lub nie) to zapraszam do komentowania.

środa, 26 grudnia 2012

~L like player?~ Epilog



- Poszli już.
- Udało się?
- Sądząc po tym, że  uciekli jakby się paliło, to podejrzewam, że tak.
- To dobrze, bo już zaczynałem się martwić, że wszystko się posypało.
- Nie ma szans. Te dzieciaki są dla siebie stworzone. Trzeba im było tylko trochę pomóc w dojściu do tego. Chociaż, przyznam się, że w pewnej chwili bałem się, że mój syn wszystko popsuje.
- A nie szkoda ci? W końcu mogłaby jednak zostać twoją synową.
- I tak wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Dong Wook do niej nie pasuje. Nie martw się, znajdę mu jakąś porządną narzeczoną, jak już rozwiedzie się z tą dziewuchą.
- Czyli jednak rozwód?
- Tak, to już przesądzone, ale nie mówmy o tym. Teraz jest coś ważniejszego.
- Ważniejszego? Przecież dzieciaki się pogodziły. Wszystko jest w porządku.
- Jung Yeop, ty nic nie myślisz.
- O co chodzi?
- Przecież teraz musimy zająć się planowaniem ślubu!
- Tae Pyung, obawiam się, że musisz wstrzymać się ze swoimi planami. Wiesz, że on jest celebrytą. Ślub na razie nie wchodzi w grę.
- Ile muszę czekać?
- Minimum trzy lata.
- Trzy lata?! Czyś ty oszalał?! Ja chcę wnuków!
- Aigoo, zlituj się. Wykończysz mnie!
- Dwa lata! To moja ostateczna oferta.
- Dobra, zrobimy tak. Myungsoo i tak będzie musiał w końcu iść do wojska.
- No tak.
- To za te dwa lata ogłosimy, że chce już spełnić obowiązek wobec kraju i troszkę wcześniej go wyślemy.
- A co to ma wspólnego ze ślubem?
- Załatwimy im ślub przed poborem. Wiesz, że niby będzie miał do kogo wracać i takie tam.
- I jeszcze dzieciaczka od razu po ślubie…
- To już od nich..
- Co ty się martwisz…

