- Poszli już.
- Udało się?
- Sądząc po tym, że uciekli
jakby się paliło, to podejrzewam, że tak.
- To dobrze, bo już zaczynałem się martwić, że wszystko się posypało.
- Nie ma szans. Te dzieciaki są dla siebie stworzone. Trzeba im było
tylko trochę pomóc w dojściu do tego. Chociaż, przyznam się, że w pewnej chwili
bałem się, że mój syn wszystko popsuje.
- A nie szkoda ci? W końcu mogłaby jednak zostać twoją synową.
- I tak wiedziałem, że nic z tego nie będzie. Dong Wook do niej nie
pasuje. Nie martw się, znajdę mu jakąś porządną narzeczoną, jak już rozwiedzie
się z tą dziewuchą.
- Czyli jednak rozwód?
- Tak, to już przesądzone, ale nie mówmy o tym. Teraz jest coś
ważniejszego.
- Ważniejszego? Przecież dzieciaki się pogodziły. Wszystko jest w
porządku.
- Jung Yeop, ty nic nie myślisz.
- O co chodzi?
- Przecież teraz musimy zająć się planowaniem ślubu!
- Tae Pyung, obawiam się, że musisz wstrzymać się ze swoimi planami.
Wiesz, że on jest celebrytą. Ślub na razie nie wchodzi w grę.
- Ile muszę czekać?
- Minimum trzy lata.
- Trzy lata?! Czyś ty oszalał?! Ja chcę wnuków!
- Aigoo, zlituj się. Wykończysz mnie!
- Dwa lata! To moja ostateczna oferta.
- Dobra, zrobimy tak. Myungsoo i tak będzie musiał w końcu iść do
wojska.
- No tak.
- To za te dwa lata ogłosimy, że chce już spełnić obowiązek wobec
kraju i troszkę wcześniej go wyślemy.
- A co to ma wspólnego ze ślubem?
- Załatwimy im ślub przed poborem. Wiesz, że niby będzie miał do kogo
wracać i takie tam.
- I jeszcze dzieciaczka od razu po ślubie…
- To już od nich..
- Co ty się martwisz…
- Prezes nie będzie zły, że tak uciekliśmy?
- Co? – Hana odwróciła głowę, żeby spojrzeć na Myugsoo. – A, nie. Nie
widziałeś jego miny? Wydaje mi się, że mniej więcej orientował się w kwestii
naszego małego nieporozumienia.
Nagle poczuła jak chłopak obejmuje ją w pasie i odwraca twarzą do
siebie. – Na szczęście wszystko dobrze się skończyło – uśmiechnął się do niej.
- Tak – odpowiedziała mu uśmiechem.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
- W takim razie zaczynamy zabawę.
- Zabawę? – uniosła nieznacznie brwi.
- Chyba nie myślałaś, że przywiozłem cię tutaj, żeby oglądać film?
- Ale powiedziałeś ojcu, że jesteś zmęczony…
- Kobieto, ja jestem zmęczony – mocniej ją do siebie przytulił. –
Zmęczony erotycznymi snami z tobą w roli głównej. Nie wiesz jak wyczerpująca
jest erekcja, pojawiająca się, kiedy tylko pomyślę o tamtej nocy.
- Biedactwo ty moje – Hana lekko poklepała go po policzku,
wyswobodziła się z jego objęć i zaczęła iść w kierunku kuchni.
- O nie – szybko do niej podszedł.
Przywarł całym ciałem do jej pleców i przydusił ją do oparcia kanapy,
które właśnie próbowała ominąć. Rozpostarł palce jednej ręki na jej płaskim
brzuchu, a drugą przerzucił jej włosy przez ramię, odsłaniając długą szyję.
Dziewczyna lekko się poruszyła, przesuwając pośladkami po pojawiającym się w
spodniach wybrzuszeniu.
- Ależ kochanie, przecież nie mogło być aż t a k źle – w jej głosie
pobrzmiewała lekka drwina.
- Masz rację – przycisnął usta do jej szyi, szukając tego wrażliwego
miejsca, które odkrył za pierwszym razem.
- Przyznajesz mi ra… - jej głos zamarł, kiedy Myungsoo w końcu
odnalazł to, czego szukał i zaczął delikatnie przygryzać.
- Oczywiście, że ci przyznaję – wyszeptał, przesuwając rękę na jej
pierś. – Nie było aż tak źle – chwycił dekolt sukienki i mocno pociągnął.
Rozległ się dźwięk rozdzieranego materiału. – Właściwie, to było jeszcze gorzej
– jego palce zaczęły pieścić twarde sutki, a zęby ponownie zacisnęły się na jej
szyi.
- Cholera – wydyszała, kiedy mocniej ścisnął rękę, a jego biodra
zaczęły ocierać się o jej pośladki.
- Ależ kotku, takie słowa? – druga ręka zawędrowała na udo i wysoko
podsunęła materiał.
Chwycił gumkę majtek i zaczął powoli ją zsuwać, po drodze wodząc
palcami po jej rozgrzanej skórze. Po chwili skrawek ubrania wylądował na
dywanie.
- Mogę mówić jak mi się p… - z
jej ust wydobył się głośny jęk, gdy palce Myungsoo zagłębiły się w niej.
Dziewczyna zacisnęła ręce na oparciu i pochyliła się do przodu. Nie
upadła na nie tylko dzięki temu, że L ciągle obejmował ją w pół i ugniatał
palcami jej pierś. Jego ręka zaczęła się rytmicznie poruszać, a jeden palec
wsunął się głęboko do środka. Hana bardzo próbowała, ale nie udało jej sie
powstrzymać kolejnego gardłowego jęku.
- Podoba ci się?
- Zemszczę się – wysapała.
- Nie mogę się doczekać – wsunął
jeszcze jeden palec.
- Oppa!
- Kochanie, jesteś taka wilgotna. Podoba ci się?
- Boże, wiesz, że tak!
- Przepraszam, myślałem, że trochę dłużej to potrwa, ale już dłużej
nie wytrzymam – wysapał. – Muszę być w tobie.
- Przestań gadać. Po prostu to zrób!
Nie trzeba było mu więcej powtarzać. Jedną ręką pchnął ją lekko na
oparcie, a drugą rozpiął ściskające go spodnie. Chwycił udo dziewczyny i
podniósł je wysoko, szeroko ją otwierając. Założył jej łydkę na kanapę i
przeciągnął palcem wzdłuż całej nogi. Uśmiechnął się z satysfakcją, kiedy
poczuł jak jej mięśnie lekko drżą.
Z ciągle widniejącym na twarzy uśmiechem, głęboko się w nią wsunął.
- Cholera – tym razem to z jego ust wyrwało się przekleństwo.
- Ależ kotku, takie słowa? – dokładnie powtórzyła jego wcześniejsze
słowa, ale już po chwili jedyne na co mogła się zdobyć to kolejne urywane jęki.
Chłopak siłą woli zmusił się do wykonywania powolnych pchnięć. Jego
palce ciągle ją pieściły, a wiedział, że jeżeli przyspieszy to nie da rady tego
robić. Czuł jak od wysiłku pot spływa mu po kręgosłupie, ale nie miał zamiaru
się poddać. Chciał, żeby Hana wiła się z rozkosz, żeby tylko on dla niej
istniał.
Jego palce przyspieszyły. Zaczął ciężko dyszeć, ostatkiem sił
kontrolując swoje ruchy.
- Boże, oppa – wydusiła z siebie. – Szybciej.
- Nie podoba ci się?
- Nie! Tak! Cholera, wiesz, że mi się podoba, ale już nie mogę.
- Szybciej?
- Szybciej, błagam!
- Skoro nalegasz – Myungsoo w końcu przestał się kontrolować.
Chwycił jej uniesione kolano i zaczął mocniej się w niej zagłębiać.
Jego ruchy były coraz szybsze i głębsze. Ich całe ciała były pokryte potem. Z
ust wydobywały się jęki, a klatki piersiowe gwałtownie unosiły się od
przyspieszonych oddechów.
- Kochanie już nie wytrzymam.
- Oppa jeszcze chwileczkę… proszę… ja już – reszta jej słów zamieniła
się w krzyk, kiedy dreszcze rozkoszy w końcu wzięły ją w posiadanie.
Myungsoo poczuł jak jej mięśnie mocno się na nim zaciskają. Jeszcze
kilka mocny pchnięć i już po chwili do niej dołączył.
Kiedy drżenie w końcu ich opuściło, zmęczeni osunęli się na podłogę.
Myungsoo zaczął leniwie głaskać miękkie włosy dziewczyny rozrzucone na jego
klatce piersiowej.
- Odpoczęłaś już?
- Co? Dlaczego?
- Druga runda?
- Jeszcze oddech nie uspokoił ci się po pierwszej.
- Wyczerpująca erekcja, pamiętasz?
- No przecież… - pisnęła kiedy Myungsoo bez ostrzeżenia przerzucił ją
na plecy.
- Musisz mi wynagrodzić te wszystkie wieczory, kiedy sam musiałem
sobie z tym radzić.
- Sam…? A… biedactwo – na jej twarzy pojawiło się nieszczere
współczucie.
Chłopak zrobił surową minę, groźnie się na nią patrząc. Hana po chwili
już nie mogła wytrzymać i wybuchła głośnym śmiechem.
- Aż ty!
W pokoju nagle zaległa cisza, kiedy palce L ponownie zawędrowały
pomiędzy jej nogi, a usta przywarły do jej warg.
To sie L rozhulal, naprawde wzielo go . I to mnie w sumie cieszy, niech sobie chlopak pouzywa, a Hanie na zdrowie :D
OdpowiedzUsuń