- Teamin-a, wychodzisz gdzieś?
- Tak, hyung. Wszyscy jesteście dzisiaj
zajęci, więc też sobie coś zorganizowałem.
- Co? - Key popatrzył na manknae z
podejrzliwością w oczach.
- Kibum-a, daj mu spokój. Pewnie idzie do
studia na te lekcje tańca - powiedział Onew uspokajającym tonem.
- O której wracasz? - Key nie dawał za
wygraną.
- Będę późnym wieczorem. Uciekam już, bo
się spóźnię - pomachał hyung'om wybiegając z mieszkania.
- Ya! Lee Taemin!
- Daj spokój Key. Przecież ma 26 lat, już
od dawna nie jest dzieckiem.
- Jak to nie jest? - głos Key zaczął
przybierać niebezpiecznie wysokie nuty.
Taemin szybkim krokiem kierował się w
stronę studia treningowego. Jakiś czas temu zgodził się udzielać lekcji tańca
zdolnej młodzieży i tak się w to wciągną, że od ponad roku umawiał się na
treningi, kiedy tylko pozwalał mu na to grafik.
Energicznie otworzył drzwi i wparował do
środka.
- Jak tam dziewczęta i chłopcy,
tęskniliście za swoim nauczycielem z przypadku?!
- Hyung! Połowa z nas jest niewiele od
ciebie młodsza, więc może przestań nam już chłopcować?!
- No właśnie oppa!
Taemin radośnie się roześmiał.
- Jesteście moimi słodkimi dongsaeng'ami,
więc mogę tak na was mówić.
- Hyung! Słodkimi - chłopcy zaczęli
udawać, że im niedobrze.
- Dobra, już koniec tych wygłupów.
Zabieramy się do pracy.
Kilka
godzin później
Trening już się skończył i uczniowie
wrócili do domów. Po większość dzieciaków ze względu na późną porę przyjeżdżali
rodzice. Dłużej zostawała tylko jego ulubienica Ana. Jej mama pracowała
wieczorami, więc nie miał kto po nią przyjeżdżać, dlatego strażnik odprowadzał
ją do taksówki albo Taemin lub jakiś inny nauczyciel zawsze podrzucali ją do
domu. Zresztą, nie tylko brak transportu różnił ją od reszty. Dziewczyna była
wyjątkowo utalentowana i właśnie przygotowywała się do przesłuchania na
tancerkę. Do tego była starsza niż większość dzieciaków, zaledwie dwa lata
młodsza od manknae SHINee.
- Oppa, zanieść te krzesła do składziku?
- Boże, postaw je! Są dla ciebie za
ciężkie. Dlaczego tyle nabrałaś? - spytał stawiając złożone krzesła na
podłodze.
- Chciałam zabrać wszystko na raz, żeby
ciągle nie chodzić w tą i z powrotem - powiedziała z uroczym uśmiechem.
- Jak będziesz tyle dźwigać to coś sobie
naciągniesz i nici z przesłuchania. Sam je wezmę.
- Oppa jak będziesz tyle dźwigać to coś
sobie naciągniesz i nici z przyszłotygodniowego koncertu - zripostowała i
żartobliwie wystawiła język.
- Dobra, już dobra. Podzielimy się, co ty
na to?
- Ok - uniosła wyciągnięty kciuk.
Teamin zdjął kilka sztuk z góry i wręczył
dziewczynie, po czym sam chwycił zdecydowanie większy stos.
Po chwili posapując od ciążącego im
ciężaru, znaleźli się pod drzwiami magazynku na rekwizyty. Chłopak nacisnął
łokciem klamkę i kopnął drzwi, żeby szerzej je otworzyć. Weszli do środka i
odstawili krzesła pod ścianę.
- Widzę, że macie nowy sprzęt - powiedział
wskazując palcem na trzy nowiutkie materace leżące pod przeciwległą ścianą.
- Tak, kupili kilka nowych rzeczy, ale
nikt się nie pofatygował, żeby wymienić kontakt i dalej nie ma tu światła -
odparła z kwaśną miną.
- A to co? - spytał podchodząc do stosu
różnych kii opartych o ścianę tuż za drzwiami.