- Prezes nie będzie zły, że tak uciekliśmy?
- Co? – Hana odwróciła głowę, żeby spojrzeć na Myugsoo. – A, nie. Nie widziałeś jego miny? Wydaje mi się, że mniej więcej orientował się w kwestii naszego małego nieporozumienia.
Nagle poczuła jak chłopak obejmuje ją w pasie i odwraca twarzą do siebie. – Na szczęście wszystko dobrze się skończyło – uśmiechnął się do niej.
- Tak – odpowiedziała mu uśmiechem.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- W takim razie zaczynamy zabawę.
- Zabawę? – uniosła nieznacznie brwi.
- Chyba nie myślałaś, że przywiozłem cię tutaj, żeby oglądać film?
- Ale powiedziałeś ojcu, że jesteś zmęczony…
- Kobieto, ja jestem zmęczony – mocniej ją do siebie przytulił. – Zmęczony erotycznymi snami z tobą w roli głównej. Nie wiesz jak wyczerpująca jest erekcja, pojawiająca się, kiedy tylko pomyślę o tamtej nocy.
- Biedactwo ty moje – Hana lekko poklepała go po policzku, wyswobodziła się z jego objęć i zaczęła iść w kierunku kuchni.
- O nie – szybko do niej podszedł.
Przywarł całym ciałem do jej pleców i przydusił ją do oparcia kanapy, które właśnie próbowała ominąć. Rozpostarł palce jednej ręki na jej płaskim brzuchu, a drugą przerzucił jej włosy przez ramię, odsłaniając długą szyję. Dziewczyna lekko się poruszyła, przesuwając pośladkami po pojawiającym się w spodniach wybrzuszeniu.
- Ależ kochanie, przecież nie mogło być aż t a k źle – w jej głosie pobrzmiewała lekka drwina.
- Masz rację – przycisnął usta do jej szyi, szukając tego wrażliwego miejsca, które odkrył za pierwszym razem.
- Przyznajesz mi ra… - jej głos zamarł, kiedy Myungsoo w końcu odnalazł to, czego szukał i zaczął delikatnie przygryzać.
- Oczywiście, że ci przyznaję – wyszeptał, przesuwając rękę na jej pierś. – Nie było aż tak źle – chwycił dekolt sukienki i mocno pociągnął. Rozległ się dźwięk rozdzieranego materiału. – Właściwie, to było jeszcze gorzej – jego palce zaczęły pieścić twarde sutki, a zęby ponownie zacisnęły się na jej szyi.
- Cholera – wydyszała, kiedy mocniej ścisnął rękę, a jego biodra zaczęły ocierać się o jej pośladki.
- Ależ kotku, takie słowa? – druga ręka zawędrowała na udo i wysoko podsunęła materiał.
Chwycił gumkę majtek i zaczął powoli ją zsuwać, po drodze wodząc palcami po jej rozgrzanej skórze. Po chwili skrawek ubrania wylądował na dywanie.
- Mogę mówić jak mi się p…  - z jej ust wydobył się głośny jęk, gdy palce Myungsoo zagłębiły się w niej.
Dziewczyna zacisnęła ręce na oparciu i pochyliła się do przodu. Nie upadła na nie tylko dzięki temu, że L ciągle obejmował ją w pół i ugniatał palcami jej pierś. Jego ręka zaczęła się rytmicznie poruszać, a jeden palec wsunął się głęboko do środka. Hana bardzo próbowała, ale nie udało jej sie powstrzymać kolejnego gardłowego jęku.
- Podoba ci się?
- Zemszczę się – wysapała.
- Nie mogę się doczekać  – wsunął jeszcze jeden palec.
- Oppa!
- Kochanie, jesteś taka wilgotna. Podoba ci się?
- Boże, wiesz, że tak!
- Przepraszam, myślałem, że trochę dłużej to potrwa, ale już dłużej nie wytrzymam – wysapał. – Muszę być w tobie.
- Przestań gadać. Po prostu to zrób!
Nie trzeba było mu więcej powtarzać. Jedną ręką pchnął ją lekko na oparcie, a drugą rozpiął ściskające go spodnie. Chwycił udo dziewczyny i podniósł je wysoko, szeroko ją otwierając. Założył jej łydkę na kanapę i przeciągnął palcem wzdłuż całej nogi. Uśmiechnął się z satysfakcją, kiedy poczuł jak jej mięśnie lekko drżą.
Z ciągle widniejącym na twarzy uśmiechem, głęboko się w nią wsunął.
- Cholera – tym razem to z jego ust wyrwało się przekleństwo.
- Ależ kotku, takie słowa? – dokładnie powtórzyła jego wcześniejsze słowa, ale już po chwili jedyne na co mogła się zdobyć to kolejne urywane jęki.
Chłopak siłą woli zmusił się do wykonywania powolnych pchnięć. Jego palce ciągle ją pieściły, a wiedział, że jeżeli przyspieszy to nie da rady tego robić. Czuł jak od wysiłku pot spływa mu po kręgosłupie, ale nie miał zamiaru się poddać. Chciał, żeby Hana wiła się z rozkosz, żeby tylko on dla niej istniał.
Jego palce przyspieszyły. Zaczął ciężko dyszeć, ostatkiem sił kontrolując swoje ruchy.
- Boże, oppa – wydusiła z siebie. – Szybciej.
- Nie podoba ci się?
- Nie! Tak! Cholera, wiesz, że mi się podoba, ale już nie mogę.
- Szybciej?
- Szybciej, błagam!
- Skoro nalegasz – Myungsoo w końcu przestał się kontrolować.
Chwycił jej uniesione kolano i zaczął mocniej się w niej zagłębiać. Jego ruchy były coraz szybsze i głębsze. Ich całe ciała były pokryte potem. Z ust wydobywały się jęki, a klatki piersiowe gwałtownie unosiły się od przyspieszonych oddechów.
- Kochanie już nie wytrzymam.
- Oppa jeszcze chwileczkę… proszę… ja już – reszta jej słów zamieniła się w krzyk, kiedy dreszcze rozkoszy w końcu wzięły ją w posiadanie.
Myungsoo poczuł jak jej mięśnie mocno się na nim zaciskają. Jeszcze kilka mocny pchnięć i już po chwili do niej dołączył.
Kiedy drżenie w końcu ich opuściło, zmęczeni osunęli się na podłogę. Myungsoo zaczął leniwie głaskać miękkie włosy dziewczyny rozrzucone na jego klatce piersiowej.
- Odpoczęłaś już?
- Co? Dlaczego?
- Druga runda?
- Jeszcze oddech nie uspokoił ci się po pierwszej.
- Wyczerpująca erekcja, pamiętasz?
- No przecież… - pisnęła kiedy Myungsoo bez ostrzeżenia przerzucił ją na plecy.
- Musisz mi wynagrodzić te wszystkie wieczory, kiedy sam musiałem sobie z tym radzić.
- Sam…? A… biedactwo – na jej twarzy pojawiło się nieszczere współczucie.
Chłopak zrobił surową minę, groźnie się na nią patrząc. Hana po chwili już nie mogła wytrzymać i wybuchła głośnym śmiechem.
- Aż ty!
W pokoju nagle zaległa cisza, kiedy palce L ponownie zawędrowały pomiędzy jej nogi, a usta przywarły do jej warg.

1 komentarz:

  1. To sie L rozhulal, naprawde wzielo go . I to mnie w sumie cieszy, niech sobie chlopak pouzywa, a Hanie na zdrowie :D

    OdpowiedzUsuń