Blog na który właśnie trafiliście jest miejscem mojej wesołej twórczości. Możecie tu znaleźć fanfiction z moimi azjatyckimi ulubieńcami w roli głównej.

Raczej nie planuję tu zamieszczać historii z wątkiem yaoi z tej prostej przyczyny, że nie jestem fanką takich ff. Chociaż nie twierdzę, że kategorycznie nic takiego się nie pojawi, bo może kiedyś będę miała chwilowe zaćmienie umysłu, kto wie... :)
Aktualizacja - popełniłam właśnie jedno, więc moje zarzekanie się poszło na nic, ale to wszystko "wina" osób, które na pewno wiedzą, że to o nich właśnie piszę :P

Nie wiem jak regularnie będą zamieszczane posty, więc nie będę tu składać żadnych obietnic.

Jeśli coś się Wam spodobało (lub nie) to zapraszam do komentowania.

sobota, 6 października 2012

~L like player?~ Rozdział 4.


- Gratulacje hyung - głos manknae przerwał trwającą już od jakiegoś czasu ciszę.
- Tak - szybko zawtórował mu lider. - Na szczęście wszystko dobrze się ułożyło. Nie musimy się już martwić.
Chłopcy jeden za drugim weszli do salonu, siadając gdzie popadnie.
- Tylko powiedzcie mi jedno - zaczął zdezorientowany Myung Soo. - Dlaczego czuję, że zostałem wyrolowany?
- Co? - zapytal Sungyeol.
- No bo popatrzcie - podniósł się i zaczął krążyć po pokoju. - Jeszcze kilka dni temu moim jedynym zmartwieniem był problem z porannym wstawaniem. Wystarczyło, że dawałem z siebie wszystko na treningach i poza tym nikt się mnie nie czepiał. Udawało mi się nawet od czasu do czasu wyjść i się zabawić.
- I widzisz czym się ta twoja zabawa skończyła...
- Hyung, to nie jest teraz istotne - rzucił szybko do Woohyun'a. - Chodzi o to, że nagle mam dziewczynę i jestem jak jakiś pieprzony Romeo...
- Romeo na końcu umiera - wpadł mu w słowo Hoya.
- To książę z Kopciuszka! Nie ważne - machnął poirytowany ręką i wrócił do przerwanej wędrówki. - Nie wydaje się wam, że to podejrzane? Może to szef zorganizował ten cały skandal, żeby bardziej wypromować płytę? - w jego głosie słychać było podejrzliwość.
Lider podszedł do chłopaka i mocno zdzielił go w ramię.
- I może kazał ci się też prowadzać z jakimiś dziewczynami po nocy, co?!
 - No nie...
- Nie wymyślaj mi tu jakiś teorii spiskowych. Ciesz się, że tak to się potoczyło. Gdyby nie to, to pewnie musielibyśmy przełożyć premierę albumu i wyrzuciliby cię z obsady dramy.
- Dramy? Dlaczego? Przecież zdjęcia zaczynają się dopiero za ponad cztery miesiące.
- Aigooo! - zdenerwowany Sungkyu klapną z powrotem na kanapę.
- L-ya - powiedział cicho Sungyeol. - Jeśli te wszystkie artykuły by wyszły, wiesz te o niemoralności i tak dalej... to obawiam się, że cztery miesiące by nie wystarczyły. Mogliby cię nawet wysłać do wojska, żeby trochę to wyciszyć.
- Dobra - podniósł ręce w geście poddania. - Już dobra, rozumiem. Przepraszam.
- W porządku. Tylko już więcej nie wymyślaj - Woohyun pociągnął go za rękę, żeby usiadł.
- W takim razie, powiedzcie mi jedno.
- Co znowu?
- Sungkyu hyung, proszę nie denerwuj się. Powiedzcie mi, co szef mówił o tej dziewczynie. Mówił, że jest ładna? Bo skoro ma oficjalnie być moją dziewczyną...
- Aigooo.. pabo! Mówił, że ci się spodoba. Czy tylko ja uważnie słuchałem?
- Hyung, jako lider powinieneś wiedzieć takie rzeczy.
- To nie jest moja, ale twoja dziewczyna, więc chyba powinieneś być zainteresowany.
- Dobra, to powiedzmy, że jest ładna. W takim razie, skoro mam oficjalną dziewczynę i nie mogę umawiać się z nikim innym, to mam dużo ważniejsze pytanie.
- Co znowu?
- Czy ona dobrze się całuje? - zapytał z poważnym wyrazem twarzy.
Z ust pozostałej szóstki wyszły rozczarowane westchnienia, a kilku pokiwało głowami w desperacji.
- No cooooooo......? - w pokoju było słychać szelest lecących w powietrzu poduszek i jęk bólu lądującego na podłodze Myung Soo.

- Myung Soo, mam nadzieję, że zaopiekujesz się moją Haną.
- Oczywiście prezesie - schylił z szacunkiem głowę.
- Cóż... w tych okolicznościach, chyba właściwe będzie jak będziesz do mnie mówił abeonim.
- Ach, oczywiście - kolejny ukłon.
Song Tae Pyung popatrzył na siedzącego po jego lewej chłopaka i sam sobie pogratulował. Nie żałował, że zdecydował się pomóc Jung Yeop'owi. Teraz, kiedy poznał L tylko bardziej utwierdził się w przekonaniu, iż będą do siebie z Haną pasować, a przynajmniej na pewno nie będą się ze sobą nudzić.
Jego rozmyślania przerwał trzask frontowych drzwi i głos dochodzący z korytarza.
- Abeonim! Już jestem. Upiekłam ci twoje ulubione... - zaskoczona dziewczyna urwała w połowie zdania. - Ach! Annyeonghaseyo - z szacunkiem schyliła głowę.
- Aaa! Hana-ya, dobrze, że już jesteś - przywołał ją ruchem ręki.

Dziewczyna szła w stronę mężczyzny, obserwując swojego tak zwanego chłopaka. Ciągle nie mogła zrozumieć jak to się stało, że ona, osoba wychowana w Europie, zgodziła się na ten aranżowany związek. To było dla niej kompletną zagadką.

W tym samym czasie L, uważnie obserwując zbliżającą się Hanę, zaczął tracić ostatnie podejrzenia jakie miał w stosunku do swojego szefa. W chwili, kiedy ją zobaczył, z jego głowy wyparowały wszelkie myśli o spisku i karze za tą fatalną wpadkę. Szef jednak naprawdę się o niego troszczył skoro znalazł mu taką dziewczynę.

Hana stanęła pomiędzy Myung Soo a przybranym ojcem, postawiła pudełko na stoliku i jeszcze raz ukłoniła się w stronę szefa Woollim.
- Przepraszam, że jestem tak późno, ale ktoś - popatrzyła się z wyrzutem na Song Tae Pyung'a - nie powiedział mi, że dzisiaj będziecie.
- Moja droga i tak miałaś dzisiaj przyjechać, więc po prostu nie zawracałem ci głowy.
- Trzeba było mi powiedzieć, lepiej bym się ubrała.
- Nie ma takiej potrzeby. Jak zawsze pięknie wyglądasz - stwierdził obejmując wzrokiem jej sylwetkę.
Jednak dziewczyna nie dała się tak łatwo zbić z tropu gładkimi komplementami.
- W dramach to zazwyczaj dziewczyna przyprowadza do domu swojego chłopka...
- Aigooo... nie wierz we wszystko co pokazują w telewizji.
- A jak jest z tym, co piszą w gazetach? - z udawaną ciekawością popatrzyła na twarze mężczyzn obecnych w pokoju.
Na ten ewidentnie sugestywny komentarz twarz Kim Myung Soo lekko się zarumieniła. Starsi mężczyźni widząc reakcję chłopaka spojrzeli na siebie z porozumieniem i roześmieli się w głos.
- Chyba najwyższa pora, żebyście się w końcu poznali - resztki rozbawienia wciąż były słyszalne w głosie Lee Jung Yeop'a.
Myung Soo tylko czekał na te słowa. Co jak co, ale rozmowę z dziewczynami szkolił już od kilku lat i nieskromnie mówiąc, całkiem nieźle mu to szło. W pakiecie z przystojną twarzą i elegancką sylwetką przynosiło to nie najgorsze efekty.
Odważnie wyciągnął rękę i uśmiechnął się zachęcająco.
- Cześć.
- Cześć - Hana odpowiedziała mu z pięknym uśmiechem i delikatnie uścisnęła jego dłoń, lekko się pochylając.
Więc to jest ten mój chłopak... Cóż... może nie będzie tak źle... Ma ładny uśmiech... i oczy. Tak, oczy są rzeczywiście godne uwagi...
Chłopak obserwował gonitwę myśli widoczną na twarzy dziewczyny. Wahanie... ostrożny optymizm... zaskoczenie i zaduma. Zastanawiał się, co chodziło jej po głowie. Nie mógł ukryć, że Hana bardzo go zaciekawiła. Zresztą, to przecież nic dziwnego, że był ciekawy. W końcu od teraz to jest jego dziewczyna. Baa... jego wielka miłość. Musi ją lepiej poznać, żeby wyglądali na bliskich sobie. Przecież, zakochani są sobie bliscy...

- Nigdy więcej tam nie pójdziemy! Jak ten kmiotek śmiał mi powiedzieć, że nie możemy siąść na podwyższeniu? Przecież to nie do pomyślenia! - nagle rozległ się ostry głos.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz