Blog na który właśnie trafiliście jest miejscem mojej wesołej twórczości. Możecie tu znaleźć fanfiction z moimi azjatyckimi ulubieńcami w roli głównej.

Raczej nie planuję tu zamieszczać historii z wątkiem yaoi z tej prostej przyczyny, że nie jestem fanką takich ff. Chociaż nie twierdzę, że kategorycznie nic takiego się nie pojawi, bo może kiedyś będę miała chwilowe zaćmienie umysłu, kto wie... :)
Aktualizacja - popełniłam właśnie jedno, więc moje zarzekanie się poszło na nic, ale to wszystko "wina" osób, które na pewno wiedzą, że to o nich właśnie piszę :P

Nie wiem jak regularnie będą zamieszczane posty, więc nie będę tu składać żadnych obietnic.

Jeśli coś się Wam spodobało (lub nie) to zapraszam do komentowania.

piątek, 19 października 2012

~Zły człowiek~ part 4.



~Won't you try?~*
Taemin'a zbudził jakiś irytujący głos wwiercający mu się w czaszkę. Boże, jak bolała go głowa. Dlaczego ktoś tak się wydziera. Czy nie wiedzą, że on tu cierpi?
Cholera.
Nie trzeba było pić tego ostatniego piwa. Nie trzeba było go mieszać z soju.
~run run run with me~*
Przecież to ich piosenka. Dlaczego ktoś tak rano ją puszcza? Przecież nie jesteśmy na próbie. I dlaczego to łóżko tak wibruje?
Wysunął rękę w celu ustalenia źródła jego porannego zirytowania. Po sekundzie jego dłoń trafiła na wściekle mrugający i wibrujący telefon komórkowy. Chwycił przyprawiający go o większy ból głowy przedmiot i uniósł do ucha.
- Słucham – wychrypiał do słuchawki.
- Taenimn-ssi? Dobrze, że już nie śpisz.
- Co? Śp…
- Dzwonię tylko, żeby ci powiedzieć, że Dongho ma nagranie wieczorem.
- Co? – jego mózg powoli zaczął budzić się z resztek snu.
- Musisz go nakarmić i doprowadzić do porządku na pierwszą. Zrozumiałeś?
- Na pierwszą, nakarmić, doprowadzić do porządku – powtórzył automatycznie. – Ale co?...
- My się wcześniej zabraliśmy z Onew i Key. Zostaliście sami, więc proszę, przypilnuj go. Nasz menadżer będzie o pierwszej. Nie zapomnij.
- Taaaak…
- Dobra, muszę kończyć, bo już mnie wołają.
- Tak…
~bip bip bip~
W słuchawce zapadła cisza.
Co się właśnie stało? Co to do cholery było?
Taemin zdezorientowany rozejrzał się po pokoju.
Myśl, na Boga myśl.
Dobra. Zrobili ci tą „niespodziankę”. Wkurzyłeś się. Na szczęście nie było tak źle jak się spodziewałeś. Zobaczyłeś Dongho.
Na przypomnienie buzi maknae U-Kiss na wargach Taemina pojawił się rozmarzony uśmiech.
Tak. Wcale nie było tak źle. Zaczęliście wszyscy pić. Wtedy zrobiło się nawet jeszcze lepiej. Potem zacząłeś mieszać soju z piwem. I co dalej? Myśl.
Zaczął masować skronie, próbując przypomnieć sobie zakończenie wieczoru. Nagle na jego twarzy pojawiło się przerażenie. Powoli odwrócił głowę w lewo i zaczął przyglądać się podejrzanemu wybrzuszeniu, widocznemu na skraju łóżka. Ostrożnie chwycił kołdrę i zaczął ją powoli ciągnąć.
Najpierw pojawił się ciemny czubek głowy. Potem biała szyja. Ramiona. Gołe ramiona. Dlaczego one były gołe? Gładkie plecy i… uff na szczęście dresowe spodnie. To nic, że należały do niego. Ważne, że gość w jego łóżku miał je na sobie.
Szybko rzucił spojrzenie na siebie. Bokserka i krótkie spodenki. Jest w porządku.
Odetchnął powoli z ulgą.
- Hyung? – dobiegł go pytający głos.
- Tak? – szybko rzucił spojrzenie kierunku chłopka.
Rozczochrane włosy tak uroczo okalały twarz Dongho. Taemin nie mógł się powstrzymać od uśmiechu.
- Dzień dobry. Mam nadzieję, że dobrze ci się spało…
- Dziękuję, dobrze. A tobie Dongho? – z wahaniem wypowiedział jego imię.
- Też dobrze, ale…
- Tak? – zapytał zaniepokojony.
- Hyung, moja głowa – zrobił żałosną minę. – Tak bardzo boli. Jakbym miał tam krasnoludka uderzającego w ogromny dzwon.
Taemin nieznacznie zachichotał na tą uwagę, ale tylko sobie tym zaszkodził, bo tak się składało, że ten złośliwy krasnal harcował też w jego głowie.
- Auuuu – kolejny raz tego poranka chwycił się za skronie.
- Hyung, ty też?
- Ooo – skinął potwierdzająco głową. – Chodź Dongho, weźmiemy jakieś proszki, zanim głowa twojego hyunga rozpadnie się na połowę.

Nie mógł w to uwierzyć. Spędzili razem poranek śmiejąc się i jęcząc z bólu, ale cały czas razem. Wszystko było takie… normalne. Takie… właściwe. Zjedli śniadanie. Każdy się wykapał. A teraz siedzieli przed telewizorem, oglądając jakąś dramę.
- Hyung?
- Tak? – odwrócił się w jego kierunku.
- Czy to znaczy, że już nie jesteś na mnie zły?
- Zły? – wyszeptał zdezorientowany. – Nie jestem na ciebie zły.
- Ale byłeś…
- Byłem?
- Tak - smutno pokiwał głową. - Czy zrobiłem coś źle?
- Dlaczego... dlaczego tak myślisz?
Dongho onieśmielony wbił wzrok w podłogę.
- Bo ja myślałem... myślałem... bo ja... - zaczął się plątać. - Bo było tak dobrze... i... nagle przestałeś ze mną rozmawiać... zacząłeś mnie unikać. Unikałeś mnie nawet podczas tego ostatniego nagrania. Musiałem coś zrobić nie tak, bo inaczej...
- To nie twoja wina - Taemin wszedł mu w słowo. - Nie zrobiłeś nic złego.
Chłopak gwałtownie podniósł głowę i popatrzył się na niego.
- Więc dlaczego hyung? Tyle razy się nad tym zastanawiałem - z jego oczu wyzierała desperacja. - A może... a może ty przestałeś mnie lubić?
- Nie - z ust Taemian wyszło gwałtowne zapewnienie.
Lekko chwycił Dongho za ramiona i zajrzał mu głęboko w oczy.
-Nie możesz tak myśleć.
- Ale to jedyne logiczne wyjaśnienie. To albo to, że popełniłem jakiś błąd.
- To nie prawda. Tak musiało być. Tak było lepiej...
- Hyung! Tylko mi nie mów, że tak było dla mnie lepiej. Mam dość ludzi, którzy mi to mówią - strząsnął z siebie jego ręce. - Sam na pewno doskonale znasz to uczucie.
- Więc co mam ci powiedzieć?!
- Najlepiej prawdę! - spokojna z początku rozmowa nagle zaczęła przeradzać się w kłótnię.
Taemin wstał i zaczął nerwowo krążyć po pokoju.
- Prawdę?!
- Tak prawdę! - Dongho poderwał się z miejsca.
Maknae SHINee szybko zbliżył się do młodszego chłopaka. Zaczęli mierzyć się wzrokiem.
- Prawdę? Chcesz prawdę? Proszę o to cała prawda! Lubię cię! Lubię cię... - nagle ściszył głos. - ...ale nie jak przyjaciela. Tak naprawdę cię lubię. Polubiłem cię w chwili, kiedy pierwszy raz zamieniliśmy ze sobą słowa na planie Maknae Rebellion! Nie chciałem cię tym obarczać, więc uciekłem. Przestraszyłem się. I masz tą swoją prawdę! Stchórzyłem! Bałem się, że przeze mnie możesz mieć kłopoty. Byłeś taki młody i niewinny. Nie miałem prawa tego psuć - odwrócił się plecami do Dongho i zaczął szarpać z nerwów włosy.
W końcu mu to powiedział. Nikt mu już nie zarzuci, że próbuje wszystko zamieść pod dywan i nie zachowuje się jak mężczyzna. Wszystko powiedział i niech się dzieje teraz co chce. Nic go teraz nie obchodzi.
Tylko dlaczego jego serce tak szybko galopowało z przerażenia? Dlaczego bał się odwrócić i zobaczyć obrzydzenie na twarzy Dongho? Obrzydzenie, które teraz na pewno czuł do niego...
- Ja też - rozległ się cichy szept.
Taemin czujnie uniósł głowę.
- Hyung, powiedziałem, że ja też.
- Co?- odwrócił się zdezorientowany.
Na twarzy młodszego chłopaka nie zobaczył spodziewanego obrzydzenia tylko nieśmiały rumieniec.
- Ja też cię lubię - zawstydzony uciekł wzrokiem w bok.
- Powtórz to.
- Lubię cię i też nie jako przyjacie...
Oczy Taemina rozbłysły. Nie dał mu dokończyć zaczętego zdania.
Szybko pokonał dzielącą ich odległość, chwycił dłońmi jego twarz i dotknął jego usta swoimi.
Poczuł prąd. Prąd i ciepło, które zaczęło promieniować na jego ciało z ich złączonych ust. Z początku stali nieruchomo, delektując się tym nowym niezwykłym doznaniem. Żaden z nich nie śmiał się poruszyć w obawie, że utracą to niesamowite odczucie, że niechcący przerwą ten strumień błogości, który zaczął rozlewać się w ich żyłach.
Pierwszy nieznaczny ruch wykonał Taemin. Ostrożnie przesunął jedną dłoń z policzka, wplatając ją w miękkie włosy Dongho. W tym samym czasie postąpił jeszcze jeden krok na przód, ciasno złączając ich ciała. Maknae U-Kiss ośmielony tym kontaktem uniósł, wiszące do tej pory wzdłuż ciała ręce i przesunął je na plecy Taemin'a, czując jak ręka hyunga powoli kieruje się ku podstawie jego kręgosłupa.
Potem do aktywnej gry dołączyły się usta. Najpierw delikatne poruszenie, ledwo wyczuwalne otarcie. Drobne pocałunki, które Taemin zaczął składać w kąciku ust Dongho, wędrując w kierunku pełnej dolnej wargi. Zatrzymał się, docierając do środka i mimowolnie się uśmiechnął.
Podzielił się tym uśmiechem, który zaczął też powoli rozlewać się na ustach młodszego chłopaka.
I oto oni. Dwaj młodzi mężczyźni. Dwaj zakochani mężczyźni. Kochankowie.
Stali na środku pokoju. Ich ciała przylegały do siebie. Obejmowali się rękami. A ich wargi były splecione w uśmiechu.
Ich skórę zaczęła trawić rozkoszna gorączka. Ręce zaczęły się nieznacznie poruszać, badając ukryte pod cienkimi ubraniami linie, a usta... Usta... jakby na próbę. Z wahaniem. Usta zaczęły się nawzajem skubać. Przygryzać. Smakować. Poznawać swój smak. Zaczęły się łączyć i rozłączać, przeplatając każdy ruch cichym westchnieniem. Zatapiali się w sobie, aż powoli zaczynało im brakować tchu...

~ Och, soljikhi malhalge yeogikkajiga~**
Zaskoczeni oderwali się do siebie. Twarze oblały im rumieńce i zawstydzeni odwrócili od siebie wzrok.
Dongho chwycił telefon leżący na kanapie.
- Słucham?
- Ooo Dongho-ya, już jestem, schodź na dół.

Taemin kończył się ubierać, podśpiewując sobie pod nosem. Chwycił klucze i telefon, założył kurtkę i skierował się do drzwi. Pochylił się, nakładając buty.
- Gdzie idziesz? - zapytał Key.
- Hyung, muszę już iść, bo się spóźnię - chwycił za klamkę.
- Key pytał się gdzie idziesz - Onew wyłonił się z kuchni.
Taemin na chwilę zamarł, a na jego twarzy rozlał się rumieniec.
- Umówiłem się z Dongho - powiedział szybko i wybiegł z mieszkania, zostawiając za sobą radośnie śmiejących się hyung'ów.

*
   


**
      

2 komentarze:

  1. Pochłonęłam aż cztery rozdziały xD Taemin i Dongho? Tego jeszcze nie było xD
    Zapraszam do mnie :)
    www.k-popowe-scenariusze.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. ooo... mój bish jest seme ^^ faajnie :p

    OdpowiedzUsuń