- Co? Aaaa, to. Na pewno kojarzysz tą
starą piosenkę Raina Rainisim?
- Tak.
- Druga grupa ćwiczy z niej choreografię,
a że potrzeba do niej laskę, to każdy coś przyniósł - odpowiedziała dosuwając
krzesła bliżej do ściany. - Oppa tylko uważaj, już kilka razy się przewróciły -
w trakcie kiedy to mówiła rozległ się huk przewracających się rekwizytów i
trzask zamykanych drzwi. W ciemnościach, które nagle ogarnęły pomieszczenie
rozległ się skruszony głos Taemina.
- Upsss.... za późno.
- Oppa, mówiłam ci!
- Nie ruszaj się, nie wiem jak daleko
potoczyły się te kije. Otworzę drzwi i wpuszczę trochę światła.
- Nigdzie się nie ruszam - Ana
odpowiedziała z napięciem w głosie.
- Już jestem koło drzwi - powiedział
ciągnąc za klamkę, ale ku jego konsternacji nic się nie stało. Spróbował
jeszcze raz i znowu nic. - Cholera! Nie mów mi, że drzwi też nie naprawili?!
Przecież ostatnio im mówiłem, że zamek się blokuje.
Zaczął mocniej ciągnąć za klamkę, kopiąc w
tym samym czasie oporne drzwi.
- Nic się nie poradzi. Musimy zadzwonić po
pomoc. Ana, masz komórkę? Moja została w sali.
Cisza.
- Ana? Pytam się czy masz komórkę.
Cisza.
- Ana, coś się stało? Uderzyłaś się? -
dopytywał się zaniepokojonym głosem. - Gdzie jesteś? Poczekaj już do ciebie idę
- zaczął się ostrożnie przesuwać do miejsca, gdzie ostatnio stała dziewczyna.
Zszedł do klęczek powoli przeszukując podłogę przed sobą, kiedy w końcu trafił
na obutą w tenisówkę stopę.
- Nic ci nie jest? Dlaczego się nie
odzywasz? - lekko objął Anę i odkrył, że siedzi ciasno skulona i się trzęsie -
Co się stało? - zaniepokojony przesunął dłońmi po jej ramionach i plecach, ale
wyglądało na to, że nic jej nie jest. Wtedy właśnie go olśniło.
- Ana, czy ty boisz się ciemności?
- N-n-nie. - rozległ się cichy głos.
- No przecież widzę, że tak!
- Mówię, że nie!
- Dobra, niech ci będzie - powiedział
ugodowym tonem. - To masz ten telefon?
- Jest w torbie.
- A gdzie jest twoja torba?
- W sali.
- Ładnie - opadł z głuchym dźwiękiem na
podłogę.
- Nie wiesz, o której strażnik ma wartę?
- Pojawia się zawsze koło północy,
przynajmniej zawsze tak było, kiedy zostawałam do późna, żeby ćwiczyć.
- No to jesteśmy ugotowani. Do północy
jest jeszcze ponad trzy godziny. Do tego ta podłoga jest cholernie niewygodna -
powiedział zrzędliwie. - Gdzie leżały te materace? - z powrotem wrócił na
kolana i zaczął się odsuwać od dziewczyny. Nagle poczuł jak coś chwyciło go za
nogawkę spodni.
- Oppa, gdzie idziesz? - rozległ się
napięty głos.
- Mówiłaś, że się nie boisz.
- Bo się nie boję - padła szybka
odpowiedź.
Westchnął ze zrezygnowaniem.
- Idę siąść na materacu. To na pewno
wygodniejsze niż spędzenie trzech godzin na tej podłodze. Jak chcesz to też
chodź. Tylko nie trzymaj mnie tak mocno za spodnie, bo zaraz mi je ściągniesz.
Rozległo się zawstydzone przepraszam i
Taemin poczuł jak dziewczyna odrobinę rozluźniła chwyt. Ponownie podjął
przerwaną wędrówkę, prąc do przodu jak taran. Wydawało się, że chwilowo te
materace stały się dla niego czymś w rodzaju oazy na środku pustyni.
- Dobra, jesteśmy na miejscu. Wskakuj -
chwycił jej dłoń, ciągnąc ją za sobą na miękkie siedzenie.
Dziewczyna lekko się odsunęła i niechętnie
puściła jego rękę.
- Jak się boisz, to możesz trzymać mnie za
rękę.
- Mówiłam, że się nie boję - oczywiście
kłamała i z chęcią skorzystałaby z propozycji, ale powstrzymało ją przed tym
zawstydzenie, które poczuła trzymając jego rękę. Jedynym plusem tej całej
ciemności było to, że nie mógł zobaczyć krwistej czerwieni, która wykwitła na
jej policzkach.
Nagle rozległ się jakiś głośny łomot i Ana
natychmiast rzuciła się na Taemina, z całej siły się w niego wtulając. Impet
uderzenia sprawił, że chłopak wylądował na plecach, ciągnąc za sobą dziewczynę.
- Co to było? - wyszeptała do jego klatki
piersiowej.
- Spokojnie, to tylko przewróciła się jedna
z lasek - delikatnie objął jej plecy. - Nic się nie stało.
Leżeli w takiej pozycji już dobre dziesięć
minut, ale dziewczyna nie ruszyła się nawet o milimetr.
- Ana?
- Jeszcze chwilkę. Zaraz się podniosę.
Taemin starał się z całych sił pozostać
nieruchomo, ale na Boga przecież był facetem. Czując biust dziewczyny
przyciśnięty do swojego torsu i drobne ręce kurczowo ściskające boki jego
brzucha pewna część jego ciała po prostu przestawała go słuchać. Zaczął składać
dziękczynne modły za to, że była taka niska i w newralgicznym miejscu
spoczywały jej uda, a nie na przykład brzuch albo biodra, bo inaczej już dawno
zostałby zdemaskowany. Co wcale nie sprawiało, że problem zniknął, wręcz
przeciwnie - stawał się coraz bardziej... naglący.
W końcu dziewczyna zaczęła się podnosić.
Taemin powoli wypuścił powstrzymywane do tej pory powietrze i też się
podciągnął do pozycji siedzącej. Jednak Ana zamiast na materac zsunęła się na
jego kolana, siadając tam, gdzie absolutnie nie powinna.
- Oppa?
- Tak?
- Mówiłeś, że nie masz ze sobą telefonu?
- Bo nie mam.
- Ale przecież czuję...
- To nie jest telefon.
- Ooo.... - po chwili jakby w końcu dotarł
do niej sens jego słów, bo nagle się wyprostowała - Oooooo!
Natychmiast zaczęła się kręcić próbując
zsunąć się z kolan. Jedno było pewne - ruchy jej miękkiej pupy ocierającej się
o niego wcale mu nie pomagały. Wypuścił z sykiem powietrze. Słysząc to, jej
działania stały się jeszcze bardziej gorączkowe.
Oczywiście tego wieczoru wszystko szło nie
tak jak chcieli, więc jakimś cudem zamiast na materacu, drugi raz tego wieczora
wylądowała na nim.
- Oppa...
- Co? - wychrypiał.
- Przepraszam - wyszeptała mu w szyję,
drażniąc jego i tak wrażliwą już skórę gorącym oddechem.
Taemin mocno objął jej plecy i szybkim
ruchem zamienił ich miejscami. Teraz to on leżał na górze, przygniatając ją
swoim ciężarem. Oparł ręce po jej obu stronach i lekko się podniósł próbując z
niej zejść, ale powstrzymały go ręce, które chwyciły go za bluzę. Popatrzył w
jej kierunku z pytaniem w oczach, ale nie było żadnej reakcji.
Cholera! Głupcze, przecież jest ciemno!
Ona nie widzi cię, tak samo jak ty jej. Strofujące myśli przebiegły przez jego
głowę.
- Co? - zapytał.
- Może mógłbyś mnlfkjkafj.... - ostatnie
słowa wymamrotała niezrozumiale.
- Co? Nie usłyszałem cię.
- Może..
- Tak?
-... mógłbyś - głośno przełknęła ślinę -
mnie - kolejne przełknięcie - po...po...
- Po....? Podnieść?
- Pocałować!
Taeminowi serce zaczęło bić w szaleńczym
tempie. Jednak, zanim zdążył się nad tym porządnie zastanowić, już całował
rozchylone usta dziewczyny. Smakowały tak słodko jak się spodziewał.
Zaczął niespiesznie ocierać ich wargi o
siebie. Składał motyle pocałunki to w kąciku, to na pełnej dolej wardze. Kiedy
dziewczyna wplotła palce w jego włosy, zdecydował się pogłębić ten niewinny
pocałunek. Wysunął czubek języka i na próbę polizał jej usta. Do jego uszu
dobiegło słodkie westchnienie. Ponowił pieszczotę tyko po to, by po chwili
wsunąć język do wnętrza jej ust. Tą właśnie chwilę wybrała Ana, żeby dołączyć
się do tej podniecającej gry. Zaczęła oddawać mu pocałunki, aktywnie włączając
swój język do walki na pieszczoty.
Objęła chłopaka nogami i po chwili znowu
leżał na plecach a ona na nim.
- To już trzeci raz.
- Co?
- Już trzeci raz lądujesz na górze.
Jeszcze chwila i zacznę podejrzewać, że niezwykle władcza z ciebie kobieta –
rozległ się zadziorny głos.
Ana zaczęła chichotać.
- Oppa, możesz uznać, że po prostu
instynktownie wiem jak się odpowiednio ustawić – odparła pochylając się nad nim
i składając wilgotne pocałunki na jego szyi i obojczyku.
- Instynktownie mówisz? W takim razie… -
chwycił za rąbek koszulki i zgrabnie przeciągnął jej przez głowę.
Pisnęła zaskoczona czując na rozgrzanej
skórze chłodne powietrze.
- No, nie możemy pozwolić, żebyś zmarzła –
powiedział wyczuwając pod palcami gęsią skórkę na ramieniu dziewczyny.
Uniósł się do pozycji siedzącej, lekko
odchylił ją do tyłu i wtulił twarz pomiędzy pachnące piersi dziewczyny,
jednocześnie mocno podtrzymując jej plecy. W tym samym czasie ciekawskie dłonie
dziewczyny zawędrowały pod kołnierzyk jego koszulki. Rozłożyła szeroko palce
starając się dotknąć jak największą powierzchnię skóry. Niestety na drodze stał
jej ten irytujący kawałek materiału. Wyjęła ręce i zaczęła ciągnąć za ubranie unosząc
je coraz bardziej do góry.
- Może ci pomóc?
- No wiesz, przydałoby się.
Taemin lekko się odsunął, pomagając
niecierpliwym rękom zdjąć okrywającą go bluzkę. Kiedy już się z tym uporali,
ponownie pochylił się nad nią składając pocałunki na jej dekolcie. Ana nerwowo
poruszyła się na jego kolanach, jednoznacznie się o niego ocierając. W tym
momencie chłopak ucieszył się, że ma na sobie wygodne spodnie do ćwiczeń. Był
pewien, że gdyby był ubrany w rurki to na pewno byłoby mu teraz bardzo
niewygodnie.
Szybko położył się na plecach i przetoczył
układając dziewczynę pod sobą.
- Kotku, wiesz jaką jeszcze zaletę mają
spodnie od dresu oprócz tego, że są wygodne? – rozległ się jego gorący szept.
- Nie – odpowiedziała zdezorientowana
dziewczyna.
- Szybko się ściągają – wyszeptał jej do
ucha, po czym uniósł się i zaprezentował jak sprawnie potrafi z niej zdjąć
rzeczoną część garderoby.
- Oppa, obawiam się, że nie do końca
zrozumiałam – dziewczyna zaczęła się droczyć z Taeminem.
- Co? – zapytał zdezorientowany.
- Chyba, musisz mi to jeszcze raz zaprezentować…
- Przecież nie będę ci ich z powrotem
zakładał – powiedział skonfundowany.
- Oppa… - poczuł jak dziewczyna delikatnie
pociągnęła go za jego własne spodnie.
Głośno roześmiał się na to zakamuflowane
żądanie, które oczywiście bez zwłoki wypełnił. W tym samym czasie zachłanne
palce zaczęły sunąć po jego klatce piersiowej w dół brzucha. Jednak zanim
zdążyły sięgnąć swojego celu, Taemin przygwoździł Anę z powrotem do materaca,
całując ze śmiechem jej usta. Jedna ręka zawędrowała na jej pierś i zaczęła
lekko ją ugniatać gasząc tym samym wszelkie protesty, formujące się w jej
głowie. Zsunął materiał osłaniający miękkie półkule i po chwili ręce zostały
zastąpione przez usta. Zaczął zapamiętale na przemian ssać i przygryzać
ciemnoróżowy czubek. Jednak dłonie nie pozostały długo bezczynne. Przez chwilę
gładził brzuch dziewczyny, by już po minucie podjąć wędrówkę w dół kuszącego
ciała dziewczyny.
Wsunął dłonie pod gumkę majtek gwałtownie
pociągając je w dół. Chwycił jej nogę, uniósł ją i delikatnie odsunął, po czym
zanurkował palcami pomiędzy rozchylone uda. Sprawnie drażnił najwrażliwsze
miejsce na cele dziewczyny, równocześnie sunąć ustami w kierunku drugiej
piersi. Przyspieszył ruchy wsuwając palce delikatnie do środka. Poczuł gorącą
wilgoć, która rozlała mu się po dłoni. Podsunął się do góry ponownie atakując
jej usta, ale nie przerywając przy tym intymnej pieszczoty.
Z ust Any wydobył się głęboki jęk.
Wysunęła ręce z jego włosów i skierował je ponownie na jego plecy. Jednak zanim
zdążyła dotknąć gorącej skóry, Taemin chwycił jej dłonie i unieruchomił je nad
głową. Formułujący się w jej gardle jęk protestu został powstrzymany przez
kolejny ruch palców między udami.
Chłopak zaczął jeszcze ciężej oddychać,
kiedy poczuł kolejną gorącą reakcję dziewczyny na pieszczotę. Szybko pozbył się reszty okrywającego go
materiału i wygodnie umościł między jej udami. Potarł policzkiem jej policzek i
słodko ucałował usta w tym samym czasie torując sobie drogę do jej wnętrza.
W pomieszczeniu rozległy się jęki
wychodzące z dwóch gardeł równocześnie. Taemin oparł się czołem o jej czoło i
zaczął się powoli poruszać. Z czasem jego ruchy stały się coraz szybsze a
oddech bardziej chrapliwy. Ana idealnie dopasowała się do jego rytmu, wyginając
ciało w łuk. Czuł jak coraz bardziej narasta w nim napięcie, jak zbliża się do
punktu, gdzie czeka już tylko czysta rozkosz. Usłyszał cichy krzyk i po kilku
ostatnich ruchach dołączył do dziewczyny, czując ciepło rozlewające się po
całym ciele.
- Wróciłem.
- Dlaczego tak późno?
- Przedłużyło się – rzucił torbę i bluzę
na kanapę kierując się do łazienki.
- Jak było na treningu?
- Normalnie – zatrzasnął drzwi nie
zaszczycając żadnego z hyung’ów spojrzeniem.
- Widzisz?! Widzisz to? Mówiłem, że nie
trzeba go było puszczać samego.
- Daj chłopakowi spokój. Pewnie jest
zmęczony po lekcji.
- To mógł wcześniej wrócić, a nie siedzieć
tam tyle godzin – Key dalej gderał, podnosząc rzuconą przez manknae bluzę.
Strzepnął ją i miał właśnie powiesić na
wieszaku, kiedy coś wypadło z kieszeni na podłogę. Coś małego i różowego z
przyszytymi kawałkami koronki.
Zaległą nagle ciszę przerwał krzyk Key.
- Ya! Lee Teamin! Masz mi natychmiast
wytłumaczyć, co w kieszeni twojej bluzy robią dziewczęce majtki!
...podoba mi się, baardzo <3 .....
OdpowiedzUsuńCleo jesteś mistrzynią one shotów . Wszystko mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie się bawiłam. Dzięki :D
hentai z Taeminem *.* kyaaa! boski
OdpowiedzUsuńsuper :D Końcówka najlepsza ^^
OdpowiedzUsuń