Blog na który właśnie trafiliście jest miejscem mojej wesołej twórczości. Możecie tu znaleźć fanfiction z moimi azjatyckimi ulubieńcami w roli głównej.

Raczej nie planuję tu zamieszczać historii z wątkiem yaoi z tej prostej przyczyny, że nie jestem fanką takich ff. Chociaż nie twierdzę, że kategorycznie nic takiego się nie pojawi, bo może kiedyś będę miała chwilowe zaćmienie umysłu, kto wie... :)
Aktualizacja - popełniłam właśnie jedno, więc moje zarzekanie się poszło na nic, ale to wszystko "wina" osób, które na pewno wiedzą, że to o nich właśnie piszę :P

Nie wiem jak regularnie będą zamieszczane posty, więc nie będę tu składać żadnych obietnic.

Jeśli coś się Wam spodobało (lub nie) to zapraszam do komentowania.

piątek, 12 października 2012

~Najciemniej jest pod latarnią~ Two shot part 2


- Słucham?
- Yong Bae-ya...
- Tak hyung?
- Ona nie ma chłopaka...
- Kto?
- Ona.
- Acha..., ale jak to? Przecież Hyung Soo mówił...
- Skłamała mu, żeby go spławić.
W słuchawce na chwilę zapadła cisza.
- Hyung?
- ...
- Hyung, co teraz zrobisz?
- Nie wiem Yong Bae-ya.... kompletnie nie mam pojęcia....

Czapka zasłaniająca włosy, maseczka ukrywająca twarz i był gotowy na wycieczkę po wyspie. Cieszył się na te spokojne chwile. Szczególnie po ostatnich rewelacjach. Jego serce zdecydowanie potrzebowało trochę oddechu i dystansu.
Z nowo nabytą energią maszerował przez hol hotelu, kierując się do wyjścia, kiedy kątem oka wychwycił niepokojącą scenę. Mia stała otoczona grupką trzech mężczyzn, którzy zawzięcie coś do niej mówili. Dziewczynie wyraźnie nie odpowiadało ich towarzystwo i próbowała odejść, ale cały czas blokowali jej drogę. GD poczuł ogarniającą go złość. Szybko skierował się w ich stronę gotowy zrobić porządek z tą sytuacją. 
W połowie drogi przystanął. Przecież nie może tutaj zrobić awantury. Jak się wyda kim jest, wybuchnie kolejny skandal, a tego na pewno nie chciał.
Nagle na ukryte pod maseczką wargi wypłynął psotny uśmiech. Ponownie podjął przerwaną wędrówkę i szybkim krokiem podszedł do dziewczyny. Objął ją lekko w pasie i popatrzył w oczy.
- Kochanie, przepraszam, że tak długo musiałaś czekać. Znasz Yong Bae, nie przestawał gadać - odwrócił się w stronę nieznajomych. - To jacyś twoi znajomi? Chyba ich wcześniej nie widziałem - pytająco uniósł brew.
Mia przez chwilę milczała zaskoczona takim obrotem spraw. Poczuła jak Ji Yong lekko ją uszczypnął, przynaglając do udzielenia odpowiedzi. Po krótkim namyśle zdecydowała się skorzystać z jego pomocy. Popatrzyła na niego z nieśmiałym uśmiechem.
- Nie. Dopiero co ich poznałam. Zaprosili mnie na imprezę w jacuzzi.
- Naprawdę? - lekko pogłaskał jej bok i z powrotem popatrzył na mężczyzn.
Delikatnie drgnął zaskoczony, kiedy poczuł jak dziewczyna mocniej się w niego wtula, odpowiadając na pieszczotę, której nie mógł sobie odmówić. Z miejsca gdzie łączyły się ich ciała promieniowało przyjemne ciepło, rozchodzące się po całej skórze. Ji Yong rozłożył szeroko palce, zjeżdżając dłonią niżej na biodro i jeszcze mocniej ją do siebie przyciągnął.
- Mówiłem wam, że laska ma faceta - odezwał się jeden.
- To dlaczego od razu nie powiedziała? To jakieś podejrzane - drugi zmrużył oczy wpatrując się w nich. - Kotku, to na pewno twój chłopak? Może jednak wolisz iść z nami? - nachylił się w stronę dziewczyny.
Oczy GD zwęziły się w niemej groźbie. Wysunął się odrobinę przed dziewczynę, osłaniając ją swoim ciałem.
- Stary, daj spokój - odezwał się milczący do tej pory trzeci z nich. - Nie widzisz jak się do siebie kleją. Jakby nie byli parą, to nie dotykałby jej w ten sposób w miejscu publicznym.
- Wybaczcie, że przerywam wam tą rozmowę, ale już sobie pójdziemy - Ji Yong chwycił dziewczynę za rękę i skierował się do wyjścia z hotelu.
Wolał nie ryzykować dalszej rozmowy. Ten ostatni facet już od dłuższego czasu dziwnie się na niego patrzył.
Jeszcze bardziej przyspieszył i wyszedł przed hotel. Na podjeździe już czekała zamówiona taksówka. Pociągnął dziewczynę i wepchnął ją do auta.
- Przesuń się - wsiadł za nią i zatrzasnął drzwi, podając kierowcy adres Muzeum Pluszowego Misia*.

Kwon Ji Yong wędrował pomiędzy gablotami, uśmiechając się na widok coraz to nowych pluszaków. Mia w milczeniu podążała za nim. Wyraźnie była zatopiona w jakiś myślach, które nie dawały jej spokoju. W pewnej chwili, jakby podjęła jakąś decyzję, przyspieszyła krok i zbliżyła się do mężczyzny. Pociągnęła go lekko za bluzę na plecach.
- Oppa...
GD zatrzymał się i odwrócił w stronę dziewczyny. Szybko objął wzrokiem całą jej sylwetkę. Spuszczona głowa i ciasno splecione palce. Tak mocno je zaciskała, że aż zbielały jej kostki. Odruchowo chciał wyciągnąć rękę i delikatnie pogłaskać jej dłonie, rozdzielić palce i przywrócić w nich krążenie. Powstrzymał się w ostatniej chwili. Musiał się pilnować. I tak miał szczęście, że wcześniej nie zdzieliła go w twarz za to obłapianie.
- Tak?
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
- Nie musiałeś tego robić.
- Przecież nie mogłem pozwolić, żeby cię nagabywali.
- Ale mogli cię poznać i miałbyś wtedy kłopoty.
- Nieważne - zbył jej komentarz machnięciem ręki.
- Ważne - podniosła na niego spojrzenie. - Nie chcę, żebyś miał kłopoty.
Co? Co ona przed chwilą powiedziała? I jeszcze to spojrzenie... Jest moim menadżerem, to na pewno o to chodzi. Tak. Ona też wtedy miałaby kłopoty. Logiczne, że się martwi.
- Rozumiem, że jako mój menadżer nie chcesz, żebym coś się stało...
- Nie, to nie to. Nie chcę, żebyś miał kłopoty. Jak będziesz miał kłopoty, to będziesz cierpiał. Ja... ja... ja nie lubię... jak cierpisz.
Ji Yong wpatrywał się w usta dziewczyny. Usta, które przed chwilą wypowiedziały takie słowa. Usta, które teraz zagryzała ze zdenerwowania. Usta, które były takie pełne i kuszące. Po ciele mężczyzny zaczęło rozchodzić się przyjemne ciepło, które rozgrzewało jego serce. Ciepło wywołane przez te niepewne, urywane zdanie. Zdanie, które coś niosło ze sobą. Obiecywało i wabiło.
Jego wzrok prześliznął się wyżej ku rzęsom. Rzęsom, które wieńczyły spuszczone w zawstydzeniu powieki. Przyciągała go jej zarumieniona twarz i lekko przyspieszony oddech. Jego ręka, jakby wbrew woli, zaczęła się powoli unosić w jej kierunku. Jednak zanim zdążyła sięgnąć celu, dziewczyna niespodziewanie odwróciła się w kierunku najbliższej gabloty.
- Oppa, popatrz to Beatlesi - w jej głosie słychać było lekkie zdenerwowanie.
Pochylił się lekko się do niej przysuwając. Jednak zamiast patrzyć na urocze misie przebrane za brytyjskich muzyków, jego wzrok był skupiony na szyi dziewczyny, na którą powoli wypływał rumieniec. Praktycznie mógł czuć bijące od niej ciepło.
Mia czuła na sobie wzrok Ji Yonga. Jej puls coraz bardziej przyspieszał. Miała wrażenie, że jego wzrok ją pieścił. Obejmował ją jakąś niewidzialną mgiełką, która sprawiała, że jej ciało coraz bardziej się rozgrzewało. Poruszyła się niespokojnie.
Musiała jakoś rozproszyć jego uwagę. Odwróciła głowę w jego kierunku, żeby pokazać mu jakiś szczegół, ale popełniła ogromny błąd zakładając, że stoi o wiele dalej niż to faktycznie było. Jej niespodziewany ruch sprawił, że ich twarze było oddalone od siebie o zaledwie kilka centymetrów.
G Dragon wpatrywał się w szeroko otwarte oczy dziewczyny. Było w nich zaskoczenie, ale też oczekiwanie. Morze oczekiwania. Bezkresne morze oczekiwania. Nie mógł w to uwierzyć. W ciągu zaledwie 48 godzin okazało się, że nie dość, iż Mia nie ma chłopaka, to jeszcze zaczął żywić ostrożną nadzieję, że może odwzajemniać jego uczucia.
Nerwowo przełkną ślinę, kiedy jej język delikatnie przesunął się po wargach. Czuł się jak kobra uwięziona w hipnotycznym tańcu. Jego mięśnie były napięte w oczekiwaniu, a skóra zaczęła pokrywać się potem. Serce galopowało w nierównym rytmie. Był w pułapce.
Westchnienie. Dopiero westchnienie go uwolniło. Ledwo słyszalne westchnienie, które wydobyło się z pomiędzy jej czerwonych warg.
Co on robił? Przecież pracują razem. Nie mógł tak się zachowywać. Tak, należy to szybko przerwać.
Odsunął się od niej i lekko potrząsnął głową.
- Chodź zobaczymy inne eksponaty - przerwał tą wypełnioną emocjami ciszę i ruszył zwiedzać wystawę.
Robiąc to, świadomie zrezygnował z czegoś, o czym marzył od wielu tygodni. Zaprzepaścił taką dobrą szansę. Tylko dlaczego jego kroki były dziwnie lżejsze, a radość sprawiała, że czuł lekkość w sercu?

- Ji Yong-a, tęskniłeś za mną?
- Oczywiście hyung.
- Cieszysz się, że hyung już wrócił?
- Oczywiście hyung.
- Ya! Nie mógłbyś włożyć w to więcej uczucia?!
Ji Yong popatrzył się z zaskoczeniem na swojego menadżera, który poczuł się urażony obojętnością swojego podopiecznego. Szeroko się do niego uśmiechnął i uniósł ręce w górę, układając je w symbol serca.
- Hyung, saranghaeyo!
- Dobra, dobra! Teraz to już za późno - roześmiał się i wyraźnie było widać, że pomimo jego słów, Ji Yongowi udało się go udobruchać.
- A jak układała ci się współpraca z Mią? Były jakieś problemy?
- Był taki jeden problem, ale udało się go rozwiązać.
- Problem? Jaki problem? - popatrzył na odbicie G Dragona w przednim lusterku.
- Nic takiego hyung. Wszystko dobrze się skończyło - na jego ustach wykwitł zadowolony uśmiech. - A przynajmniej niedługo dobrze się skończy - wyszeptał do siebie.
- Co? Coś mówiłeś?
- Nic takiego. Jesteśmy już na miejscu?

W końcu tutaj był. Stał przed drzwiami. Teraz wystarczyło zadzwonić.
Podniósł rękę i lekko nacisnął guzik.
Jego mięśnie napięły się w oczekiwaniu. Słyszał kroki. Zbliżały się. Podeszły do monitora domofonu. Sprawdzały kto przyszedł. Chwila wahania. Znowu ruszyły. Tym razem w kierunku drzwi. Odrobinę niepewne. Zaskoczone.
Powoli otworzyły się drzwi. Popatrzył w jej twarz. Oczekiwanie. Znowu zobaczył to oczekiwanie pomieszane z nadzieją. Uśmiechnął się z ulgą.
- Mogę wejść?
- Oczywiście - odsunęła się lekko, wpuszczając go do środka.
Podążył za nią do niewielkiego salonu.
- Może usią...
- Mam coś dla ciebie - wszedł jej w słowo.
- Zostawiłam coś w samochodzie? - zapytała lekko rozczarowana.
- Nie - szeroko się uśmiechnął wyciągając misia przebranego za Beatlesa.
- To przecież...
- Proszę.
- Jaki uroczy - przytuliła misia, delikatnie głaszcząc jego miękkie futerko.
- Mia...
- Tak? - popatrzyła na niego roziskrzonym wzrokiem.
- Już razem nie pracujemy - ni to stwierdził, ni zapytał.
- Tak, zgadza się.
- Nie będziemy już więcej ze sobą pracować.
Mina dziewczyny zrzedła. Ramiona opadły, a w oczach zalśniły łzy.
- Oppa, czy zrobiłam coś źle? - usta lekko jej zadrżały.
- Nie.
- To dlaczego?
- Bo jeśli będziemy ze sobą pracować, to nie będę mógł powtórzyć tego, co mam zamiar zaraz zrobić. A zbyt długo na to czekałem, żeby teraz się poddać i zrezygnować.
- O c.... - zanim zdążyła dokończyć, Ji Yong zamknął jej usta pocałunkiem.
Jedną rękę wplótł we włosy muskające jej szyję, a drugą objął w pasie, bliżej ją do siebie przyciągając. Zaczął niespiesznie całować jej wargi, smakując każdą sekundę. Toczył się przez jej usta jak woda. Obejmował je. Zatapiał się w nich. Kąsał i wpijał się w nie. Ponaglał ją. Drażnił ją. Nęcił jej zmysły. Wślizgiwał się w nią, żądając odpowiedzi.
Nie musiał długo czekać. Oddała mu się z rozkosznym westchnieniem. Oplotła go ramionami, kurczowo wczepiając się kosmyki jego włosów. Wtuliła się w niego tak mocno, jakby chciała wtopić się w jego ciało.

W powietrzu rozbrzmiewał dźwięk przyspieszonych oddechów i rytm szybko bijących serc.
A jedynym świadkiem tego wszystkiego był tylko mały pluszowy miś, który zapomniany upadł na podłogę.

*to muzeum naprawdę istnieje, tutaj możecie zobaczyć sobie zdjęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz